Rosnące koszty utrzymania coraz bardziej dają się we znaki prowadzącym prywatne szkoły i przedszkola. Dotacje dla nich nie są podnoszone, choć ich wysokość uzależniona jest od wydatków samorządów na oświatę, a te systematycznie rosną.
Rosnące koszty utrzymania coraz bardziej dają się we znaki prowadzącym prywatne szkoły i przedszkola. Dotacje dla nich nie są podnoszone, choć ich wysokość uzależniona jest od wydatków samorządów na oświatę, a te systematycznie rosną.
Inflacja, wysokie ceny energii, a dodatkowo konieczność zapewnienia od września 2022 r. odpowiedniej liczby nauczycieli specjalistów w szkołach i przedszkolach sprawiają, że wydatki samorządów na jednego ucznia rosną. Zwiększają się również koszty utrzymania szkół i przedszkoli, które nie są prowadzone przez samorządy, tylko osoby fizyczne i prawne. Dlatego dotacja dla tych podmiotów - publicznych i prywatnych - otrzymywana od samorządów powinna być wyższa. Jednak z sondy przeprowadzonej przez jedną z kancelarii prawnych wynika, że jest inaczej - na prawie 100 gmin tylko w 19 proc. dotacja wzrosła, a w 56 proc. pozostała bez zmian. Co ciekawe, w 25 proc. uległa ona nawet obniżeniu. Zdaniem ekspertów taka sytuacja jest co najmniej zastanawiająca i budzi wątpliwości, czy koszty na jednego ucznia są prawidłowo wyliczane.
W przyszłym roku do samorządów ma trafić 64,4 mld zł subwencji oświatowej. Z tych pieniędzy będą finansowane również dotacje dla niesamorządowych szkół i przedszkoli. Lokalni włodarze alarmują jednak, że udział subwencji w wydatkach na edukację maleje. Odczuwają to prowadzący prywatne placówki. - Wbrew moim oczekiwaniom otrzymana ostatnio dotacja została obniżona o 55 gr - mówi Elżbieta Chyczewska, dyrektor Niepublicznej Szkoły i Przedszkola pod Fiołkami w Nasielsku. - W tym miesiącu na jedno dziecko otrzymuję średnio 150 zł mniej. Dla mnie jest to niezrozumiałe, bo przecież koszty placówek publicznych rosną, a wykazuje się całkiem co innego - wtóruje jej Joanna Chlewińska, dyrektor Niepublicznego Przedszkola Kluczyk w Kętrzynie.
Eksperci przyznają, że jest to niezrozumiałe. - Ustawodawca w tym roku zwiększył wynagrodzenia nauczycieli o 4,4 proc., nakazał zatrudnienie od września dodatkowych specjalistów, wzrosły wszystkie bieżące koszty. Tymczasem w 80 proc. placówek dotacja nie wzrosła albo wręcz spadła. Oznacza to, że wbrew powszechnej wiedzy koszty utrzymania dziecka np. w przedszkolu nie wzrosły, a często znacznie spadły. Cud gospodarczy dzieje się w samorządach - planowanie niższego budżetu w sytuacji rosnących cen i zwiększonego zatrudnienia - komentuje Beata Patoleta, adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego.
Jednocześnie przypomina, że celem dotacji oświatowej miało być dofinansowanie m.in. przedszkoli niesamorządowych. - Miało być to pomocą osób prywatnych i zapewnić więcej miejsc w przedszkolach, bez nadmiernego obciążenia opłatami samych rodziców. Wszak prowadzenie przedszkoli jest zadaniem własnym gmin, a zatem zasadnie rodzice mogą oczekiwać, że zadanie to, czy przez same gminy, czy z pomocą podmiotów prywatnych, będzie realizowane. Zasady zmieniały się, aby z początkowego dofinansowania wynoszącego 75 proc., w wyniku kolejnych wyłączeń pewnych kategorii wydatków, zmniejszyć się de facto do 40-50 proc. - tłumaczy ekspertka.
Z taką oceną sytuacji nie zgadzają się samorządy. - Jeśli właściciel prywatnego przedszkola uważa, że któryś z samorządów zaniża mu dotacje, to przecież ma zagwarantowane prawo do sądu. Tam może próbować wykazać, że jest inaczej - mówi Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich. - Na koszty utrzymania ucznia, czy to w szkole, czy przedszkolu, wpływa wiele czynników i jeśli w jakieś gminie nie ulegają one zwiększeniu lub nawet są zmniejszane, to nie ma powodu do zarzucania nam nieuczciwości, bo my musimy tylko dbać o finanse publiczne - dodaje.
Prawnicy jednak wskazują, że część samorządów może ulegać pokusie dokonywania zmian w budżetach nie przed końcem września, gdy stan budżetu jest brany pod uwagę jako punkt odniesienia, lecz nieco później, co nie przekłada się już na podwyższenie kwoty dotacji. - Można więc do września nieznacznie podnosić budżet, a na ostatnie miesiące zaplanować jego zwiększenie do poziomu pokrycia rzeczywistych kosztów. Czy to legalne? I tak, i nie. Z jednej strony ustawa oświatowa bardzo ogólnie reguluje kwestie aktualizacji, nakazując jedynie uwzględnienie stanu budżetu na konkretny miesiąc, i w tym kontekście niewiele można gminom zarzucić. Ale celowe działania dla zaniżenia dotacji mogą nosić znamiona wykroczenia przeciwko dyscyplinie finansów publicznych, a nawet przestępstwa niedopełnienia obowiązków. Zaś ustawa o finansach publicznych nakazuje przestrzeganie dyscypliny finansowej, co oznacza konieczność dostosowywania planu wydatków w budżecie do stanu aktualnego - tłumaczy jeden z ekspertów.
Powodem braku wzrostu dotacji może też być sam sposób naliczania subwencji oświatowej. - W tym roku finansowym standard A subwencji oświatowej wzrósł nieznacznie, co w powiązaniu ze spadkiem wskaźnika korygującego Di mogło w pewnych przypadkach spowodować spadek dotacji dla szkoły w stosunku do roku ubiegłego - wyjaśnia Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA. Jak dodaje, szkoły od lipca br. powinny otrzymać zwiększoną dotację w związku z podwyżkami wynagrodzeń nauczycieli. - Jej skala to ok. 3,1 proc. stawki rocznej, a więc od lipca średnia miesięczna wartość dotacji powinna wzrosnąć o 6,2 proc. w stosunku do średniej z okresu styczeń-czerwiec. Od września powinna wzrosnąć również z tytułu konieczności zatrudniania nauczycieli specjalistów. Dla szkoły mającej więcej niż 350 uczniów to mniej więcej 12 zł na ucznia w skali roku, a dla szkoły małej, mającej do 60 uczniów, to już 365 zł na ucznia. Dodatkowo najpóźniej od listopada dotacja powinna wzrosnąć w związku z nowym systemem awansu zawodowego nauczycieli. Skala tej podwyżki nie jest duża i wynosi ok. 0,5 proc. rocznej kwoty, choć może znacznie się różnić w zależności od samorządu - wylicza ekspert. W przypadku szkół należy się więc spodziewać wzrostu rocznej wartości dotacji o 3,6 proc. oraz dodatkowo od 12 zł do 365 zł w zależności od wielkości placówki. Podobna zasada obowiązuje przy dotacji udzielanej na uczniów z niepełnosprawnościami w przedszkolach. W przypadku dzieci pełnosprawnych w tego typu placówkach wartość dotacji obliczana jest na podstawie wydatków ponoszonych na ucznia przedszkola prowadzonego przez gminę. Jej wysokość może znacznie się różnić w zależności od gminy. Zmieniona dotacja, wraz z wyrównaniem od początku roku, powinna być wypłacana od listopada. - Duże znaczenie ma tutaj jednak wpływ innych czynników, takich jak oszczędności dokonywane przez gminy, zmiana średniej liczby dzieci w oddziałach oraz sposób organizacji kształcenia dzieci z Ukrainy. Mogą wpływać zarówno na wzrost, jak i na spadek ostatecznej wysokości dotacji dla przedszkoli - podkreśla Grzegorz Pochopień.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama