- Nie wydaje mi się, aby obecność ministra Szyszki w Luksemburgu spowodowała, że TSUE odstąpi od podtrzymania postanowienia zabezpieczającego z końca lipca. Wynika to z faktu, że bezsprzecznie mamy do czynienia z łamaniem zasad ochrony Obszaru Natura 2000, zawartych w planie zadań ochronnych, a więc łamaniem prawa oraz z niezastosowania się do wezwań Komisji Europejskiej i Trybunału nakazujących wstrzymanie wycinki - mówi profesor Rafał Kowalczyk z PAN w Białowieży.
ikona lupy />
Puszcza Białowieska / Agencja Gazeta / Fot. Agnieszka Sadowska Agencja Gazeta

11 września w siedzibie Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu odbędzie się wysłuchanie strony polskiej w sprawie decyzji TSUE o wstrzymaniu wycinki w Puszczy Białowieskiej. Polskę reprezentować będą: minister środowiska Jan Szyszko i dyrektor generalny Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski.

- Nie wydaje mi się, aby obecność ministra Szyszki spowodowała, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej odstąpi od podtrzymania postanowienia zabezpieczającego z końca lipca – mówi profesor Rafał Kowalczyk z PAN w Białowieży. - Wynika to po pierwsze z faktu, że bezsprzecznie mamy do czynienia z łamaniem zasad ochrony Obszaru Natura 2000 zawartych w planie zadań ochronnych, a więc łamaniem prawa, a po drugie z niezastosowania się do wezwań Komisji Europejskiej i Trybunału nakazujących wstrzymanie wycinki – dodaje prof. Kowalczyk. I przypomina, że dotychczasowe wyjaśnienia Ministerstwa Środowiska wysłane do Brukseli nie przekonały Komisji, a jej wezwania i postanowienie zabezpieczające Trybunału Sprawiedliwości opierają się na twardej ewidencji gromadzonej w Puszczy, a nie na doniesieniach medialnych.

Czego możemy się spodziewać po 11 września?

Dr hab. Przemysław Chylarecki, profesor Muzeum i Instytutu Zoologii PAN: Wysłuchanie w TSUE powinno doprowadzić do podtrzymania decyzji o zastosowaniu środków tymczasowych wobec Polski, czyli do podtrzymania decyzji o zakazie masowego wycinania martwych świerków. Jeśli tak się stanie, to minister nie będzie mógł dalej udawać, że jego działania w Puszczy służą ochronie siedlisk i gatunków chronionych wspomnianymi dyrektywami, a cała afera wynika z niezrozumienia tego faktu przez Komisję Europejską. Oczywiście, nawet podtrzymanie prawomocnej decyzji TSUE z 27 lipca br. nie musi oznaczać, że Polska faktycznie zaprzestanie planowej i świadomej dewastacji Puszczy, bo ostatni miesiąc pokazał, że możliwe są cięcia wbrew jednoznacznym wyrokom TSUE. Jednakże trudno byłoby w takiej sytuacji dalej utrzymywać w przestrzeni publicznej iluzję, że minister Szyszko działa zgodnie z prawem UE. Natomiast sam jestem ciekaw, jak TSUE poradzi sobie z ostentacyjnym ignorowaniem jego prawomocnego orzeczenia z 27 lipca przez Polskę i zabezpieczy przed recydywą w tej materii.

Minister Szyszko jest szczęśliwy

Minister Szyszko w publicznych wypowiedziach zapewnia, że jest szczęśliwy, iż będzie mógł wreszcie wyjaśnić w Luksemburgu wszystkie nieporozumienia, które zaistniały w sprawie Puszczy Białowieskiej. Podkreśla, że będzie bronić honoru polskiej nauki i polskiego leśnictwa, że przekaże stanowisko ekspertów, które do tej pory nie dotarło do KE i przekona, iż w Białowieskim Parku Narodowym realizowane są jedynie zadania ochronne. Resort środowiska zapewnia, że wstrzymanie wycinki w Puszczy Białowieskiej, jak tego chce Komisja Europejska, spowodowałoby szkody w środowisku o wartości 3,2 mld zł.

Dlaczego akurat tyle? Gazetaprawna.pl zapytała o to, ale odpowiedzi nie otrzymaliśmy, ponieważ uzasadnienie kwoty minister Szyszko ma przedstawić w Luksemburgu.

ikona lupy />
Puszcza Białowieska 3 / Agencja Gazeta / Fot. Agnieszka Sadowska Agencja Gazeta

Co się wydarzyło 27 lipca 2017 roku?

Trybunał Sprawiedliwości UE przychylił się do wcześniejszego wniosku Komisji Europejskiej (KE) i zdecydował się na zastosowanie tzw. środków tymczasowych po uzyskaniu informacji iż Polska łamie przepisy dyrektywy środowiskowej i ptasiej. Komisja uznała, że działania prowadzone w ostatnich miesiącach w Puszczy Białowieskiej, oficjalnie związane z walką z kornikiem drukarzem, mogą spowodować nieodwracalną szkodę. Dlatego Trybunał wezwał Polskę do zaprzestania wycinki w: puszczańskich borach i lasach bagiennych oraz łęgach wierzbowych, olszowych, topolowych i jesionowych oraz w starodrzewach. Także w siedliskach licznych gatunków zwierząt, m.in. dzięcioła trójpalczastego, trzmielojada i zagłębka bruzdkowanego. Wezwał też do zaprzestania usuwania ponadstuletnich, martwych świerków i zaniechania wycinki w ramach zwiększonego etatu cięć w Nadleśnictwie Białowieża czyli wycofania się z decyzji 51 z roku 2016.
Tu znajdziesz pełną treść postanowienia

Wycinka ze względów bezpieczeństwa? „Argument mocno nadużywany”

Postanowienie Trybunału oznacza, że Lasy Państwowe powinny były natychmiast zatrzymać wycinkę w Puszczy Białowieskiej. Niestety tak się nie stało. I wycinka, i wywóz drewna z puszczy trwają, również w strefach UNESCO.

Zapytaliśmy o przyczyny niezastosowania się do postanowienia TSUE Ministerstwo Środowiska. Na pytanie odpowiedziała rzeczniczka Lasów Państwowych, Anna Malinowska: - Pierwszeństwo przed strefami UNESCO mają względy bezpieczeństwa. Nadleśniczowie z Puszczy Białowieskiej nie mogą natomiast – jak chcieliby aktywiści ekologiczni – zamiast usuwać takie zagrożenie, tylko wprowadzać krótkie zakazy wstępu do danego miejsca np. w czasie silnego wiatru – przekonuje Anna Malinowska. - W przypadku puszczańskich nadleśnictw zwiększone ryzyko dotyczy tysięcy hektarów na obszarze, który jest powszechnie dostępny. Ruch nie jest tu skanalizowany jak w BPN, ogłoszenie o zamknięciu ścieżki lub dwóch nie rozwiąże problemu – dodaje Pani Rzecznik.

ikona lupy />
Puszcza Białowieska 2 / Agencja Gazeta / Fot. Agnieszka Sadowska Agencja Gazeta

Tymczasem zarówno naukowcy, jaki aktywiści twierdzą, że to niezupełnie tak wygląda w praktyce. Doktor Bogdan Jaroszewicz z Instytutu Botaniki UW, kierownik Białowieskiej Stacji Geobotanicznej twierdzi, że duża część cięć w strefie trzeciej obiektu światowego dziedzictwa ( a więc tam, gdzie być jej nie powinno) jest prowadzona w dużej odległości od jakichkolwiek dróg publicznych czy szlaków turystycznych.

- Między 12 a 21 sierpnia organizacje broniące puszczy przed wycinką przebadały 30 obszarów leśnych. W 16 doszło do naruszenia regulaminu w związku z wywózką drewna – relacjonuje Katarzyna Jagiełło z Greenpeace, jednej z organizacji, której przedstawiciele blokują pracę harvesterów i wywózkę drewna. Jagiełło dodaje, że po 27 sierpnia w nadleśnictwach Białowieża, Hajnówka i Browsk cięcia prowadzone były nadal i absolutnie nie można ich usprawiedliwiać potrzebą zagwarantowania bezpieczeństwa w puszczy, jak tłumaczą je Lasy Państwowe. Katarzyna Jagiełło podpowiada, że drzewa naprawdę zagrażające bezpieczeństwu ludzi można eliminować, imitując procesy naturalne. I zawsze pozostawiając w puszczy! Tymczasem drewno z puszczy jest wywożone i sprzedawane! - UNESCO już w 2016 roku zwracało uwagę, że tłumaczenie wycinki potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa jest nadużywanym usprawiedliwianiem dla cięć komercyjnych – przypomina Jagiełło. - Teraz wycinka odbywa się na siedliskach grądu (niezgodnie z prawem), usuwane drzewa oddalone są od drogi, i nie są to tylko martwe i trocinowe świerki (w których kornik jeszcze występuje – red.) , ale też graby i dęby. I to wszystko dzieje się, gdy od kilku tygodni formalnie nie można wywieźć nawet gałązki!

- Wysoka różnorodność biologiczna Puszczy wynika z dużej ilości stojących i leżących martwych drzew –mówi Michał Żmihorski z Instytutu Ochrony Przyrody PAN. I sugeruje, że skoro leśnicy nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa w lesie w inny sposób niż poprzez wycięcie drzew, to tym bardziej cała Puszcza powinna być objęta Parkiem Narodowym.

Profesor Rafał Kowalczyk zwraca uwagę, że to co się dzieje w Puszczy widać doskonale na zdjęciach satelitarnych, a i w Puszczy nie trzeba wiele szukać, aby natrafić na wycinki niezgodne z prawem. - Jeśli wycinka jest konieczna wzdłuż dróg ze względów bezpieczeństwa, ponad 100-letnie świerki powinny zostać ścięte i pozostawione na miejscu, bo są siedliskiem ogromnej liczby organizmów związanych z martwych drewnem i chronionych w ramach dyrektywy siedliskowej – przypomina.

Co z tymi dyrektywami ?

Drugim – obok bezpieczeństwa – argumentem, którym Ministerstwo Środowiska tłumaczy wycinkę, jest potrzeba działań „zgodnych z przepisami dyrektywy ptasiej i siedliskowej, a nawet niezbędnych dla ochrony przyrody”. Tyle że Trybunał w postanowieniu wyraził obawy właśnie o realizację obu tych dyrektyw.

- Nigdy nie słyszałem, by dyrektywa ptasia przewidywała masowe wycinanie drzew z gniazdami ptaków w środku sezonu lęgowego i wywożenie ich do tartaków – mówi dr Michał Żmihorski. - Nie ma żadnego leśnego gatunku ptaka, któremu nie zagrażałoby wycinanie 500 drzew dziennie przy użyciu ciężkiego sprzętu, jak ma to miejsce obecnie w Puszczy Białowieskiej. Dlatego polscy ornitolodzy i przyrodnicy chroniący ptaki mówią jednym głosem, że w Puszczy ma miejsce dewastacja przyrodnicza, a trwająca masowa wycinka nie ma nic wspólnego z ochroną siedlisk ani ptaków – podkreśla Żmihorski.

Anna Malinowska z Lasów Państwowych przekonuje jednak, że usuwanie świerków nie ma wpływu na pogorszenie zasięgu czy liczebności niektórych gatunków. - Nieodwracalne straty będą dopiero wtedy, gdy zniknie nam świerk w ogóle – mówi rzeczniczka LP. - Już dziś obserwujemy, jak powierzchnie pokornikowe przy braku interwencji człowieka są opanowywane przez graby, leszczynę i inwazyjne trawy kosztem innych, typowo puszczańskich gatunków. Badania prowadzone na terenie rezerwatu ścisłego pokazują, że pozostawienie Puszczy samej sobie prowadzi do zmniejszenia różnorodności biologicznej i zanikania wielu cennych przyrodniczo gatunków. Jeśli nie będziemy walczyć z gradacją kornika drukarza powstanie luka pokoleniowa – przy życiu pozostaną głównie młode drzewa – oznacza to kilkudziesięcioletnią przerwę w tworzeniu siedlisk dla gatunków związanych z dużymi świerkami, m.in. dzięcioł trójpalczasty, zgniotek cynobrowy itp. - wylicza Malinowska.

Według dra Bogdana Jaroszewicza, z Puszczy rzeczywiście ustępują różne gatunki roślin, jednak są to głównie gatunki otwartych lasów, polan i obrzeży lasu. Ustępują one tak samo z terenu chronionego ściśle, jak i z terenu lasów gospodarczych i jak twierdzi dr Jaroszewicz, proces ten jest powodowany przez wzrost żyzności siedlisk prowadzący do wzrostu zacienienia dna lasu, a przebiega podobnie bez względu na sposób ochrony/gospodarowania Puszczą.

Jeszcze dalej w swojej opinii idzie dr Żmihorski: - Najwyraźniej dzięcioł trójpalczasty nie słucha rewelacji leśników, bo występuje zdecydowanie częściej w Parku Narodowym, niż w lasach gospodarczych objętych masową wycinką. Poza tym, masowe wycinanie drzew wiosną jest śmiertelnym zagrożeniem dla dzięciołów i innych ptaków i nie ma poważnego ornitologa, który nie protestuje dziś przeciwko tym praktykom. Żmihorski alarmuje, że działania leśników pogłębiają również lukę pokoleniową, bo wycinając stare świerki masowo niszczą młode drzewa, już rosnące pod martwymi świerkami, więc opóźniają regenerację drzewostanu o wiele lat. - W rezerwacie ścisłym mamy niespotykany poziom różnorodności właśnie dzięki temu, że nie ingerują tam leśnicy – dodaje.

Lasy Państwowe: Mniejsza wycinka w przeszłości wzmocniła kornika

Lasy Państwowe bronią tezy, że problem z kornikiem drukarzem zintensyfikował się, gdy w życie weszły nowe plany urządzenia lasu (PUL) dla nadleśnictw Białowieża, Browsk i Hajnówka na lata 2012–2021. - Pod naciskiem organizacji pozarządowych ówczesny minister środowiska radykalnie zmniejszył w nich limity pozyskania drewna i wyłączył z użytkowania kolejne powierzchnie w Puszczy, co uniemożliwiło leśnikom usuwanie niezbędnej liczby zaatakowanych świerków. Już w pierwszym roku nowych planów z zasiedlonych 23 tys. m3 świerków usunięto tylko jedną czwartą, więc gradacja mogła się rozwijać w najlepsze. W 2013 r. zasiedlonych drzew w Puszczy było już 100 tys. m3., w następnym 200 tys. m3 i ten skokowy wzrost trwa. Leśnikom spętano ręce i przez pięć lat kornik zabił w Puszczy ok. 1 mln m3 świerków (usunięto w tym czasie tylko ok. 190 tys. m3 z nich). Właśnie po to, by próbować ograniczać klęskę, na początku 2016 r. najbardziej dotkniętemu nią Nadleśnictwu Białowieża zwiększono aneksem do PUL limit pozyskania drewna – przekonuje rzeczniczka Lasów Państwowych.

Wspomniane przez Panią Rzecznik „naciski organizacji pozarządowych” miały też pozytywne skutki, o których Lasy Państwowe nie wspominają. Doprowadziły także do tego, że przez czas jakiś nie prowadzono wycinki dewastacyjnej dla puszczy, nie wpływano istotnie na różnorodność biologiczną, a także pozwolono na zawarcie kompromisu między koniecznością ochrony przyrody a potrzebami mieszkańców. Przyrodnicy zgadzali się, że eksploatacja może być prowadzona, ale w drzewostanach przekształconych, które w najbliższych kilkudziesięciu latach będą przebudowywane. Gdy w marcu 2016 roku przyjęto aneks do PUL, limit dla Nadleśnictwa Białowieża na lata 2012-2021 zwiększono 6-krotnie, do 188 tys. m3. Wiosną 2017 roku zaczęto realizować jego zapisy, co po prostu oznacza wycinkę zakrojoną na szeroką skalę. Oficjalnie z powodu niespotykanej inwazji kornika drukarza.

- W nadleśnictwie Białowieża ustanowiono także kilka tysięcy hektarów tzw. strefy referencyjnej, gdzie las został pozostawiony samemu sobie. I to w miejscu, gdzie było stosunkowo dużo świerkowych monokultur w różnym wieku. Tak więc w jaki sposób zwiększenie limitu cięć miało pomóc ograniczyć namnażanie się kornika, skoro jednocześnie połowę obszaru nadleśnictwa objęto ochroną o charakterze zbliżonym do ochrony ścisłej – pyta retorycznie dr Jaroszewicz.

Dodatek

Kilka tygodni temu w roli zatroskanego o Puszczę wystąpił w radiu minister kultury Piotr Gliński, który w latach 90. XX wieku działał w Wyborczej Koalicji Liderów Ekologicznych, a w 2003 brał udział w tworzeniu partii Zieloni 2004, do której ostatecznie nie przystąpił. Gliński powiedział, że nie jest zwolennikiem "prac leśnych i pozyskiwania drewna z Puszczy Białowieskiej" oraz poinformował, że prowadzi rozmowy z szefem resortu środowiska. Wg Glińskiego Puszcza Białowieska powinna "pozostać sanktuarium przyrodniczym i pozostać nietknięta", a problem z nią związany „nie jest obojętny wizerunkowo dla rządu, a dla samego ministra szczególnie trudny, ponieważ „zajmował się walką o polską przyrodę w czasach, gdy była ona zagrożona”.

Próbowaliśmy dowiedzieć się od Piotra Glińskiego, czy doszło do rozmowy z ministrem Szyszką, ale minister Gliński odmówił komentarza w tej sprawie.