Jeden nauczyciel do nauczania nie jednego, ale nawet kilku przedmiotów. W tym rozwiązaniu dyrektorzy szkół widzą sposób na poradzenie sobie z brakami kadrowymi

Ponad jedna trzecia nauczycieli będzie od września uczyła dwóch przedmiotów – wynika z ankiety przeprowadzonej przez Ogólnopolskie Forum Oświatowe Nauczycieli i Dyrektorów. 30 proc. pozostanie przy jednym, wyuczonym przedmiocie. Kolejne 30 proc. będzie uczyło trzech, a 5 proc. – czterech, pięciu. MEiN potwierdza, że z roku na rok przybywa nauczycieli uczących więcej niż jednego przedmiotu.
Joanna Walczak, dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcąco-Technicznych w Lublińcu, opisuje, że po raz pierwszy na większą skalę nauczyciele zdobywali uprawnienia do nauki drugiego przedmiotu 10 lat temu, gdy szkoły mierzyły się z niżem demograficznym. Wówczas dane ZNP mówiły, że zwolnionych ma być nawet 7,5 tys. nauczycieli. Dwuprzedmiotowcy mieli większe szanse na utrzymanie stanowiska. Od swoich nauczycieli słyszy jednak, że dziś zrobienie podyplomowo uprawnień jest łatwiejsze niż przed pandemią. Dzięki szkoleniu online. – Mam w kadrze osoby, które się na to zdecydowały, ale uważam dla dobra jakości kształcenia, że tego rozwiązania nie można nadużywać – zaznacza.
Jędrzej Witkowski z Centrum Edukacji Obywatelskiej ocenia, że jak nauczyciel próbuje uczyć kilku przedmiotów, to nie ma szans, by w każdym robił to dobrze. – Historyk z pewnością poradzi sobie z WOS czy obecnym HiT. Ale wątpię, by polonista po dwusemestralnych studiach podyplomowych radził sobie bez problemu z fizyką czy matematyką. I nie chodzi o jego prywatne zdolności, ale umiejętność ich przekazania uczniom – opisuje. Choć widzi też plus tej sytuacji. – Nauczyciel, który uczy więcej niż jednego przedmiotu, ma szansę mocniej związać się z jedną szkołą, a nie wyrabiać etat w kilku placówkach – dodaje.
Samorządy, jako organy prowadzące dla szkół, opowiadają nam w większości o narastającej tendencji. – W porównaniu z ubiegłymi latami wzrosła liczba nauczycieli uprawnionych do nauczania więcej niż jednego przedmiotu. Dotyczy to głównie takich przedmiotów, jak: chemia, fizyka, geografia, przyroda, wychowanie do życia w rodzinie, plastyka, technika, dla których siatka godzin jest mała i które są uzależnione od liczby oddziałów, np. chemia i fizyka to przedmioty nauczane w podstawówkach tylko w klasach VII i VIII – wskazuje Anetta Konopacka z Urzędu Miasta Sopotu.
– Nauczyciele robią w tym celu dodatkowe kursy i specjalizacje, tak by objąć godziny, na które nie udaje się znaleźć obsady. Szczególnie gdy chodzi o niewielką liczbę godzin w danej szkole i trudno znaleźć osobę, która przyjdzie tylko na część etatu – wtóruje Małgorzata Litwin z Urzędu Miasta Torunia.
Magda Radwan z Fundacji Dobrej Edukacji tłumaczy, że przygotowanie do zawodu nauczyciela składa się z trzech elementów: psychologiczno-pedagogicznego, dydaktycznego i praktyk. Nauczyciel po studiach magisterskich ma już to pierwsze. Dwusemestralne, podyplomowe studia powinny dostarczyć dwa pozostałe elementy. – Pandemia dała szeroką możliwość doszkalania online i tak zdobywa się komponent merytoryczny. Co do praktyk, to i tu jest rozwiązanie. Na podstawie ustawy – Prawo oświatowe dyrektor za zgodą kuratora może zatrudnić nauczyciela, jeśli uzna, że ma wystarczające przygotowanie do prowadzenia zajęć. Wówczas uczelnia do praktyk zalicza godziny spędzone z uczniami w ramach zadań pracy – opisuje.
Nasi rozmówcy mówią, że nabywanie przez nauczycieli uprawnień do drugiego i kolejnych przedmiotów jest formalnym rozwiązaniem problemu, bo dyrektor ma kogo postawić przy tablicy.
– Jeszcze kilka lat temu o dokształcanie w kolejnych przedmiotach zabiegali nauczyciele, bo dawało to pewność zatrudnienia. Dziś robią to dyrektorzy szkół, bo to sposób na zapełnienie wakatów – tłumaczy Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego, potwierdza, że wakaty dyrektorzy zapełniają, przydzielając pedagogom dodatkowe godziny czy właśnie wysyłając na studia podyplomowe. Jak wynika z baz kuratoriów, poszukiwanych jest obecnie ponad 18,5 tys. nauczycieli. Na początku wakacji liczba ta wynosiła 16 tys.
Eksperci ostrzegają, że wielozadaniowość nauczycieli może się odbić na jakości kształcenia. – Dwuprzedmiotowość, segmentowanie kwalifikacji jest rozwiązaniem do przemyślenia, wykonalnym. Ale pod warunkiem, że chodzi o dziedziny pokrewne. Rozwój zawodowy nauczyciela jest skuteczny wtedy, kiedy jest on osadzony w danej tematyce. Czymś innym jest myślenie matematyczne, czym innym – analiza tekstu. Poza przekazaniem informacji zadaniem nauczyciela jest pomóc uczniom w ich zrozumieniu – dodaje Magda Radwan. ©℗