Co trzeci ósmoklasista nie dostał na egzaminie z matematyki nawet 30 proc. pkt. Wyniki potwierdzają, że nauka tego przedmiotu staje się dobrem luksusowym.

Królową nauk zdecydowanie lepiej poznają uczniowie z wielkich miast – to jeden z najważniejszych wniosków z tegorocznego egzaminu ósmoklasisty. W środę Centralna Komisja Egzaminacyjna ogłosiła wyniki.

Egzamin ósmoklasisty to trzy testy, które zdają uczniowie kończący szkołę podstawową. Wynik odpowiada za połowę punktów rekrutacyjnych do liceów i techników (reszta to punkty za świadectwo i ewentualne konkursy). W tym roku uczniowie uzyskiwali średnio 61 proc. z języka polskiego, 52 proc. z matematyki i 66 proc. z języka angielskiego (język obcy nowożytny jest do wyboru, ale na angielski decyduje się 97 proc. uczniów). Trudno powiedzieć, czy to dobre rezultaty – poziom trudności egzaminów nie jest stały, więc średni wynik nie jest miernikiem tego, czy uczniom przybywa, czy ubywa wiedzy. Wymagałoby to dodatkowych operacji statystycznych, których jednak Centralna Komisja Egzaminacyjna nie prowadzi.

Korepetycje i walka o miejsca w dobrych liceach to m.in. przyczyny różnego poziomu wiedzy

Wyniki egzaminu są jednak bardzo istotne dla kształtowania się polityki oświatowej. W tym roku pokazały, że w Polsce pogłębiają się problemy z nauczaniem matematyki. – Wygląda na to, że mamy do czynienia z matematyką dwóch prędkości – ocenia dyrektor CKE, Marcin Smolik. – Widać to w rozkładzie wyników. Z jednej strony jest duża grupa dzieci z poważnymi brakami w matematyce, takich, które mają problem z najprostszymi zadaniami. To uczniowie, którzy opuszczają szkołę z minimalnymi umiejętnościami. Jest też druga wyraźna grupa, dla której spora część zadań na egzaminie okazała się zbyt prosta – dodaje.

Jak wynika z danych CKE, co trzeci zdający nie osiąga nawet 30 proc. możliwych do zdobycia punktów. Najlepiej radzą sobie uczniowie z dużych miast – średni wynik z matematyki jest tam wyższy od 11 do 15 pkt proc. od uzyskiwanego w mniejszych miejscowościach.

Według ekspertów takie nagromadzenie wyników bardzo słabych i bardzo dobrych może mieć wiele przyczyn. Jedną jest obniżenie wymagań egzaminacyjnych po pandemii. Wykreślono z nich najtrudniejsze rodzaje zadań, które dotychczas różnicowały najzdolniejszych uczniów. Innym wyjaśnieniem może być wysforowanie się uczniów w większych miastach – uczniowie muszą rywalizować o miejsca w najlepszych szkołach średnich. Wpływ na wyniki mogą mieć też powszechne korepetycje (według CBOS w 2022 r. udział w płatnych zajęciach deklarowało 65 proc. dzieci).

Aby poznać dokładną odpowiedź, trzeba byłoby przeprowadzić badania, np. sprawdzić, jak funkcjonują szkoły, w których uczniowie osiągają najniższe wyniki. Zapowiadał to rok temu ówczesny minister edukacji Przemysław Czarnek (PiS). Po ogłoszeniu wyników testu w rozmowie z TV Republika mówił, że „problemowi trzeba się będzie poważniej przyjrzeć” (podobny rozkład wyników można było zaobserwować także w latach 2022 i 2023). Do wyborów żadnych pogłębionych badań nie zlecono.

Choć urzędnicy MEN i CKE zwracali ministrowi uwagę, że matematyka powinna się stać dla resortu topowym tematem, nauczanie matematyki nie znalazło się nawet wśród kierunków polityki oświatowej państwa. To wytyczne co roku aktualizowane przez MEN. Zależy od nich między innymi to, jakie szkolenia dla nauczycieli będą organizowane przez odpowiedzialne za to instytucje. Taki ruch wykonała dopiero nowa ekipa rządząca.

Duże różnice w wynikach to pokłosie likwidacji gimnazjów, które wyrównywały szanse uczniów – nie ma wątpliwości Katarzyna Lubnauer, wice minister edukacji. – Ponieważ zmian w strukturze szkół nie da się odwrócić, wprowadzamy wiele punktowych rozwiązań, które mogą poprawić sytuację.

MEN zwrócił się do Senatu Uniwersytetu Warszawskiego z prośbą o zorganizowanie studiów podyplomowych dla matematyków (osobnych dla uczących w klasach 1–3 oraz 4–8). Jak pokazały bowiem przeprowadzone już przed dekadą analizy Instytutu Badań Edukacyjnych, umiejętności nauczycieli matematyki pozostawiają wiele do życzenia. MEN chce też organizować za pomocą Zintegrowanej Platformy Edukacyjnej program „Trampolina”, czyli formę wsparcia dla zdolnych uczniów. Właśnie został ogłoszony konkurs na wykonawców.

– Zamierzamy też zwiększyć liczbę metodyków. Dziś to ok. 70 osób – zaznacza wiceminister.

Tegoroczne egzaminy ujawniły również problemy z językiem polskim. – W tym roku po egzaminie ósmo klasisty egzaminatorzy zgłaszali nam, że po raz pierwszy widzieli taką liczbę prac, w których młodzież nie pisała wymaganego minimum 200 wyrazów. W stosunku do ubiegłego roku jest dużo większy odsetek dzieci, które mają 0 proc. za wypracowanie. W ubiegłych dwóch latach to było ok. 3 proc. dzieci, w tym roku jest prawie 7 proc., wracamy do sytuacji sprzed 2020 r. – mówi Smolik. Przyczyny znów mogą być różne – od obniżających się zdolności koncentracji przez niską motywację do mierzenia się z trudnymi zadaniami, a być może jakieś znaczenie miała również świadomość (nie jestem przekonany, czy słuszna) mniejszej niż w ubiegłym roku konkurencji w rekrutacji do szkół ponadpodstawowych.

Odpowiedzią nowej ekipy rządzącej na problemy w edukacji ma być reforma podstaw programowych, którą szykuje MEN. Aktualnie Instytut Badań Edukacyjnych (jednostka nadzorowana przez resort edukacji) pracuje nad przygotowaniem profilu absolwenta ósmej klasy. Czyli opisaniem tego, z jakimi umiejętnościami i kompetencjami ma on opuścić wspólny dla wszystkich dzieci w Polsce cykl edukacyjny. Sylwetka ma być gotowa jesienią. Wtedy ruszą prace nad nowym rozkładem jazdy dla szkół. Wszystko, łącznie z podręcznikami i programami nauczania, ma być gotowe na wrzesień 2026. ©℗

OPINIE

Polubić królową nauk

Za przebieg procesów nauczania odpowiada dyrektor danej szkoły. To on w pierwszej kolejności powinien pochylić się nad ich analizą, by ustalić, czy metody lub formy nauczania wymagają poprawy. Oczywiście kierownictwo kuratorium będzie analizowało wyniki w kontekście ostatniego raportu z kontroli NIK dotyczącego programu poprawy efektywności kształcenia.

Rozbieżności w wynikach uczniów ze szkół, które znajdują się w obszarach miejskich i wiejskich, to problem, który poruszamy od lat. Trzeba przyznać, że może być to kwestia m.in. dostępu do korepetycji, ale to nie jest rozwiązanie problemu, nie każdego stać. Poza tym szkoła jest od tego, żeby uczyć. Istotny jest również m.in. dostęp do instytucji kultury czy internetu. Ponadto uczniowie coraz częściej samodzielnie decydują, czego chcą się uczyć, i coraz częściej wiedzą, dlaczego chcą się tego uczyć i co będzie im potrzebne. Inną kwestią jest jeszcze przeładowana podstawa programowa, co widać szczególnie na lekcjach języka polskiego. To bardzo istotny problem, ale od września będą nowe podstawy.

Wierzę w mądrość polskiego nauczyciela, dyrektorów szkół i pracę zespołową rady pedagogicznej. Wierzę też w to, że uczniowie są świadomi, że poszczególne przedmioty będą im potrzebne w przyszłości.

Największym problemem jest obecnie nauczenie matematyki. Podstawą jest to, by uczeń już na wczesnym etapie edukacji polubił ten przedmiot. Oznacza to, że do tej kwestii należałoby podejść w sposób kompleksowy. Mamy też niewielu doradców metodycznych, którzy pełnią bardzo ważną rolę. To bardzo odpowiedzialna funkcja. ©℗

Na nowo nauczyć się uczyć

ikona lupy />
Grażyna Dziedzic kurator oświaty w województwie kujawsko-pomorskim / Materiały prasowe

W tym roku egzamin był na podobnym poziomie, co w poprzednich latach. Nauczyciele – i poloniści, i matematycy – nie wskazują, by zadania były trudniejsze lub łatwiejsze. Uczniowie mogą mieć różne odczucia, ale eksperci są zdania, że test był porównywalny. Jednocześnie niestety tegoroczne wyniki egzaminu „nie są zadowalające”.

Z języka polskiego spadliśmy z 6. miejsca na 8. Jesteśmy odrobinę lepsi z matematyki – mamy 13. miejsce, wcześniej przedostatnie. W stosunku do ubiegłego roku poprawiliśmy też wynik z języka angielskiego. Uplasowaliśmy się na 14. miejscu, a zajmowaliśmy ostatnie. Nasze wyniki są poniżej średniej krajowej. Dla mnie jest to sygnał, że dzieje się nie najlepiej. Rozpoczynamy naradę zespołu zarządzającego. W czwartek odbędzie się spotkanie z dyrektor okręgowej komisji egzaminacyjnej z Gdańska i dyrektorów centrów edukacji nauczycieli z naszego województwa. Będziemy szukać nowych metod podnoszenia efektów nauki i nowych sposobów pracy ze szkołami, które mają najniższe wyniki w naszym województwie. Wydaje się, że programy naprawcze, które wprowadzano w ostatnich latach, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.

Dlaczego? Spotykamy się po to, by zrobić dogłębną analizę i wyciągnąć wnioski. Będziemy pracować nad poszczególnymi zadaniami i problemami naukowymi. Chcemy wskazać dyrektorom szkół, co zrobić, by zmienić sytuację. Są szkoły, które pracują według jasno sformułowanej koncepcji rozwoju. W niektórych placówkach, gdzie obowiązywał program naprawczy, nie odnotowaliśmy oczekiwanych efektów.

Jeśli chodzi o nauczanie matematyki, najważniejsze są podstawy. Oznacza to, że powinniśmy wyznaczyć cele dla nauczycieli każdego poziomu wiekowego, by od początku edukacji budować wiedzę uczniów na nowej bazie. Obserwujemy duże rozbieżności między szkołami. Warto zaznaczyć, że średni wynik to zawsze wynik statystyczny. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku języka angielskiego. Dzieci w dużych szkołach w ośrodkach miejskich radzą sobie z nim lepiej, ponieważ mają z nim kontakt na co dzień. Musimy wypracować inne metody nauczania. To duże wyzwanie. ©℗

ikona lupy />
Egzaminy ósmoklasistów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe