W sobotę wchodzi w życie rozporządzenie w sprawie organizacji kształcenia uczniów z Ukrainy, a w poniedziałek rozpoczyna się nowy rok szkolny, którego ten akt dotyczy. Pojawia się pytanie, czy nie można było przygotować nowelizacji wcześniej? Zdaniem eksperta, taka opieszałość resortu oświaty zaburza pracę polskich szkół.
Nowela rozporządzenia w sprawie kształcenia uczniów z Ukrainy
W najbliższą sobotę, 31 sierpnia 2024 r., wejdzie w życie Rozporządzenie Ministra Edukacji z dnia 26 sierpnia 2024 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie organizacji kształcenia, wychowania i opieki dzieci i młodzieży będących obywatelami Ukrainy.
– To akt, który m.in. umożliwia zwiększenie liczebności oddziałów szkolnych i przedszkolnych o uczniów z Ukrainy, którzy przybyli na terytorium Rzeczypospolitej po wybuchu wojny w Ukrainie – wyjaśnia w rozmowie z Gazetą Prawną Michał Łyszczarz, autor komentarza do ustawy o systemie oświaty, ekspert z zakresu prawa oświatowego i samorządu terytorialnego.
Najważniejsze postanowieniaw sprawie kształcenia uczniów z Ukrainy
Wśród najważniejszych postanowień aktu znajdują się wytyczne dotyczące liczebności oddziałów dla ukraińskich dzieci i uczniów.
Nowelizacja m.in. ustala, że w roku szkolnym 2024/2025:
- liczba dzieci w oddziale przedszkola może być zwiększona o nie więcej niż troje dzieci będących obywatelami Ukrainy,
- liczba uczniów w oddziale klas I-III szkoły podstawowej może być zwiększona o nie więcej niż czterech uczniów będących obywatelami Ukrainy,
- liczba dzieci w oddziale przedszkola integracyjnego i oddziale integracyjnym w przedszkolu ogólnodostępnym oraz liczba uczniów w oddziale szkoły integracyjnej i oddziale integracyjnym w szkole ogólnodostępnej, może być zwiększona o nie więcej niż dwoje dzieci lub uczniów niepełnosprawnych będących obywatelami Ukrainy,
- liczba wychowanków w grupie wychowawczej w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym lub specjalnym ośrodku wychowawczym może być zwiększona o nie więcej niż dwóch wychowanków niepełnosprawnych będących obywatelami Ukrainy.
Dlaczego nowelizacja pojawia się tak późno?
Dlaczego nowelizacja pojawia się na chwilę przed nowym rokiem szkolnym? Tego nie wiadomo. Wiadomo jednak, że jej postanowienia są kontynuacją rozwiązań obowiązujących w zeszłym roku szkolnym.
– Nowelizacja nie wprowadza żadnych nowatorskich rozwiązań w tym zakresie, tylko kopiuje przepisy już istniejące, wydłużając okres ich obowiązywania na kolejny rok szkolny – zauważa Michał Łyszczarz i zadaje pytanie, dlaczego nowelizacja pojawia się w ostatnim momencie, praktycznie tuż przed początkiem roku szkolnego?
–Ten akt jest dla szkół, przedszkoli i placówek niezwykle istotny, bowiem to właśnie on decyduje o tym, ilu uczniów będzie w grupach szkolnych i przedszkolnych, a to z kolei wpływa na to, ile w ogóle będzie grup. Z kolei od liczby grup zależy liczba potrzebnych nauczycieli, więc można się zgodzić, że mamy do czynienia z aktem, który w podstawowy sposób wpływa na planowanie pracy szkół, przedszkoli i placówek – wyjaśnia ekspert.
Ekspert: "To jeden z symptomów pogarszającej się sytuacji w oświacie"
Zdaniem eksperta taka sytuacja stanowi jeden z symptomów pogarszającej się sytuacji w oświacie.
– Rozporządzenie wchodzi w życie 31 sierpnia, ale zostało podpisane zaledwie kilka dni wcześniej, bo 26 sierpnia. Warto w tym miejscu nadmienić, że podstawowy dokument planistyczny w szkołach czy przedszkolach, czyli arkusz organizacji, musi zostać przekazany organowi prowadzącemu do 21 kwietnia i zatwierdzony przez organ prowadzący do 29 maja danego roku. Jak zatem konstruować arkusz, jeżeli przepisy mające bezpośredni wpływ na pracę jednostek oświatowych są przyjmowane w ostatniej chwili? – zastanawia się Michał Łuszczarz.
Ekspert zauważa, że takie podejście resortu oświaty to brak szacunku dla pracy szkół.
– Oczywiście można to argumentować w ten sposób, że przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby przyjąć aneks do arkusza, więc o co cały raban? Otóż o to, aby wszystkie strony oświatowych stosunków prawnych traktowały się poważnie. Jeżeli szkoły mają przekazać planowane arkusze w odpowiednim terminie, to dlaczego MEN czuje się tak swobodnie, planując własną pracę? Tym dziwniejsze, że nowelizacja nie wyważa otwartych drzwi i nie była przesadnie skomplikowana do napisania. To w mojej ocenie jeden z symptomów pogarszającej się sytuacji w oświacie– uważa Łyszczarz.