Szefowie placówek oświatowych muszą zmienić deklaracje – nie można pytać rodzica o to, czy uczeń będzie czy nie będzie uczęszczał na religię lub etykę. Inaczej grozi im kontrola kuratoryjna.
Dyrektorzy szkół i przedszkoli, zwłaszcza na początku roku szkolnego, zasypują rodziców masą dokumentów do wypełnienia, w tym oświadczeń i deklaracji. W trakcie roku szkolnego również są im podsuwane dokumenty. Szkoły proszą m.in. o zadeklarowanie, czy dzieci pojawią się w szkole w czasie dni dyrektorskich, które są wolne od zajęć dydaktycznych. Tuż przed końcem roku szkolnego pojawiają się też ankiety z pytaniem, czy dziecko będzie zmieniać szkołę. Rodzice często nie wiedzą, że wielu tych dokumentów nie muszą wypełniać. Takie działania szefów placówek są na granicy prawa. Co więcej, przekazywane deklaracje nie muszą być wiążące dla rodziców.
Szefowie placówek tłumaczą się tym, że łatwiej jest im w ten sposób zaplanować rok szkolny i zorganizować zajęcia. Zdaniem ekspertów, jeśli rodzic nie będzie chciał się zgodzić na wypełnienie określonego dokumentu, to najczęściej trzeba to uszanować. Okazuje się również, że szkolne druki i ich treść często są niezgodne z przepisami i dodatkowo zawierają nieaktualne podstawy prawne.
Deklaracja „za”, ale nie „przeciw”
W ostatnim czasie Fundacja Wolność od Religii z Lublina po interwencji rodziców uczniów jednej z placówek oświatowych w Kętach (woj. małopolskie) rozpętała burzę. Zarzuty stawiane szkole dotyczyły m.in. niewłaściwych deklaracji uczęszczania na religię (szkoła oczekiwała od rodziców deklaracji, czy dziecko nie będzie chodzić na religię). Organizacja przyznaje, że od dekady walczy z dokumentami podsuwanymi rodzicom do wypełnienia.
– Zbieranie przez dyrektorów od opiekunów oświadczeń negatywnych jest absolutnie bezprawne. W ostatnim czasie mieliśmy kilka interwencji, w tym w Kętach. Powiadamiamy kuratorów oświaty, a ci po kontroli wydają placówkom zalecenia, aby zmieniły druki – mówi Dorota Wójcik, prezes Fundacji Wolność od Religii. – Nawet Anna Zalewska, była minister edukacji narodowej z PiS, prosiła, aby zgłaszać kuratorom wszystkie nieprawidłowości związane z wymuszaniem wypełniania niewymaganych prawem deklaracji. Obecnie wystosowaliśmy pismo do nowych władz resortu edukacji, rzecznika praw dziecka i rzecznika praw obywatelskich o stworzenie wytycznych antydyskryminacyjnych w szkołach i zapobieganie indoktrynacji w tych placówkach – dodaje Dorota Wójcik.
Działania fundacji na terenie Małopolski wywołały ogromny popłoch wśród innych dyrektorów szkół, którzy do tej pory – jak sami podkreślają – w sposób tradycyjny zbierali deklaracje od rodziców, którzy są „za” lub „przeciw” chodzeniu ich dzieci na zajęcia z religii i etyki.
– W placówkach, które mają kilkuset uczniów, najlepszym rozwiązaniem jest zbieranie przez wychowawców od rodziców deklaracji, w której można w jasny sposób zaznaczyć, kto jest za wysyłaniem dziecka na religię, a kto takiej woli nie wyraża. Z uwagi na to, że wspomniana fundacja zrobiła takie duże zamieszanie w Kętach, będziemy zmuszeni zmienić dotychczasowy wzór deklaracji. Ograniczymy się do wyrażenia przez rodziców woli, by ich podopieczni uczęszczali na religię lub etykę – mówi Anna Knapik, dyrektor Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego Nr 1 w Wadowicach. – Wychowawcy i tak będą musieli dzwonić i pisać do rodziców, czy zamierzają składać deklarację, bo wystarczy, że opiekunowie nie będą obecni na zebraniu i pojawi się wątpliwość, jaka jest ich decyzja. Oczywiście ta zmiana bardzo zdezorganizuje nam pracę, bo ustalenie ostatecznej liczby uczniów uczęszczających na te dwa przedmioty trochę czasu nam niestety zajmie – zaznacza Knapik.
Fundacja przestrzega jednak przez dzwonieniem do rodziców.
– Dzwonienie przez wychowawców do opiekuna ucznia z dodatkowymi pytaniami, czy aby na pewno rezygnują z posyłania dziecka na religię, również jest naruszeniem konstytucji – przestrzega Dorota Wójcik.
Niekonstytucyjna praktyka
Organizacja jest zdania, że przepisy nie dopuszczają odbierania przez szkołę od rodziców lub uczniów oświadczeń (negatywnych deklaracji) co do wyboru zajęć religii lub etyki. Nie pozwalają też na przedkładanie rodzicom wzorów oświadczeń, które preferują wybór zajęć z religii lub z etyki. Dorota Wójcik przekonuje bowiem, że procedura przyjmowania oświadczeń od rodziców lub uczniów nie może naruszać art. 53 ust. 7 Konstytucji RP, który wskazuje, że nikt nie może zostać zobowiązany przez organy władzy publicznej do ujawniania swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania. Także rozporządzenie ministra edukacji narodowej z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 983) wyraźnie stanowi, że nauka religii odbywa się w placówkach oświatowych na życzenie rodziców.
– Zgodnie z cytowanym rozporządzeniem rodzice chcący, aby ich dziecko uczestniczyło w nauce religii w szkole, powinni złożyć deklarację zawierającą wolę uczestnictwa, zaś szkoła nie może automatycznie uznawać, że każde dziecko będzie uczestniczyło w nauce religii, chyba że zostanie z niej wypisane przez rodziców. Tym samym rodzice nie powinni deklarować woli nieuczestniczenia w religii. Zgodnie z rozporządzeniem szkoła uznaje zapisanie dziecka na religię tylko wtedy, gdy otrzyma pozytywną deklarację chęci uczestniczenia. Ta deklaracja jest ważna także w kolejnych latach szkolnych, bez potrzeby jej ponawiania – wyjaśnia Robert Kamionowski, ekspert ds. prawa oświatowego, radca prawny, partner w kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office. I dodaje, że rezygnacja z religii wymaga także złożenia oświadczenia zmieniającego uprzednią wolę uczestnictwa. – Tekst może zawierać oświadczenie o rezygnacji czy w inny sposób wyraźnie stanowić o zmianie uprzedniego oświadczenia. W przypadku skrajnym może to być „oświadczenie o cofnięciu oświadczenia o woli uczestniczenia dziecka w nauce religii”. W zupełności jednak wystarczy po prostu pisemne oświadczenie o rezygnacji – wyjaśnia ekspert.©℗