Uczniowie tylko raz będą deklarować, co chcą zdawać na maturze. MEN zrobiło ukłon w stronę młodych; nauczyciele i szkoła obawiają się chaosu
Matura - deklaracja ws. przedmiotów tylko raz
„Maturzyści, koniec presji! Macie więcej czasu na złożenie deklaracji maturalnej” – ogłosił resort edukacji narodowej w komunikacie dotyczącym zmian w zasadach składania dokumentów. Minister Barbara Nowacka podjęła decyzję w tej sprawie na wniosek Zespołu ds. Praw i Obowiązków Ucznia.
Od tego roku uczniowie składali więc deklaracje tylko raz – w lutym. Wcześniej obowiązywał ich system dwuetapowy: najpierw wrześniowa deklaracja wstępna, w lutym ostateczna. Dzięki temu nauczyciele mogli wcześniej ustalić, którzy uczniowie planują zdawać dany przedmiot na poziomie rozszerzonym i odpowiednio dostosować plan przygotowań, organizując próbne egzaminy, zajęcia fakultatywne i kółka przedmiotowe.
Dlaczego MEN zmienił przepisy?
Była to odpowiedź na sygnały dotyczące tzw. szantażu maturalnego, czyli nacisków ze strony szkół na wybór przez uczniów określonych przedmiotów. Jednak, jak zauważa Judyta Rudnicka, nauczycielka z Warszawy, skala zjawiska szantażu maturalnego nie została zweryfikowana, a głos w tej sprawie zabierały przede wszystkim organizacje pozarządowe.
– Wydaje się, że dla MEN było to działanie w ramach budowania prouczniowskiego wizerunku, podkreślające otwartość na głos stowarzyszeń uczniowskich i samorządów. To oczywiście pozytywne, ale zabrakło m.in. konsultacji z nauczycielami praktykami – mówi w rozmowie z DGP. Praktyków zabrakło w składzie Zespołu ds. Praw i Obowiązków Ucznia.
Jak słyszymy, ku zaskoczeniu nauczycieli, wielu uczniów w tym roku podjęło decyzję o wyborze przedmiotu maturalnego w ostatniej chwili. A konsekwencje tych spontanicznych działań uczniów mogą odczuć także szkoły i nauczyciele. Dlaczego? Wyniki matur bezpośrednio wpływają na ocenę ich pracy oraz funkcjonowanie placówki.
Wyniki matury ważne dla szkoły
– W dyskusji na ten temat pojawia się argument, że jest to decyzja maturzysty, czyli dorosłej osoby, świadomej konsekwencji swojego wyboru. Oczywiście to też prawda, ale wyniki matur nie są wyłącznie indywidualną sprawą ucznia; mają wpływ również na ocenę nauczyciela i całą szkołę – mówi Judyta Rudnicka. – Szkołę ocenia się na podstawie średniego wyniku procentowego względem gminy czy powiatu. Na tej podstawie nauczyciele muszą przygotować analizy oraz zalecenia na przyszłość – dodaje nauczyciel matematyki z Wrocławia. I zaznacza, że maturalne osiągnięcia uczniów wpływają na wybór danej szkoły przez absolwentów podstawówek.
– Podczas naboru do szkół średnich kluczowe są cztery czynniki: poziom zdawalności w danej szkole (najlepiej, jeśli wynosi 100 proc.), średni wynik szkoły, miejsce w rankingu na przestrzeni lat oraz zewnętrzne zestawienia, jak np. ranking „Perspektyw”. Wyniki uczniów stają się więc metką przypiętą do nauczyciela i całej placówki – zaznacza. Jak podkreśla nasz rozmówca, najbardziej zaniepokojeni sytuacją są poloniści i matematycy. – Uczniom często wydaje się, że skoro uczą się matematyki czy posługują się językiem polskim na co dzień, to bez trudu zdadzą egzamin. Niestety, to złudne przekonanie – wskazuje.
Nauczyciele rozliczani z osiągnięć uczniów
Podobne argumenty przytacza Rudnicka. Jak zaznacza, wyniki egzaminów są omawiane m.in. na radach pedagogicznych. – Dane weryfikują też organy prowadzące i kuratoria. Co roku w mediach pojawiają się informacje o szkołach z wyjątkowo słabymi wynikami, co często skutkuje zapowiedziami kontroli z ich strony – dodaje. I podkreśla, że wpływ wyników matur jest widoczny na różnych poziomach.
– W skali ogólnokrajowej kształtują one pozycję szkoły w rankingach, ale istnieje też skala mniejsza, wewnętrzna. Dyrektorzy szkół często rozliczają nauczycieli z wyników egzaminów. Są one też brane pod uwagę przy przyznawaniu nagród dyrektora czy dodatków motywacyjnych. Organy prowadzące porównują szkoły na tle dzielnicy, miasta czy województwa. Dodatkowo Centralna Komisja Egzaminacyjna publikuje szczegółowe statystyki po ogłoszeniu wyników, które są ogólnodostępne w internecie. Każdy, w tym rodzice, może je sprawdzić niezależnie od nieoficjalnych rankingów – wylicza Rudnicka.
Bartłomiej Rosiak, nauczyciel z Łodzi, zauważa, że w wielu szkołach w Polsce efekty pracy nauczycieli ocenia się głównie przez pryzmat wyników egzaminacyjnych. A te – jak zastrzega – nie zależą wyłącznie od belfrów. – Na osiągnięcia ucznia ma wpływ wiele czynników, w tym jego indywidualne predyspozycje, zaangażowanie, środowisko edukacyjne oraz wsparcie ze strony rodziny – mówi.
Iga Kazimierczyk, badaczka oświaty związana z Uczelnią Korczaka, podkreśla zaś, że problem, który powstał w związku z nowymi zasadami składania deklaracji, wpisuje się w szerszy mechanizm przerzucania odpowiedzialności na nauczycieli za wszelkie negatywne konsekwencje zmian w systemie edukacji, niezależnie od tego, czy mieli oni realny wpływ na ich kształt i wdrożenie.