Tylko 7,9 proc. dzieci w podstawówce uczy się drugiego języka obcego. Ci, którzy stawiają na angielski, i tak nie osiągają założonych w podstawie celów. Wykuwają na pamięć zasady gramatyki, ale nie konwersują.
Dzieci mogłyby więcej, ale uczą się tylko podstaw / Dziennik Gazeta Prawna
Braki w wiedzy uczniów, stare metody nauczycieli, odchudzone w wyniku reformy podręczniki – to obraz nauki języków obcych w polskich szkołach. Resort edukacji twierdzi, że odpowiednie zmiany już weszły w życie, ale praktyka pokazuje co innego.
Polskie Stowarzyszenie na rzecz Jakości w Nauczaniu Języków (PASE) zaapelowało do resortu edukacji o lepszy poziom nauczania. Według przeprowadzonej przez nie analizy uczniowie na lekcjach przede wszystkim ćwiczą gramatykę, niemal nie kształtują za to mówienia. Zdaniem autorów badania to wina podstawy programowej. Nacisk jest w niej położony na wypełnianie ćwiczeń z gramatyki i testów. PASE zaapelowało do MEN o wprowadzenie zmian w nauczaniu języków obcych. Domaga się między innymi zmiany założeń podstawy programowej, systemu egzaminowania. Apeluje również, by rozpocząć debatę publiczną dotyczącą poziomu nauki.
Zdaniem przedstawicieli stowarzyszenia ten jest zatrważający. Trudno jednak przebić się z taką informacją do opinii publicznej. Uczniowie dostają bowiem całkiem niezłe noty z testów – szóstoklasisty i egzaminu gimnazjalnego.
„Wyniki analiz są zatrważające i potwierdzają nasze przypuszczenia o zaniżaniu poziomu testów, by wykazać dużo lepsze rezultaty polskich uczniów niż ich faktyczne umiejętności. To oczywiście nie oznacza, że nie ma dzieci, które dobrze mówią w językach obcych, ale do tej grupy należą te, które bardzo dobrze się uczą i najczęściej korzystają z dodatkowych, prywatnych lekcji. Czy na tym ma polegać polska edukacja w tym zakresie, zwłaszcza w sytuacji gdy głównym kryterium kompetencyjnym pracodawców jest dobra znajomość języka obcego? To niedopuszczalne, by MEN po macoszemu traktowało tak ważny dział edukacji” – nie ma wątpliwości Jacek Członkowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych.
Więcej na temat faktycznych umiejętności polskich uczniów pokazały analizy, które prowadził Instytut Badań Edukacyjnych. Wynika z nich, że dwóch na trzech piętnastolatków nie potrafi zrozumieć angielskiego, którego uczy się obowiązkowo co najmniej 6 lat. Po skończeniu gimnazjum większość uczniów nie radzi sobie nawet z rozumieniem ze słuchu prostych, artykułowanych wyraźnie wypowiedzi. Ponad połowa nie jest w stanie pracować z tekstem – nie znajdują kontekstów, intencji autora, nie umieją wyszukać informacji. Połowa nie umie tworzyć własnych tekstów.
Tymczasem, jak przekonuje prezes PASE, w przyszłości, kiedy uczniowie wejdą na rynek pracy, liczyć się będzie przede wszystkim umiejętność komunikacji, a nie wiedza testowa. Dlatego też uważa, że przy rekrutacji na studia powinno się uwzględniać wyniki egzaminów z języka na maturze. Nie jest sam. Tego samego zdania jest 85 proc. z ponad 500 nauczycieli spytanych przez PASE o opinię. 77 proc. pedagogów uważało, że także po gimnazjum powinien zostać wprowadzony egzamin ustny.
To jednak mogłoby się stać kłopotliwe, czy wręcz dyskryminujące dla uczniów z terenów wiejskich. Tutaj – jak wskazują wyniki egzaminów od lat – umiejętności językowe są o wiele mniejsze. Wyniki sprawdzianu szóstoklasisty pokazują, że im większa miejscowość, tym większe umiejętności młodzieży. Na wsi średni wynik to 74 proc. W dużych miastach – o 9 pkt proc. więcej. Na egzaminie gimnazjalnym przepaść jeszcze rośnie. Na poziomie podstawowym różnica to 13 pkt proc. Na rozszerzonym – 16 pkt proc. Lepiej jest też w szkołach niepublicznych. Na sprawdzianie szóstoklasisty różnica w stosunku do samorządowych podstawówek wynosi 10 pkt proc. Na egzaminie gimnazjalnym – 13 pkt proc. w arkuszu podstawowym i rozszerzonym.
Co na to MEN? Rzeczniczka resortu Joanna Dębek przekonuje, że ministerstwo dokłada starań, by podnosić wiedzę uczniów. I wylicza zmiany: – Od tego roku angielski jest obowiązkowy dla wszystkich pięciolatków. W gimnazjum wprowadzono dodatkowo drugi język obcy. Wprowadzono także angielski do egzaminu gimnazjalnego. A od dwóch lat jest brany pod uwagę przy rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych. Rok temu wprowadzono go po raz pierwszy na test szóstoklasisty. Od tego roku szkolnego wszyscy zdający będą mogli przystąpić do egzaminu maturalnego z wybranego języka obcego jako przedmiotu dodatkowego na poziomie dwujęzycznym (C1).
Praktyka pokazuje jednak, że zmiany idą opornie. Szkoły podstawowe mogą co prawda wprowadzić drugi język, ale nadal bardzo niewiele placówek korzysta z takiej możliwości. Według statystyk MEN na 2,3 mln dzieci języka uczy się zaledwie 182 tys. uczniów, czyli 7,9 proc. W dodatku od tego roku poziom nauczania języków może jeszcze spaść. Wraz z wprowadzeniem darmowych podręczników do klas czwartej szkoły podstawowej oraz pierwszej gimnazjum ćwiczenia z angielskiego zostały ograniczone. Powód? Na ćwiczenia szkoła może wydać jedynie kilka złotych. Wydawcy przekonują, że w tej cenie nie mogli zostawić ich w dotychczasowej formie. I tak na przykład w poprzedniej wersji podręczników były np. trzy podstawowe ćwiczenia na czas past simple (w tym dla najbardziej zaawansowanych). Teraz zostało tylko podstawowe. Dodatkowych ćwiczeń na wolnym rynku rodzice kupić nie mogą. Zakazało im tego MEN. Zgodnie z reformą nie mają prawa wydać ani złotówki na podręczniki szkolne.
Dzieci dostają dobre oceny, ale to efekt niskiego poziomu testów
Angielski najpopularniejszy w Europie
Nauka dwóch języków obcych jest uznawana za jedną z kluczowych kompetencji na Starym Kontynencie. Cel, aby każde dziecko miało możliwość uczenia się ich, państwa członkowskie przyjęły w 2002 roku. W okresie od roku szkolnego 2004/2005 do 2009/2010 odsetek uczniów szkół podstawowych, którzy nie uczą się języka obcego, zmalał z 32,5 proc. do 21,8 proc.
W większości krajów europejskich obowiązkowa nauka języka obcego rozpoczyna się w szkole podstawowej. Dziecko ma z językiem pierwszy kontakt około ósmego–dziesiątego roku życia. Są jednak państwa, które przesuwają tę granicę w dół. W Norwegii nauka języka obcego zaczyna się w wieku sześciu lat, a w niemieckojęzycznej części Belgii dzieci uczą się go od 3. roku życia. Jeszcze niedawno Polska wprowadzała język obcy jako jedna z ostatnich w Europie – w 10. roku życia (IV klasa szkoły podstawowej). Dziś język angielski rozpoczyna się już w pierwszej klasie, a zajęcia językowe mają też dzieci w przedszkolach.
Wprawdzie języki obce zyskują coraz silniejszą pozycję wśród przedmiotów obowiązkowych w programie nauczania w podstawówkach, jednak czas przeznaczony na te przedmioty nie przekracza zazwyczaj 10 procent łącznego wymiaru zajęć dydaktycznych. Najwięcej czasu na naukę języka obcego poświęcają mieszkańcy Luksemburga – to ponad 3,7 tys. godzin przez okres odpowiadający naszej szkole podstawowej i gimnazjum. 1,7 tys. godzin uczą się dzieci na Malcie, a 1,2 tys. – na Węgrzech.
W 14 krajach europejskich obowiązkowym dla wszystkich uczniów językiem jest angielski. Nawet jeżeli zapewniony jest wybór, uczniowie oraz ich rodzice zwykle go wybierają. Angielski jest obecnie najczęściej nauczanym językiem w szkole podstawowej. W trakcie obowiązkowej nauki szkolnej uczy się go 90 proc. wszystkich uczniów na Starym Kontynencie. Jeżeli nauczany jest drugi język obcy, najczęściej wybierane są francuski oraz niemiecki. Ten ostatni jest szczególnie popularny w krajach Europy Środkowej i Wschodniej (między innymi w Polsce), natomiast język francuski w krajach Europy Południowej. Język rosyjski jest drugim najczęściej nauczanym językiem obcym na Łotwie i Litwie, gdzie mieszkają duże społeczności osób rosyjskojęzycznych, a także w Bułgarii.
W roku szkolnym 2009/2010 średnio 60,8 proc. uczniów uczęszczających do szkół średnich I stopnia w Europie uczyło się co najmniej dwóch języków obcych. Jest to wzrost o 14,1 pkt proc. w porównaniu z rokiem 2004/2005.