Niż demograficzny zagląda w oczy szkołom wyższym. Z informacji zebranych przez DGP wynika, że przygotowano mniej miejsc dla studentów niż w poprzednich latach.
Niż demograficzny zagląda w oczy szkołom wyższym. Z informacji zebranych przez DGP wynika, że przygotowano mniej miejsc dla studentów niż w poprzednich latach.
Niebawem kończy się rekrutacja na ruszający za ponad tydzień. O ile mniej chętnych do studiowania jest wśród Polaków, o tyle nie brakuje ich wśród obcokrajowców. W tym roku umiędzynarodowienie uczelni rośnie głównie za sprawą studentów z Ukrainy.
Mniej studentów rozpocznie w tym roku rok akademicki studia na pierwszym roku na krakowskiej AGH, ale też na politechnikach: Poznańskiej, Krakowskiej, na Uniwersytecie Łódzkim czy Opolskim.
– Przygotowaliśmy łącznie 4971 miejsc na studiach I stopnia na ponad 60 kierunkach. Dla porównania w roku akademickim 2020/2021 było to 5845 na studia stacjonarne tego typu i 1070 na niestacjonarne. I ta tendencja spadkowa utrzymuje się od lat – zauważa Anna Żmuda-Muszyńska, rzeczniczka AGH.
Małgorzata Syrda-Śliwa, rzeczniczka Politechniki Krakowskiej, opisuje, że na I rok studiów stacjonarnych uczelnia przyjmie ok. 3,2 tys. osób. Czyli znów mniej, bo rok temu było to 3,5 tys. Na Uniwersytecie Łódzkim studia stacjonarne I stopnia rozpoczną 5144 osoby (wobec 5585 przed rokiem), a II stopnia – 1321 (wobec 1967).
Jak słyszymy, przyczyną jest demografia, ale nie tylko.
– Także wprowadzenie wskaźnika określającego liczbę studentów przypadających na jednego nauczyciela akademickiego. Wynosi on 13 – mówi Anna Żmuda-Muszyńska. Dodaje, że to też kwestia zmiany podejścia samych uczelni. Badawcze, do jakich zalicza się AGH, stawiają na kształcenie jakościowe, nie masowe.
Wreszcie zmieniają się potrzeby młodzieży, na co wpływ wywierają ostatnie wydarzenia. Chodzi nie tylko o pandemię, lecz także o wybuch wojny w Ukrainie. Przybywa też pracodawców, dla których ważniejsze od studiów jest doświadczenie i kompetencje miękkie. Szczególnie że te pierwsze nie zawsze są kończone na kierunku, w którym potem absolwent szuka zatrudnienia.
Jak wynika z najnowszych badań CBOS, studiować na wybranym kierunku zamierza 62 proc. młodzieży kończącej szkołę ponadpodstawową. Przy czym połowa z nich zamierza wyłącznie studiować, a reszta łączyć naukę z pracą. W poprzednich latach osób gotowych studiować było więcej. Zwłaszcza tych, które zamierzały związać się tylko z uczelnią. W latach 2003–2010 ich odsetek stanowił od 59 proc. do 48 proc. Wzrosła natomiast liczba młodzieży deklarującej chęć podjęcia od razu pracy w firmie. W 2021 r. było to 12 proc. Dla porównania w 2013 r. – 9 proc., a przed 2003 r. – 4 proc.
Uczelnie jednogłośnie przyznają natomiast, że przybywa im studentów z zagranicy. W tym roku ma to miejsce zwłaszcza przy udziale osób z Ukrainy. To natomiast w dużej mierze zasługa specjalnie uruchomionych programów.
Studia na Politechnice Gdańskiej rozpocznie 500 obcokrajowców z 39 krajów. W tej liczbie są 133 osoby z Ukrainy. – Poza regularnym naborem uruchomiliśmy też program „Solidarni z Ukrainą” skierowany do tych kandydatów, którzy przyjechali do Polski po 24 lutego 2022 r. i zostali objęci ochroną czasową na mocy ustawy z 12 marca 2022 r. W ramach tego programu, z którego mogli skorzystać kandydaci na I stopień studiów, decyzją rektora zostało przyjętych 39 studentów – opisuje Monika Czerepak, zastępca kierownika tutejszego działu międzynarodowej współpracy akademickiej.
Profesor Szymon Ł. Różański z Politechniki Bydgoskiej także mówi o tym, że na uczelni przybywa obcokrajowców. W tym roku to już 34 osoby (choć ta liczba może jeszcze wzrosnąć), dwukrotnie więcej, niż rekrutowano średnio w poprzednich latach. W tej grupie obywatele Ukrainy stanowią prawie 80 proc. Czyli o ok. 19 proc. więcej niż przed rokiem.
Ta uczelnia również przyjmuje w swoje mury stypendystów wszystkich programów Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej (NAWA). Poza wspomnianym „Solidarni z Ukrainą” także „Solidarni z Białorusią” czy „Program stypendialny dla Polonii im. gen. Władysława Andersa”. Studenci objęci specustawą są na jej podstawie zwalniani z opłat.
Na Politechnice Krakowskiej, na ruszającym semestrze zimowym jest 331 obcokrajowców (170 z Ukrainy). Rok temu było ich 167 (38 z Ukrainy), a dwa lata temu 73 (41). Dla osób zza wschodniej granicy tutejszy wydział inżynierii lądowej przygotował specjalną ofertę studiów po ukraińsku w pierwszych semestrach. Jak wylicza uczelnia, liczba cudzoziemców przyjętych na studia urosła o 353 proc. Ale to efekt nie tylko wojny w Ukrainie, lecz także podpisanej z chińskim Tianjin Chengjian University umowy o prowadzeniu studiów wspólnych zakończonych podwójnym dyplomowaniem.
Na AGH umiędzynarodowienie uczelni w ciągu dwóch lat zwiększyło się o 221 proc. Liczba studentów z Ukrainy wzrosła natomiast w tym czasie o 338 proc. Z kolei Politechnika Poznańska przyjęła 482 cudzoziemców, o prawie 200 więcej niż dwa lata temu. W tej grupie jest 127 obywateli Ukrainy, czyli o średnio 70 więcej niż w poprzednich latach.
– U nas również przybyło studentów z innych krajów, zwłaszcza na studiach bezpłatnych. Teraz to 227 osób (z czego 153 z Ukrainy). Czyli wzrost o 155 (i 122) w porównaniu z sytuacją sprzed roku – wtóruje Andrzej Charytoniuk, rzecznik Politechniki Wrocławskiej.
A co wybierają cudzoziemcy? Nieco inaczej niż polscy studenci, którzy stawiają na psychologię, kierunki z branży IT. Ci pierwsi wybierają zazwyczaj, jak mówią nam uczelnie, inżynierię elektroniczną, budowę maszyn, budownictwo, architekturę. Do tego popularnością cieszą się kierunki chemiczne w języku angielskim. – Ukraińcy, którzy przyjechali do Polski po 24 lutego, mogli aplikować na studia na zasadach obowiązujących obywateli Polski, jeśli korzystają z ochrony czasowej. Mogą też studiować bezpłatnie na studiach stacjonarnych po polsku i angielsku przez 18 miesięcy od wspomnianej daty. Zatem kandydaci z Ukrainy także na płatne studia, którzy dopiero przyjadą i uzyskają takie prawo, będą studiować bezpłatnie przez taki okres. Potem będą musieli uiścić opłatę (za studia I stopnia po polsku to 1250 euro za semestr, po angielsku – 1500 tys. euro) – dodaje Andrzej Charytoniuk. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama