Partie przyszłej koalicji zapowiadały reformę w podejściu do lasów i rzek oraz tworzenie parków narodowych. W umowie koalicyjnej zapowiedziano wyłączenie z wycinki 20 proc. najcenniejszych obszarów leśnych, ograniczenie eksportu z nieprzetworzonego drewna, ustanowienie społecznego nadzoru nad lasami, wdrożenie programu odnowy bagien i torfowisk, wdrożenie stałego monitoringu czystości rzek, likwidację nielegalnych składowisk toksycznych odpadów oraz walkę ze smogiem.

Premier Donald Tusk w swoim exposé też mówił o środowisku, zapowiadając, że „Polska nie będzie śmietniskiem Europy”, a las będzie „znowu chroniony tak, jak na to zasługuje”. Wskazywał, że „nie ma dzisiaj być może bardziej wartościowego zasobu, strategicznego zasobu, jak czysta woda”.

I co po dwóch latach z tego zapału zostało?

Na liście priorytetów rządu zostały odpady i park narodowy

Ustawa powołująca park narodowy została uchwalona przez Sejm 29 września 2025 r., a 15 października ma się zająć nią Senat. Z informacji DGP wynika, że przedstawiciele ministerstwa klimatu i środowiska oraz samorządów, na terenie których ma powstać park narodowy spotykają się ze środowiskiem prezydenta Karola Nawrockiego, aby przekonać go do projektu. W Sejmie wszyscy parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości głosowali przeciwko powołaniu parku narodowego.

Jeśli uda się przyjąć projekt, będzie to rzeczywiście historyczne wydarzenie – od 2001 r. w Polsce nie powołano żadnego parku narodowego. Przedstawiciele MKiŚ argumentują pomysł poparciem społecznym – podczas wtorkowej konferencji przedstawili wyniki badania opinii publicznej, z której wynika, że 70 proc. badanych popiera utworzenie Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. Jeszcze wyższy wynik odnotowano w województwie zachodniopomorskim (86 proc.) i w powiatach, w których zlokalizowany będzie park (84-94 proc.).

Prace nad Parkiem Narodowym Doliny Dolnej Odry pokazały jednocześnie, że zapowiedzi znaczącego zwiększenia powierzchni parków narodowych (Lewica w programie wyborczym zapowiadała zwiększenie udziału parków z 1 proc. do 4 proc. powierzchni kraju do 2030 r.) będzie trudno zrealizować. Mimo że obszar Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry to nieużytki, to uzyskanie zgody samorządów wymagało więcej czasu niż przewidywał resort. Jeszcze na początku kadencji w wywiadzie dla DGP wiceminister Mikołaj Dorożała zapowiadał, że „cel jest taki, żeby jeszcze w 2024 r. utworzyć pierwszy po ponad 20 latach park narodowy”, a resort chce utworzyć więcej niż jeden nowy park.

Ostatecznie park narodowy ma powstać z pominięciem gminy Gryfino, z którą najtrudniej było dojść do porozumienia. W przypadku reszty prawdopodobnie pomogła obietnica wynagrodzenia samorządów, na terenie których powstanie park narodowy w 2025 r. Dzięki ustawie o dochodach jednostek samorządu terytorialnego z 2024 r. do gmin, które w 2025 r. utworzą lub powiększą park narodowy lub w których parki zajmują dużą część powierzchni, ma trafić łącznie 40 mln zł.

23 miejsc bez nielegalnych odpadów

Drugim priorytetem, który wciąż pozostaje na rządowej liście jest likwidacja miejsc nielegalnego magazynowania odpadów niebezpiecznych. Podczas trwającej kadencji Ministerstwo Klimatu i Środowiska umożliwiło pomoc samorządom w tym zakresie z rezerwy celowej, umożliwiając pokrycie z niej nawet 99 proc. niezbędnych wydatków. Trwają też prace nad programem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w tym zakresie. W 2025 r. przeznaczono na ten cel 300 mln zł (200 mln zł z rezerwy celowej i 100 mln zł z NFOŚiGW), co miało pozwolić na likwidację odpadów z 23 lokalizacji.

To jednak nadal kropla w morzu potrzeb. Według GIOŚ, miejsc nielegalnego magazynowania odpadów niebezpiecznych stwarzających szczególne zagrożenie dla środowiska w Polsce jest 311. Do tego często podkreśla się, że potrzebne są dodatkowe przepisy, które utrudnią powstawanie nowych miejsc nielegalnego składowania odpadów.

Sukces rezerwatów, niepewność co do innych leśnych pomysłów

Dużo zamieszania wywołała obietnica z umowy koalicyjnej dotycząca wyłączenia 20 proc. lasów z wycinki. Ministerstwo Klimatu i Środowiska w sprawie podejścia do lasów organizowało narady okrągłego stołu, na które zjeżdżali się przedstawiciele Lasów Państwowych, organizacji pozarządowych i przemysłu drzewnego, powoływało zespoły i aranżowało spotkania lokalne dotyczące lasów społecznych. Można jednak odnieść wrażenie, że ostatecznie nikt nie jest zadowolony z rezultatów.

Organizacje przyrodnicze skarżą się na dalszy brak znaczącego zwiększenia obszarów, na których nie ma pozyskania drewna. Choć ministerstwo przedstawiło koncepcję starolasów, które mają być chronione i wyznaczyło obszary, na których powstaną lasy społeczne, to nadal brakuje ich prawnego uregulowania i wprowadzenia jasnych zasad gospodarki, która może być w nich prowadzona. Dyrektor generalny Lasów Państwowych Adam Wasiak przyznał we wrześniowym wywiadzie dla DGP, że „nikt do końca nie wie, czym są lasy społeczne”. Z kolei moratoriumna pozyskanie drewna wprowadzone na początku kadencji organizacje uważają zazwyczaj za rozwiązanie odważne, za to nietrwałe w dłuższej perspektywie

Trwale zostały ochronione za to tereny, gdzie powstały nowe rezerwaty przyrody. Podczas gdy po 2010 r. nie powstawało ich więcej niż 11 rocznie, w 2024 r. utworzonych zostało 57, a w 2025 r. – do tej pory 78.

Swoje niezadowolenie często wyraża jednak również branża drzewna, która uważa, że proponowane zmiany są już teraz zbyt daleko idące i ograniczą podaż drewna. Z kolei zmiany, które powinny na tę dostępność wpłynąć pozytywnie – dzięki wprowadzeniu definicji drewna energetycznego i reformie zasad sprzedaży drewna, która miała promować przerób drewna w Polsce zamiast eksportu – uważają za zbyt mało ambitne.

Nadal nie zostały też przyjęte przepisy umożliwiające zaskarżanie Planów Urządzenia Lasu (PUL) do sądu, aby umożliwić społeczny nadzór nad lasami. Zobowiązał nas do tego wyrok TSUE. Projekt ustawy został przedstawiony przez MKiŚ, jednak skrytykowała go strona społeczna. Jak słyszymy, ministerstwo chce, aby projekt niedługo pojawił się na Stałym Komitecie Rady Ministrów.

Czyste Powietrze zreformowane i spowolnione

Ministerstwo Klimatu i Środowiska zastało program wymiany kopciuchów Czyste Powietrze pełne nadużyć – wykonawcy niejednokrotnie zawyżali koszty, a beneficjenci mierzyli się z niepoprawnie wykonanymi inwestycjami, w tym montażem pomp ciepła w niedocieplonych domach. To fakt. Ale faktem też jest, że nowe kierownictwo ministerstwa i NFOŚiGW najpierw wprowadzało tylko szczątkowe reformy, a po roku – zawiesiły przyjmowanie wniosków w programie na ponad cztery miesiące, by przeprowadzić je gruntownie. Potem popularność programu znacząco spadła. Liczba wniosków składanych tygodniowo jest nadal ponad dwukrotnie niższa niż przed reformą. Wprowadzono jednak zmiany - najuboższe osoby muszą korzystać z pomocy operatorów, czyli zazwyczaj gmin. Obowiązkowe jest potwierdzenie standardu energetycznego budynku przed i po inwestycji, a warunki najwyższego dofinansowania uzależnione są od kryterium dochodowego i standardu energetycznego budynku. Wprowadzono też maksymalne kwoty dotacji dla poszczególnych elementów inwestycji.

Eksperci wskazują jednak na potrzeby kolejnych korekt, takich jak wprowadzenie bazy cen referencyjnych, zmianę wymogów dotyczących zapotrzebowania na energię czy kryteriów dochodowych. Kwestionowana jest też skuteczność funkcjonowania nowego systemu operatorów.

Nasze brudne rzeki

Po wyborach odpowiedzialność za gospodarkę wodną pozostała w Ministerstwie Infrastruktury, wbrew nadziejom przedstawicieli MKiŚ i organizacji pozarządowych. Wiceministra Urszula Zielińska objęła jednak przewodnictwo w międzyresortowym zespole ds. Odry.

Dwa lata po wyborach tzw. specustawa odrzańska przygotowana przez rząd PiS nadal nie została zmieniona, opłaty za zrzut solanek z kopalni do rzek nadal nie zostały podniesione, a automatyczny monitoring rzek – wprowadzony. Pod kierownictwem Zielińskiej został przygotowany plan inwestycyjny w instalacje odsalające zrzuty z kopalń. Ma to kosztować ok. 5 mld zł w perspektywie 10 lat. We wrześniu Zielińska mówiła DGP o zielonym świetle dla pilotażu technologii odsalania.

Ptaki trochę bardziej chronione, myśliwi nadal bez badań

Dzięki rozporządzeniu MKiŚ, od 2 września 2026 r. myśliwi nie będą mogli polować na pięć nowych gatunków ptaków (jarząbki, głowienki, czernice, słonki i łyski). To zmiana, która jest kierunkowo zgodna z oczekiwaniami organizacji przyrodniczych, a jednocześnie mniej ambitna od wcześniejszych planów. Na początku organizacje liczyły na wykreślenie z listy nawet 12 z 13 gatunków łownych. Później ministerstwo zaproponowało wykreślenie siedmiu. Po konsultacjach międzyresortowych skończyło się na pięciu.

Ponadpartyjnej zgody brakuje jednak co do konieczności wykonywania okresowych badań lekarskich przez myśliwych, o co apelowała Polska 2050. Jej projekt już raz został w Sejmie odrzucony w pierwszym czytaniu. Do 19 października trwają konsultacje nowej wersji projektu przygotowanej przez Polskę 2050.