Dodatkowa godzina pracy w szkole, podwyżki dla wchodzących do zawodu, a także mniej stopni awansu i nowe kryteria oceny. To główne zmiany, które będą obowiązywać po wakacjach w samorządowych szkołach i przedszkolach.

Większość sejmowa zdecydowała m.in. o odrzuceniu senackiej poprawki do nowelizacji Karty nauczyciela, dotyczącej 20 proc. podwyżek tzw. średnich wynagrodzeń na poszczególnych stopniach awansu zawodowego nauczycieli. Takich zmian domagały się oświatowe związki zawodowe. Jednak ostatecznie tylko nauczyciele wchodzący do zawodu będą mogli od września liczyć na wzrost uposażeń. Podwyżki w takiej wysokości dla wszystkich sprawiłyby, że subwencja oświatowa tylko w tym roku musiałaby wzrosnąć z 53,5 mld zł do 57 mld zł. Związkowcy wskazują jednak, że podwyższenie pensji wyłącznie dla 150 tys. ze 600 tys. ogółu nauczycieli jest krzywdzące, a dodatkowo spłaszcza płace, zmniejszając różnice w zarobkach młodych nauczycieli i tych doświadczonych. Organizacje związkowe nie składają broni i zamierzają już od września ponownie powalczyć o podwyżki.
OTO SZCZEGÓŁY ZMIAN

Czy będzie spór zbiorowy ZNP

Z ankiety przeprowadzonej wśród pracowników oświaty należących do Związku Nauczycielstwa Polskiego wynika, że połowa z nich opowiada się za wszczęciem w poszczególnych placówkach sporów zbiorowych, a jest to pierwszy krok do strajku generalnego. Do nauczycieli trafiły dwa pytania: czy opowiadają się za sporem zbiorowym, czy inną formą protestu, w tym m.in. strajkiem. Ostatecznie zdecyduje o tym pod koniec sierpnia prezydium ZNP. – Nauczyciele mają dosyć tak niskich pensji i odchodzą z zawodu. Jeśli nie chcemy paraliżu oświaty, to trzeba zapewnić im podwyżki na poziomie 20 proc., i to na wszystkich stopniach awansu zawodowego – przekonuje Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP. Z kolei jak wskazuje Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”, nie jest prawdą, że obecni stażyści i kontraktowi od września będą zarabiać o 20 proc. więcej. – Według naszych wyliczeń ten pierwszy zyska 11,2 proc., a drugi 8,12 proc. Takie podwyżki nas nie satysfakcjonują – podkreśla.
Nowelizacja wprowadza zasadę, że nauczyciel musi być w szkole do dyspozycji rodziców przez godzinę tygodniowo.
Jak dodaje Krzysztof Baszczyński, jeśli rząd nie zacznie rozmawiać ze związkami o reformie systemu wynagradzania i przyszłorocznych podwyżkach na żądanym poziomie, protesty najprawdopodobniej zaczną się wraz z początkiem roku szkolnego. Mówią o tym też inne organizacje związkowe. – Większość naszych członków opowiada się za sporem zbiorowym i wprowadzeniem ośmiogodzinnego dnia pracy (z wynagrodzeniem ekstra za wszystkie dodatkowe godziny) – mówi Sławomir Wittkowicz. Przypomina przy tym, że związkowcy domagają się nowelizacji przepisów, tak by spór był z ministrem edukacji, a nie z dyrektorami.
W tym roku nauczyciele otrzymali podwyżki od maja, na poziomie 4,4 proc. Związkowcy, którzy występują w Radzie Dialogu Społecznego, jednogłośnie domagają się podwyższenia płac o 20 proc. w całej budżetówce, również nauczycielom. Z naszych informacji wynika, że kolejne podwyżki są rozważane od września 2023 r., na poziomie 7,8 proc. (dla nauczycieli i pozostałych pracowników budżetówki).

Sporne kryteria oceniania nauczycieli

Inna z senackich poprawek, która również nie ostała się w Sejmie, dotyczyła kryteriów oceniania nauczycieli. Mają być one określane przez ministra w rozporządzeniach. – W 2019 r. wskutek strajku generalnego w parlamencie uchylono przepisy dotyczące takiej formy weryfikowania nauczycieli, bo mogłoby dochodzić do nadużyć. A obecnie w tej nowelizacji przywraca się niemal identyczne rozwiązanie. Niektórzy dyrektorzy mogą tego nadużywać, bo są tu niejasne kryteria – przypomina Krzysztof Baszczyński.
Innego zdania jest wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski, który przekonuje, że dzięki zaproponowanym w nowelizacji rozwiązaniom ocena pracy nauczycieli będzie bardziej obiektywna. Z kolei związkowcy obstają przy swoim i uważają, że będzie subiektywna i często zależna od uznania szefa placówki oświatowej.
W efekcie na mocy znowelizowanych przepisów dyrektor szkoły będzie musiał m.in. zapewnić nauczycielowi odbywającemu przygotowanie do zawodu wsparcie w realizacji obowiązków pracowniczych oraz doskonaleniu wiedzy i umiejętności, w szczególności zapewnić mu warunki do udziału w formach doskonalenia zawodowego oraz korzystania z pomocy merytorycznej i metodycznej biblioteki pedagogicznej oraz poradni psychologiczno-pedagogicznej. Dodatkowo w okresie przygotowania do zawodu nauczyciel otrzyma wsparcie ze strony mentora przydzielonego mu przez dyrektora spośród nauczycieli mianowanych i dyplomowanych. Nowością jest też powoływanie przez szefa placówki oświatowej komisji, która ma się zajmować ocenianiem tzw. zajęć otwartych przeprowadzonych przez nauczyciela przygotowującego się do zawodu w ostatnim roku odbywania stażu.

Nauczyciel do dyspozycji rodziców jedną godzinę tygodniowo

Nowelizacja wprowadza też zasadę, że w ramach etatu i dotychczasowych obowiązków nauczyciel musi być w szkole do dyspozycji rodziców przez jedną godzinę tygodniowo. Związkowcy oburzają się, że jest to przywrócenie tzw. godzin karcianych, które zostały uchylone w 2016 r. Wtedy w szkołach podstawowych były to dwie godziny poza pensum w ramach 40-godzinnego tygodniowego czasu pracy, a w placówkach ponadpodstawowych godzina.
– Będę musiał wyznaczyć dodatkową godzinę dla nauczycieli, na którą, jak przypuszczam, nie przyjedzie żaden z rodziców. Do tej pory jeśli opiekun chciał się spotkać z nauczycielem, to nie było żadnych problemów. Co więcej, sami nauczyciele wychodzą z taką inicjatywą. Dodatkowo poza wywiadówkami mamy już wyznaczane dni konsultacyjne i na kilkuset uczniów przychodzi na nie zaledwie garstka rodziców – wyjaśnia Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
Do wspomnianej nowelizacji wprowadzono tylko poprawki senackie o charakterze legislacyjnym.
Etap legislacyjny
Ustawa przekazana do podpisu prezydenta