Trwa spór o wzrost płac w szkolnictwie wyższym. I rektorzy, i związkowcy zgodnie uważają, że propozycja ministra nauki podwyższająca minimalne wynagrodzenie na uczelniach jest niewystarczająca. Resort edukacji nie zamierza się ugiąć.
Trwa spór o wzrost płac w szkolnictwie wyższym. I rektorzy, i związkowcy zgodnie uważają, że propozycja ministra nauki podwyższająca minimalne wynagrodzenie na uczelniach jest niewystarczająca. Resort edukacji nie zamierza się ugiąć.
Od 1 stycznia 2023 r. płaca profesora ma wynieść nie mniej niż 7210 zł miesięcznie. Oznacza to wzrost o 800 zł. Taka kwota wynika z projektu nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji i nauki w sprawie wysokości minimalnego miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego dla profesora w uczelni publicznej. Od niej są wyliczane również pieniądze, które dostają inni pracownicy szkół wyższych, młodzi naukowcy i studenci. Dlatego środowisko akademickie zabiega o wyższy wzrost.
- Każda regulacja, która zmierza do podwyższenia żenująco niskich wynagrodzeń w szkolnictwie wyższym, to dobry kierunek, ale ta przedstawiona przez resort nie wyczerpuje naszych postulatów. Nie zapewnia też adekwatnej płacy. Fundamentalnym problemem jest brak synchronizacji wynagrodzeń w szkolnictwie wyższym z tymi w gospodarce, które rosną znacznie szybciej - komentuje prof. Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Dziś minimalne wynagrodzenie profesora to 6410 zł. Jeżeli zgodnie z zapowiedzą resortu zostanie podwyższone do 7210 zł, wzrosną także pensje na innych stanowiskach na uczelniach publicznych. I tak od 1 stycznia 2023 r. asystent zarobi nie mniej niż 3605 zł (obecnie 3205 zł), adiunkt 5263,3 zł (obecnie 4679,3), a profesor uczelni 5984,3 zł (obecnie 5320,3 zł). Wzrośnie maksymalny limit stypendiów socjalnych i rektorskich na studiach - łącznie będzie można otrzymać miesięcznie nie więcej niż 2739,8 zł (obecnie 2435,8zł). Zyskają też m.in. doktoranci. Przed oceną śródokresową ich stypendium będzie wynosiło nie mniej niż 2667,7 zł (obecnie 2371,7 zł ), a po jej przeprowadzeniu 4109,7 zł (obecnie 3653,7 zł).
- To dobry krok, ale zdecydowanie nas nie satysfakcjonuje - mówi Jarosław Olszewski, przewodniczący Krajowej Reprezentacji Doktorantów.
Wskazuje, że wynagrodzenie doktoranta w ciągu pierwszych lat kształcenia będzie niższe niż płaca minimalna, co oznacza, że młodzi naukowcy będą musieli dorabiać. Tymczasem zgodnie z zamysłem ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce z 2018 r. (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 574 ze zm.) stypendium doktoranckie miało pozwalać na utrzymanie się, tak by doktorant mógł skupić się na nauce i badaniach naukowych. - Przy obecnych kosztach, inflacji i takiej wysokości stypendium doktoranckiego to niemożliwe - komentuje Jarosław Olszewski.
Tak niskie świadczenia dla młodych naukowców będą zniechęcały do decydowania się na karierę naukową po uzyskaniu tytułu magistra, skoro gdziekolwiek indziej płaca minimalna będzie zapewniona na znacznie wyższym poziomie.
O spadek prestiżu pracy w szkolnictwie wyższym martwi się też Rada Główna Nauki i Szkolnictwo Wyższego (RGNiSW). Usiłuje przekonać resort edukacji do podwyższenia kwoty minimalnego wynagrodzenia profesora, a także zapewnienia uczelniom publicznym wyższej subwencji z budżetu państwa.
- Wzrost pensji minimalnej dla profesora tylko w niewielkim stopniu rekompensuje realny wzrost kosztów i spadek siły nabywczej wynagrodzeń. Proponowana zmiana - mimo wzrostu z 6410 zł do 7210 zł, tj. o ok. 12,5 proc. - oznacza dalszą pauperyzację środowiska szkolnictwa wyższego i nauki oraz przyczynia się do nieuzasadnionego deprecjonowania jego wizerunku - podkreśla prof. Marcin Pałys, przewodniczący RGNiSW w piśmie skierowanym do MEiN.
Argumentuje, że wynagrodzenie minimalne jest ważnym źródłem informacji, które nie tylko kształtuje społeczną dyskusję o wysokości płac w szkolnictwie wyższym, lecz także wpływa na wizerunek stanowiska profesora, jego prestiż i miejsce w społecznej hierarchii zawodów.
Tymczasem minimalne wynagrodzenie profesora w uczelni publicznej nie było zmieniane przez ponad cztery lata. A w tym czasie minimalne wynagrodzenie w gospodarce wzrosło z 2100 zł w 2018 r. do 3010 zł w 2022 r., czyli o 43,3 proc. W 2023 r. wzroście ono dwa razy - do 3490 zł od stycznia i do 3600 zł od 1 lipca.
RGNiSW domaga się wprowadzenia podobnego mechanizmu na uczelniach.
- Podstawą zmian wynagrodzenia minimalnego w gospodarce jest ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Jej art. 3 zawiera ważną regulację - jeśli prognozowany na rok następny wskaźnik wzrostu cen wynosi co najmniej 105 proc., ustala się dwa terminy zmiany wynagrodzenia minimalnego. Takiej regulacji nie ma w odniesieniu do instytucji nauki i szkolnictwa wyższego, a niewątpliwie być powinna - spełnia bowiem istotną rolę w kształtowaniu dochodowej, a także motywacyjnej funkcji wynagrodzeń - apeluje RGNiSW.
Rada zwraca uwagę, że pogarsza się relacja pensji minimalnej w gospodarce do wynagrodzenia minimalnego profesora. W 2018 r. kształtowała się na poziomie 1 do 3,05 (płaca minimalna w gospodarce była trzykrotnie niższa niż wynagrodzenia minimalne profesora), a w 2022 r. wynosiła już zaledwie 1 do 2,13.
- Skutkiem proponowanego przez resort podniesienia minimalnego wynagrodzenia dla profesora w uczelni publicznej do 7210 zł będzie dalsze zmniejszenie tego stosunku. Wyniesie on 1 do 2 - zauważa prof. Pałys.
Aby temu zapobiec, związkowcy proponują powrót do zasady, że minimalna pensja profesora jest trzykrotnością płacy minimalnej w gospodarce.
- Oznaczałoby to, że w 2023 r. pensja profesora powinna wzrosnąć do 10,8 tys. zł miesięcznie - tłumaczy Janusz Szczerba, prezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Zdecydowanie mniej radykalną propozycję mają rektorzy. Zdaniem Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich od przyszłego roku minimalne wynagrodzenie profesora powinno wzrosnąć co najmniej o 17,2 proc. (do ok. 7,5 tys. zł).
Trudno będzie przekonać resort do podwyższenia proponowanej stawki. Choć rozporządzenie nie zostało jeszcze podpisane, ministerstwo trzyma się swojej propozycji.
- Zaproponowana w projekcie kwota to wzrost o ok. 12,5 proc. w stosunku do obecnie obowiązującej wysokości. Nie przewidujemy zmian w tym zakresie - wyjaśnia Adrianna Całus-Polak z Ministerstwa Edukacji i Nauki. ©℗
/>
Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia po konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama