Gruntowna reforma obejmie Polską Akademię Nauk i Narodowe Centrum Nauki. Środowisko akademickie obawia się rządowych propozycji.

Polska Akademia Nauk (PAN) i Narodowe Centrum Nauki (NCN) wymagają radykalnych zmian - twierdzi rząd. Ministerstwo Edukacji i Nauki już nad nimi pracuje. Główne cele to demokratyzacja i zwiększenie roli dyrektorów instytutów PAN oraz transparentny i sprawiedliwy podział pieniędzy na granty przez NCN. Przedstawiciele tych instytucji z niepokojem czekają na projekty ustaw.

Bez konsultacji

Na razie MEiN uchyla jedynie rąbka tajemnicy. Projekt nowelizacji ustawy o PAN ma zostać zaprezentowany jesienią, natomiast tej o NCN jest już gotowy. Zmiany nie były jednak konsultowane z przedstawicielami tych instytucji. - O projekcie dowiadujemy się z informacji medialnych - mówi prof. Paweł Rowiński, wiceprezes PAN.
Podobnie jest w przypadku NCN. - Założenia do ustawy nie były z nami konsultowane na żadnym etapie, nie mamy też gotowego projektu. Mimo kilku prób podejmowanych przez nas już kilka miesięcy temu przedstawiciele ministerstwa nie znaleźli dotąd czasu na spotkanie. Nie słyszałam też, by MEiN konsultowało ten projekt z jakimś gremium przedstawicielskim nauki i szkolnictwa wyższego, choć liczne instytucje wyraziły zaniepokojenie zapowiedziami resortu - komentuje Anna Korzekwa-Józefowicz z NCN.
Ekspertów niepokoi bowiem kierunek reform. Uważają, że postawiono błędną diagnozę, więc i propozycje rozwiązań mogą się okazać złe. Główny zarzut pod adresem PAN? Zbyt mała demokratyzacja i rola dyrektorów instytutów akademii. - Trudno zgodzić się z tymi z zarzutami. Po pierwsze, nieprawdziwe jest stwierdzenie, że PAN jest jedną z niewielu instytucji, które nie uległy demokratyzacji po 1989 r. PAN była reformowana kilkakrotnie i nie ma już nic wspólnego z ustawą z lat 50., na mocy której powstała. Po drugie, niesłuszny jest zrzut dotyczący polityki finansowej prezydium PAN - mówi prof. Rowiński.
Przedstawiciele resortu stwierdzili, że dyrektorzy instytutów co chwila proszą ministerstwo o wsparcie, bo sytuacja finansowa jest dramatyczna, tymczasem - zdaniem MEiN - to prezes PAN jest ich przełożonym. - Przecież to ministerstwo rozdziela dotacje dla poszczególnych instytutów w oparciu o algorytm - przypomina prof. Rowiński. Wyjaśnia, że prezes PAN nie ma wpływu na wysokość pieniędzy z budżetu państwa przekazywanych do poszczególnych jednostek.
Zgadza się jednak, że zmiany są potrzebne. - Sami przygotowaliśmy projekt ustawy o PAN, konsultując jego założenia ze wszystkimi przedstawicielami organów PAN. Każdy mógł wziąć udział w jego tworzeniu. Nasz projekt to jedyny obecnie dokument, który kompleksowo reformuje PAN. Natomiast to, o czym mówi ministerstwo, to jakieś wyrwane z kontekstu, nierealistyczne pomysły na PAN. Nie tak się reformuje naukę - uważa prof. Paweł Rowiński.

(Nie)sprawiedliwe granty

Z kolei główne zastrzeżenia rządu do NCN, które zajmuje się finansowaniem badań podstawowych, dotyczą braku transparentności procedur przyznawania grantów, a także tego, że pieniądze często trafiają do tych samych ośrodków naukowych. - Ministerstwo chce, aby proces udzielania grantów „był bardziej transparentny i sprawiedliwy”. Twierdzenie to niepokoi mnie z dwóch powodów. NCN jest agencją działającą według jasnych reguł, w której procedury wyłaniania grantobiorców są oparte na ocenie środowiskowej, czyli o tym, kto otrzyma grant, decydują nie urzędnicy, ale sami naukowcy. Centrum też transparentnie przekazuje informacje dotyczące tego, kto wsparcie otrzymał. Pojęcie sprawiedliwości bardzo słabo sprawdza się w nauce - mówi prof. Andrzej Jajszczyk z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, były dyrektor NCN. Wyjaśnia, że pieniądze na granty są dzielone nie na zasadzie „równych żołądków” - czy, w przypadku nauki, raczej „równych umysłów” - ale na zasadzie finansowania najlepszych pomysłów i powinny trafiać do naukowców gwarantujących ich realizację. - Inne podejście grozi po prostu marnotrawieniem pieniędzy podatników. Podsumowując, nie majstrowałbym przy NCN, bo to agencja działająca wyjątkowo dobrze - twierdzi profesor.
Eksperci obawiają się, iż rządowa reforma doprowadzi do tego, że o tym, do kogo trafi grant, zaczną decydować politycy, a nie naukowcy.
Anna Korzekwa-Józefowicz przekonuje, że w NCN zachodzą zmiany zgodne z potrzebami środowiska. - Modyfikacje w naszych programach wprowadzamy na bieżąco, w konsultacjach ze środowiskiem naukowym, tak by grono naszych laureatów stale się powiększało. Wprowadziliśmy np. limity w liczbie uzyskiwanych grantów i program „Miniatura”, który ma zachęcić naukowców, którzy dotychczas nie ubiegali się o finansowanie z NCN, do starania się o grant - wskazuje.
Dodaje, że obecnie największą bolączką centrum jest niewysoki budżet na badania. - Z powodu niewystarczających środków często nie jesteśmy w stanie finansować wszystkich dobrych projektów. To oczywiście niepokoi i nas, i naukowców aplikujących o pieniądze - mówi Anna Korzekwa-Józefowicz. ©℗

opinia

Rewolucyjna gorączka w zmianach systemowych prowadzi do katastrofy
ikona lupy />
Prof. Jerzy Langer prezes Towarzystwa Naukowego Warszawskiego / Materiały prasowe
Środowisko naukowe jest świadome radykalnych planów ministerialnych oraz mocy sprawczej obecnej ekipy rządzącej. Największy niepokój budzą nie tyle same plany, ile ewidentna niechęć do jakiejkolwiek konsultacji społecznej. Bardzo negatywnie jest odbierane wręcz lekceważenie krytycznych opinii nawet własnych organów doradczych. Najbardziej jaskrawym przykładem była ścieżka legislacyjna utworzenia Akademii Kopernikańskiej, kiedy to zignorowano opinię Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego afiliowanej przy MEiN, nie wspominając już o bardzo negatywnych opiniach praktycznie całego środowiska naukowego. Kolejnym przykładem ręcznego sterowania była zmiana systemu punktacji czasopism, a w konsekwencji wielkości ministerialnej dotacji.
Finansowanie badań naukowych podlega ciągłym i nader fundamentalnym przemianom nie tylko w Polsce. Ponieważ gros wydatków pochodzi z pieniędzy publicznych, nie ma co się dziwić, że rząd, który jest konstytucyjnym ich strażnikiem, chce i dokonuje korekt. Tyle że w kraju demokratycznym - zgodnie ze znanym anglosaskim powiedzeniem „no taxation without participation” - konsultacja społeczna jest ustrojową oczywistością, a jej brak lub ograniczanie są traktowane jako dowód ciągot autorytarnych władzy. W Polsce do tego dokłada się instrumentalnie podsycana polaryzacja i nieumiarkowana ideologizacja poczynań władzy.
Powstanie Narodowego Centrum Nauki (NCN) było jednym z największych sukcesów w reformowaniu systemu finansowania badań podstawowych. To wręcz proceduralna kopia znakomitej Europejskiej Rady Badań (ERC). Zdecydowana większość opinii, zwłaszcza młodszego pokolenia, jest pozytywna. Oczywiście należy się pochylić nad głosami krytycznymi i dokonywać ewentualnych korekt. Tyle że metoda ideologicznego młotkowania jest najgorszą z możliwych, bo jak zawsze za ogólnie słusznymi pompatycznymi argumentami kryją się partykularne interesy środowiskowe. Dowodów na to jest bez liku. A niechęć do dialogu ze środowiskiem oraz stosowanie parlamentarnych wybiegów, czyli inicjatywy poselskiej oraz nocnych głosowań, dla przeforsowania woli rządowej tylko wzmacnia nieufność.
W nauce kontestowanie przeszłych dokonań jest normą. Bywa, że prowadzi do rewolucji poznawczych. Natomiast rewolucyjna gorączka w zmianach systemowych z reguły prowadzi do katastrofy i skutków odwrotnych do pięknie brzmiących deklaracji. ©℗