Nie ma chętnych na dyrektorskie stanowiska. Kłopoty z obsadzaniem kierowniczych stanowisk w placówkach oświatowych to problem, który, zdaniem eksperta, będzie się z roku na rok coraz bardziej nasilał. Jakie są powody braku chętnych na dyrektorskie stanowiska w szkołach?
Szkoły bez dyrektorów?
Polska oświata ma wiele problemów. Jednym z nich jest brak chętnych na dyrektorskie stanowiska w szkołach.
– To, że mało kto chce być obecnie dyrektorem szkoły, przedszkola czy placówki, wydaje się mało odkrywcze. Jednak obecny rok zapowiada to, co będzie się działo w latach kolejnych, a także gdzie, bez zmian w przepisach, pojawią się jednostki, które nie ruszą 1 września, ponieważ nie będzie miał kto nimi zarządzać – przestrzega w rozmowie z Gazetą Prawną Michał Łyszczarz, autor komentarza do ustawy o systemie oświaty, ekspert z zakresu prawa oświatowego i samorządu terytorialnego.
Jakie są powody braku chętnych na dyrektorskie stołki?
Zdaniem eksperta brak chętnych na stanowiska kierownicze w placówkach oświatowych wynika z dwóch powodów.
– Odpowiedzialność i płace. Dyrektor szkoły odpowiada za tak wielką liczbę spraw, że samo wypisanie jego kompetencji to kilkaset pozycji, gdzie każda przywołuje jedynie podstawę prawną dyrektorskiej odpowiedzialności. Wiem, że tak jest, bo corocznie robię podobne zestawienie i corocznie pojawiają się nowe pozycje. Także i w tym roku. Jako przykład można podać obowiązek przyjęcia standardów ochrony małoletnich czy regulacji dotyczących zgłoszeń wewnętrznych dokonywanych przez sygnalistów, żeby wspomnieć tylko o najważniejszych i najgłośniejszych medialnie nowych sprawach. Nie chcę przez to powiedzieć, że akurat te wymienione przeze mnie pozycje są mało istotne, ale z punktu widzenia nauczyciela pełniącego rolę dyrektora szkoły to kolejny kamyczek do ogródka. Da się to zrobić, ale w zamian każdy chce być odpowiednio traktowany – mówi Michał Łyszczarz.
Dyrektor szkoły – 1000 zł dodatku funkcyjnego
Zgodnie z obowiązującymi regulacjami wynagrodzenie dyrektora placówki oświatowej to wyłącznie dodatek funkcyjny, a ten do najwyższych nie należy.
– Cały czas obowiązuje anachroniczny system przewidujący dla dyrektora wyłącznie dodatek funkcyjny, uzależniony od możliwości finansowych danej gminy i zapewniam, że w wielu gminach jest to kwota w granicach 1000 zł brutto, a więc kompletnie nieadekwatna do zadań i odpowiedzialności na tym stanowisku. W sytuacji, gdy subwencja pokrywa średnio jedynie około 60 proc. faktycznych wydatków na oświatę w gminach czy powiatach, to często maksymalne możliwości samorządów – zauważa Łyszczarz.
Ekspert: "Oświata wymaga reform, a nie ich protez"
Jak samorządy radzą sobie z dyrektorskim deficytem? Zdaniem eksperta najpopularniejszym sposobem jest łączenie jednostek w zespoły.
– Istnieją prawne możliwości radzenia sobie z deficytem pedagogów zajmujących stanowiska kierownicze, przykładowo poprzez łączenie jednostek w zespoły. Są to jednak przepisy mało elastyczne, zabraniające łączenia w zespół jednostek tego samego typu, czy nakazujące działanie jedynie z początkiem roku szkolnego, a więc nie wówczas, gdy problem może być palący – wyjaśnia Michał Łyszczarz i dodaje, że to jeden z przykładów narastających problemów w polskiej oświacie.
–To wszystko wskazuje na jedną rzecz: oświata wymaga reform, a nie ich protez. Tworzenie gimnazjów, likwidacja gimnazjów, obniżanie wieku spełniania obowiązku szkolnego, podwyższanie wieku spełniania obowiązku szkolnego to nie reformy, tylko kręcenie się w kółko– uważa ekspert.