Jestem w kontakcie z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim; nie mamy żadnych sygnałów od Ministerstwa Zdrowia, ani od służb sanitarnych, że rozpatrywana jest nauka zdalna lub hybrydowa w szkołach - powiedział w niedzielę minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Szef MEiN w Programie Pierwszym Polskiego Radia był pytany m.in. o rozpędzającą się kolejną falę epidemii koronawirusa oraz - czy w związku ze wzrostem liczby zakażeń - brany jest pod uwagę powrót nauki zdalnej czy hybrydowej w szkołach.
"Nie mamy żadnych sygnałów od Ministerstwa Zdrowia, ani od służb sanitarnych, żeby to w ogóle było rozpatrywane w tym roku kalendarzowym, w tym roku szkolnym, który się zbliża" - odpowiedział Czarnek.
Jak zauważył, dane pokazują, że koronawirus "na Zachodzie, gdzieś zaczyna dawać o sobie znać". "Pewnie to będzie również i w Polsce, tylko że pamiętajmy, że ten Covid to już jest inny Covid niż ten początkowy. On jest, jak to mówią, zjadliwy w tym sensie, że łatwo się nim zarazić, ale z kolei nie zabija albo nie zabija na tak dużą skalę, jak ten w pierwszej czy drugiej fali" - wskazywał minister. Jak zauważył, już trzecia fala - wariantu Omikron - "też była pod tym względem łagodniejsza, słabsza".
"Z panem ministrem (Adamem) Niedzielskim jestem w kontakcie cały czas i nie mam żadnych absolutnie sygnałów, że w ogóle taki scenariusz, jak nauka zdalna jest brany pod uwagę. Zwłaszcza, że dokładnie wiemy, jakie straty przyniosła nauka zdalna i jak bardzo trzeba teraz nadrabiać te wszystkie zaległości, które nauka zdalna dała" - podkreślił Czarnek, dodając, że ma na myśli nie tylko zaległości, jeśli chodzi o wiedzę. "Bo to w dużej części zostało nadrobione zajęciami wspomagającymi za 200 mln zł w tym roku szkolnym, który się skończył" - zaznaczył.
Obecna, kolejna fala pandemii Covid-19 pojawiła się w wielu krajach UE, m.in. we Francji i Niemczech, a za wzrost zakażeń odpowiadają subwarianty Omikronu - BA.4 i BA.5. Jak informuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), po kilku miesiącach spadków liczba nowych infekcji na całym świecie wzrosła czwarty tydzień z rzędu.
Najwięcej infekcji w przeliczeniu na jeden milion mieszkańców odnotowano w ciągu minionych siedmiu dni we Francji (13,2 tys.), Cyprze (12,1 tys.), Grecji (11,2 tys.) oraz we Włoszech (10,5 tys.), ale w światowej czołówce pod tym względem znajdują się również Malta (8 tys.), Niemcy (7,5 tys.) i Portugalia (6,2 tys.), a nieco dalej w zestawieniu Wielka Brytania (2,8 tys.), Holandia (2,3 tys.), Dania (2,4 tys.) i Finlandia (2,3 tys.) - według zestawienia Our World in Data. Średnia dla całej Unii Europejskiej wynosiła w ostatnim tygodniu 6,2 tys. infekcji w przeliczeniu na milion mieszkańców.
Pod koniec czerwca minister zdrowia Adam Niedzielski mówił o tym, że mamy do czynienia ze zwyżką zachorowań na Covid-19, jednak bez potencjału przerodzenia się w falę. Zakładamy, że w lipcu codziennie 300 tys. osób będzie miało kontakt z COVID-19 – powiedział wówczas Niedzielski.
W piątek minister zdrowia podkreślił, że przez ostatnie dwa tygodnie obserwowane są mniej więcej 60-procentowe wzrosty zakażeń koronawirusem."Wstępnie roboczo przyjęliśmy, że poniżej 5 tys. hospitalizacji w skali kraju nie będą podejmowane żadne kroki restrykcyjne, chyba że sytuacja będzie nakazywała szybszą reakcję" – zapowiedział Niedzielski.
W sobotę wiceminister zdrowia Waldemar Kraska poinformował, że w ciągu ostatnich kilkunastu dni obserwujemy dość duży wzrost zachorowań, są to 1 264 nowe przypadki. Jeżeli porównujemy tydzień do tygodnia jest to wzrost już o ponad 100 procent.
W niedzielę na stronach rządowych podano, że minionej doby badania potwierdziły 284 zakażeń koronawirusem, w tym 21 ponownych. Nie zmarł żaden pacjent z COVID-19; wykonano 2390 testów w kierunku SARS-CoV-2.
Łącznie - od 4 marca 2020 roku, gdy wykryto w naszym kraju pierwsze zakażenie SARS-CoV-2 - potwierdzono 6 022 227 przypadków. Zmarło 116 453 osób z COVID-19.
W Polsce obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego.(PAP)
autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka
sdd/ amac/