Zakończył się proces konsultacji zmian w podstawach programowych. Zdecydowana większość przesłanych uwag jest krytyczna wobec proponowanych zmian. Nauczyciele podkreślają, że są one niewystarczające i nie wypełniają nawet podstawowego postulatu odchudzenia ich o 20 proc.

Najwięcej emocji wzbudziła podstawa programowa z języka polskiego i historii. W sumie, jak informowało MEN, w toku konsultacji spłynęło 417 uwag i 33 opinie stanowisk. Nie wszystkie zostały opublikowane na stronach Rządowego Centrum Legislacji. Te, które ujawniło MEN są krytyczne wobec kształtu podstaw zaproponowanych przez ministerstwo. Organizacje biorące udział w konsultacjach często podkreślają, że ich poprzednie uwagi nie zostały uwzględnione przez MEN, zmiany są wprowadzane na podstawie intuicji, a nie wyników badań, a ostatecznie – nie realizują postulatu odchudzenia ich o 20 proc.

Nowa podstawa programowa. "Źródło głębokiego rozczarowania"

Jednym z największych krytyków zmian w podstawie programowej jest inicjatywa Protest z Wykrzyknikiem, która powstała na fali strajku nauczycieli. - Kiedy poznaliśmy wstępne wersje zmian w podstawach programowych, stwierdziliśmy, że mamy do czynienia z niedoskonałą, ale potrzebną protezą, która musi nam posłużyć w okresie przejściowym do czasu stworzenia nowej koncepcji edukacji. Niektóre zmiany wydawały się niespójne i chaotyczne, ale mieliśmy nadzieję, że błędy uda się wyeliminować w procesie konsultacji – piszą autorzy dokumentu przesłanego do Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Główną nadzieją nauczycieli było odciążenie uczniów od konieczności przyswajania anachronicznych lektur szkolnych i zwiększenie nauczycielskiej autonomii. Pierwsze propozycje inicjatywa oceniała pozytywnie i z nadzieją czekała na dalsze kroki. Przedstawione propozycje oceniają jednak jako „źródło głębokiego rozczarowania i frustracji”. Propozycje MEN nauczyciele uznają za dalece niewystarczające, a wręcz „pozorne” i – jak twierdzą – nie realizują zapowiedzi ministry Barbary Nowackiej o 20- procentowym zmniejszeniu treści z każdego przedmiotu

- Poczuliśmy się wręcz oszukani, że tak niewiele zostało z pierwotnych zapowiedzi. Dotyczy to w największym stopniu podstawy programowej z języka polskiego (…). „Odchudzenie” podstawy programowej było wyborczą obietnicą zapisaną w programach wszystkich partii obecnej koalicji rządzącej. Wydawało się, że wśród polityków i polityczek powszechne jest zrozumienie potrzeby podjęcia doraźnych działań ratunkowych powstrzymujących obniżanie się jakości kształcenia. Nasze przekonanie potwierdzały deklaracje składane przez nowe kierownictwo MEN – czytamy w dalszej części dokumentu.

Odchudzanie podstaw "na oko"

Nauczyciele podkreślają, że postulat odchudzenia podstaw programowych pojawił się z konkretnych powodów, a działania MEN nie zmierzają do ich wyeliminowania. Odnoszą się tutaj do międzynarodowych badań PISA, w których polscy uczniowie systematycznie notowali coraz lepsze oceny, dzięki – jak twierdzi Protest z Wykrzyknikiem – podstawie programowej dla szkoły podstawowej i gimnazjum, która obowiązywała do czasu reformy Anny Zalewskiej.

– [Podstawa programowa – przyp. red.] zakładała niewielki zestaw tzw. „ogwiazdkowanych” lektur obowiązkowych i dawała nauczycielom możliwość sięgania po teksty bliskie doświadczeniu dzieci i młodzieży - często wybierane wspólnie z uczniami – a także pozwalała na czytanie „przez lupę” fragmentów utworów ważnych dla budowania kodu kulturowego – piszą nauczyciele.

Tymczasem uczniowie, którzy realizują podstawę programową wprowadzoną w 2017 roku notują spadek w badaniach PISA. – W przypadku kompetencji czytelniczych ma to bezpośredni związek z rozbudowaną listą lektur, która wymusza naukę nastawioną na odtwarzanie gotowych schematów interpretacyjnych zamiast kształcenia umiejętności analizy i interpretacji tekstów kultury. Truizmem jest stwierdzenie, że uczniowie nie czytają lektur, a dodatkowo podczas lekcji nie ma czasu na wnikliwą pracę z tekstem – choćby poznawanym we fragmentach. Zatem gdy w teście PISA uczniowie otrzymują do odczytania nieznany tekst, okazuje się, że nie potrafią poddać go analizie. Wyniki PISA powinny być sygnałem alarmowym i skłonić do możliwie szybkiego i radykalnego wycofania się ze ścieżki, na którą wprowadziła polską szkołę reforma ministry Anny Zalewskiej – postulują nauczyciele.

Ten postulat wspiera także Fundacja Cała Polska Czyta Dzieciom, która zaproponowała uzupełnienie kanonu lektur szkolnych o pozycje z zakresu literatury współczesnej. W trakcie konsultacji fundacja zaproponowała listę 60 nowych pozycji lektur szkolnych.

Na problem braku odniesienia się do badań w toku projektowania nowych podstaw programowych zwróciła uwagę także Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich. – Liczymy na to, że grona ekspertów proponujące ograniczenie treści, w których są także osoby ze środowiska akademickiego zrobiły wszystko, by nie ulegając naciskom o charakterze czysto emocjonalnym, wykonać swoje zadanie w sposób optymalny – piszą w swoim stanowisku rektorzy. Jednocześnie KRASP sugeruje, by powołać „instytucjonalnego opiekuna podstawy programowej”. Mógłby o na bieżąco dokonywać zmian w podstawie i optymalizować treści, jakie są przekazywane uczniom.

W zakresie merytorycznym, KRASP zwraca uwagę na konieczność dopisania do celów systemu kształcenia rozwoju autonomii intelektualnej i emocjonalnej uczniów. „Jest to niezbędne, by potrafili skutecznie bronić się przed często bardzo szkodliwym wpływem niepokojąco rosnącej armii tzw. influencerów” – twierdzi KRASP.

Preambuła do zmiany

Uwagi do preambuły zgłasza także Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. Zdaniem członków Koalicji nakłada ona na nauczycieli obowiązek stosowania założeń uniwersalnego projektowania w odniesieniu do każdego ucznia. – To znaczne ograniczenie autonomii nauczyciela i stosowanych przez niego metod do jednej, która zostaje mu nakazana. Jest to całkowicie sprzeczne z Kartą Nauczyciela i Prawem oświatowym – twierdzą.

Do tej samej kwestii odniosła się także nauczycielska „Solidarność”. – Uniwersalne projektowanie to jedno z kluczowych założeń neomarksistowskiej koncepcji inkluzji w edukacji globalnej – czytamy w stanowisku przesłanym w trakcie konsultacji, i dodaje: „Jego brak w polskim prawie oświatowym dostrzegło kierownictwo MEN i z obejściem prawa oświatowego wpisało je do rozporządzenia o podstawie programowej, wykonując kolejny krok w kierunku wdrażania założeń Europejskiego Obszaru Edukacyjnego”.

Podobnie jak Protest z Wykrzynikiem, na problem współpracy z MEN w zakresie prac nad zmianami podstaw programowych, zwraca uwagę Grupa Zagranica, która skupia w sobie organizacje zajmujące się współpracą rozwojową, pomocą humanitarną i edukacją globalną.

Grupa odniosła się do zmian w podstawie programowej przedmiotów WOS, historia i geografia. Jak pisze Elżbieta Olczak: „W dobie postępujących niezwykle szybko zmian klimatycznych oraz narastającej polaryzacji społecznej i niezrozumienia dla globalnych współzależności, które są nieuniknionym elementem naszego życia, podtrzymujemy, że elementy związane z budowaniem społecznych i globalnych kompetencji, powinny nie tylko zostać zachowane, ale wręcz rozbudowane w treściach nauczania ww. przedmiotów.”

Wszystkie proponowane zmiany odrzuca nauczycielska „Solidarność”. - Obecna chaotyczna i pospieszna polityka wprowadzania korekt w systemie kształcenia, mimo deklaracji składanych przez kierownictwo MEN, w rzeczywistości może stać się przyczyną regresu poziomu kształcenia i wychowania młodego pokolenia Polaków, na co nie ma naszej zgody – pisze dr Waldemar Jakubowski, Przewodniczący KSOiW NSZZ „Solidarność”.

Podstawa programowa do historii. "Nieatrakcyjna"

Poza podstawą programową do języka polskiego, duże emocje wzbudziły zmiany w podstawie nauczania historii. Wszystkie podmioty, które odniosły się do zmian w tym zakresie podkreślają, że sposób nauczania tego przedmiotu nabiera jeszcze większego wymiaru encyklopedycznego, który jest nie tylko nieatrakcyjny dla uczniów, ale także nie przystaje do potrzeb i wyzwań współczesności. Jak pisze Komitet Nauk Historycznych PAN „obowiązujący dziś dokument, nawet po dokonaniu określonych cięć i modyfikacji, odzwierciedla niestety nadal sposób myślenia o nauczaniu historii (jako przedmiotu szkolnego) z połowy lat 90. XX wieku. Gdy tymczasem zarówno stan badań historycznych się, jak i rozwój dydaktyki historii zmienił się znacząco od tamtej pory”.

- Inna jest szkoła, rodzice i uczniowie, a wydarzenia w kraju i na świecie ukazują nam potrzebę przeformułowania celów edukacji historycznej. Przeprowadzenie reformy w tym zakresie wydaje się być najważniejszym naszym wspólnym wyzwaniem – czytamy w stanowisku przesłanym w trakcie konsultacji.

Jednocześnie, Komitet podkreśla, że przedstawione propozycje nie spełniają także nawet podstawowego założenia, czyli odchudzenia podstawy o 20 proc. – Zabieg ten w praktyce nie przynosi kluczowych korekt w pracy nauczyciela, odsuwa tylko w czasie rzeczywistą reformę Podstawy, wzbudzając przy tym krytyczne reakcje społeczne (w tym m.in. rozczarowanie zbyt powierzchownym i ograniczonym charakterem reformy programowej) – czytamy w dokumencie.

Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły podkreśla z kolei, że „usuwanie z podstawy programowej odniesień do postaci historycznych, w tym bohaterów narodowych jest szkodliwe”. – Zabieg ten nie skutkuje deklarowaną przez autorów redukcją treści, lecz zmianą charakteru nauczanego przedmiotu. Dotychczas dzieje Polski ukazywane bywały także poprzez postacie historyczne. Takie podejście czyni historię przedmiotem żywym i zrozumiałym, o wysoko cenionym wychowawczym charakterze. Proponowane ujęcie historii okrojone do suchej faktografii, można uznać za przejaw mocno krytykowanego w pedagogice tzw. “encyklopedyzmu”, szkodliwego zwłaszcza w szkole podstawowej – czytamy w ich stanowisku.

Co więcej, jak twierdzą, proponowane zmiany są sprzeczne z celami edukacyjnymi wyrażonymi w preambule ustawy – Prawo oświatowe, w której zapisano m.in.: kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości Ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego.

W poprzek postulowanym zmianom idzie Fundacja Szkolna im. Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego, która zamiast uszczuplenia podstawy programowej domaga się „zwiększenia liczby efektywnych godzin lekcyjnych w szkole, pozostawienia obecnych podstaw programowych i ich rozszerzenia o nowe zagadnienia (najnowsza literatura i historia)”. Fundacja sprzeciwia się m.in. minimalizacji kluczowych dla kultury tekstów autorów chrześcijańskich oraz wiedzy o ich koncepcjach społecznych. Postulowane zmiany nazywa „równaniem w dół”. – Wiodące kraje na świecie inwestują w swoich obywateli, a nie zmniejszają ich wiedzę i kompetencje. Zaproponowane przez Ministerstwo rozwiązania kształtują nisko wykwalifikowaną i nisko płatną siłę roboczą, co więcej nie posiadającą wystarczającej wiedzy, aby być wewnątrzsterowną, świadomą swoich korzeni i sensu życia – pisze Regina Pruszyńska, Prezes Zarządu Fundacji Szkolnej im. Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Co dalej?

Ministerstwo Edukacji Narodowej analizuje obecnie zgłoszone uwagi. Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer pytana o to, kiedy MEN zaprezentuje końcowy efekt prac, przekonywała, że rozporządzenie zostanie podpisane jeszcze w czerwcu. Nowe podstawy wraz z nową listą lektur będą obowiązywać od nowego roku szkolnego.