– Minister nauki będzie miał prawo wystąpić o likwidację uczelni, która działa niezgodnie z prawem. Dziś musi prosić właściciela szkoły wyższej, żeby taką uczelnię zamknął – poinformował Dariusz Wieczorek, minister nauki, podczas piątkowej konferencji na temat planowanej reformy szkolnictwa wyższego. – Z tego rozwiązania trzeba korzystać odpowiedzialnie. To będzie bomba atomowa w rękach ministra – dodał. Eksperci zwracają jednak uwagę, że już dziś minister ma takie uprawnienia.

Główne założenia

W piątek minister nauki przestawił główne założenia planowanej nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 742 zm.).

– Zakończyliśmy prekonsultacje projektu. Pytaliśmy przedstawicieli środowiska akademickiego, czego oczekują od nowelizacji. Na podstawie tych rozmów przygotowaliśmy propozycje – wyjaśnił Wieczorek. – Chcemy przede wszystkim zająć się jakością kształcenia. W rozmowach z rektorami wybrzmiewało, że są bardzo zaniepokojeni, bo to, co się działo w ostatnich latach w szkolnictwie wyższym, kładło się cieniem na całe środowisko akademickie, a przecież większość uczelni kształci zgodnie z prawem i na wysokim poziomie. Jest powszechna zgoda na to, aby ten temat uporządkować – wskazał Dariusz Wieczorek, nawiązując do sprawy Collegium Humanum, jednej z najgłośniejszych afer dotyczących szkół wyższych. Uczelni zarzuca się bowiem handel dyplomami.

Dlatego resort chce, aby w ustawie znalazły się przepisy, które zwiększą kompetencje ministra nauki w stosunku do uczelni niepublicznych działających niezgodnie z prawem – nierespektujących rozporządzeń ministra, mających negatywne opinie Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Minister będzie mógł taką szkołę wyższą zlikwidować.

– Trzeba zwrócić uwagę, że już dziś minister ma takie uprawnienia. Może nakazać założycielowi likwidację uczelni niepublicznej. Minister nie musi go o to „prosić”, jak to zostało ujęte w trakcie konferencji – wskazuje Piotr Pokorny, prezes Instytutu Rozwoju Szkolnictwa Wyższego. Takie uprawnienie wynika z art. 430 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce.

– Trudno zatem powiedzieć co minister miał na myśli, mówiąc o „bombie atomowej”, skoro już teraz ma narzędzia do podjęcia decyzji o likwidacji. Może chodzi o dodanie kolejnych przesłanek, na podstawie których taka decyzja zostanie podjęta, albo o szybszy tryb przeprowadzania procedury. Dowiemy się, jak poznamy szczegóły projektu – dodaje Pokorny.

Druga zmiana pomoże uporządkować rynek studiów podyplomowych – do ich oferowania będą uprawnione tylko te uczelnie, które prowadzą studia pierwszego stopnia na kierunku powiązanym z takim kształceniem.

– Tak zwana stara ustawa o szkolnictwie wyższym przewidywała takie rozwiązanie. Powrót do niego wydaje się dobrym pomysłem – ocenia Pokorny.

Trzecia kwestia to uszczelnienie systemu wizowego dla studentów.

– Chcę podkreślić, że bardzo nam zależy, aby coraz więcej studentów zagranicznych przyjeżdżało na polskie uczelnie, bo mamy i zaplecze, i kadrę, więc możemy kształcić wiele osób z zagranicy. Ale prawda jest taka, że doszło do wielu patologii. Już niedługo zostanie opublikowany raport Najwyższej Izby Kontroli, który ujawni, jak wiele jest podejrzeń o wyłudzanie wiz. Niektóre uczelnie zamiast kształcić studentów, tylko załatwiały wizę i nigdy tych osób na oczy nie widziały – dodał minister.

Dlatego resort w ustawie wpisze warunek, że na uczelni (publicznej czy prywatnej) może się kształcić nie więcej niż 50 proc. cudzoziemców. Uzasadnił to tym, że polskie szkoły wyższe powinny co do zasady uczyć polską młodzież, a przyjmowanie gości z zagranicy to działalność dodatkowa.

Ponadto do przyjmowania cudzoziemców na studia będą uprawnione tylko te uczelnie, które mają status akademickich, czyli kategorię B+ w danej dyscyplinie naukowej. W ocenie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego daje to prawe 100-proc. gwarancję, że mamy do czynienia ze szkołą wyższą, która działa normalnie, a nie jest jedynie furtką do strefy Schengen. Takie ograniczenie nie podoba się zawodowym szkołom wyższym, niemającym statusu akademickich. Resort zapewnił, że nadal będą one mogły prowadzić wymianę akademicką w ramach programu Erasmus+.

– O ile można się zgodzić z limitem 50 proc. obcokrajowców na polskich uczelniach, to już odebranie możliwości przyjmowania cudzoziemców na pełne studia zawodowym szkołom wyższym to zbyt daleki krok – uważa Pokorny.

Odebrane uprawnienia

Nowe regulacje obejmą też rady uczelni (to organy doradcze wprowadzone tzw. reformą Gowina w 2018 r.).

– Przywracamy demokrację na uczelniach. Podczas ostatnich wyborów na rektorów dochodziło do patologii i wykorzystywania przez rady uczelni posiadanych uprawnień, które de facto miały prawo do wybierania rektorów. Polegało to na tym, że senat uczelni wskazywał kandydatów na rektora, po czym rada uczelni mogła tylko jednego zaopiniować pozytywnie i właśnie ten mógł podlegać wyborom elektorskim. A przecież rada jest zewnętrzną strukturą dla uczelni, uważamy więc że taki organ nie może mieć wpływu na wybór rektora. To wyłączne prawo pracowników i studentów. Rady więc stracą takie uprawnienie – wyjaśnił minister, wspominając, że niektórzy przedstawiciele uczelni domagają się całkowitej likwidacji rad, a inni tylko ograniczenia ich kompetencji.

Na zmianach skorzystają natomiast studenci i doktoranci. Uczelnia będzie mogła przyznawać stypendia już nie tylko za osiągnięcia naukowe lub sportowe, lecz także za działalność społeczną czy wydarzenia kulturalne. Ma to zachęcić studentów do większej aktywności. Z kolei doktoranci zyskają prawo do zapomóg. Resort bierze pod uwagę także podwyższenie wysokości stypendiów doktoranckich.

– Zapomogi dla doktorantów to słuszna i długo oczekiwana zmiana. Wątpliwości może z kolei budzić wprowadzenie stypendiów za działalność społeczną dla studentów. Takie świadczenie budziło już w minionych latach kontrowersje i nie bez powodu nie przyjęło się mimo szeregu nowelizacji. Żeby uniknąć konfliktu interesów między rektorem a samorządem studenckim, takie świadczenie mogłoby być np. przyznawane przez ministra przy aktywnym udziale PSRP – podpowiada Piotr Pokorny.

Minister zapowiedział, że projekt planowanej nowelizacji trafi do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów jeszcze w październiku. ©℗