Samorządy otrzymują na uczniów z Ukrainy nie tylko subwencję, ale też dodatkowe pieniądze z Funduszu Pomocy. Wysokość wsparcia na sześciolatka zależy jednak od rodzaju placówki, do której on trafi.

Nie bez powodu od lat samorządy wspólnie z dyrektorami szkół namawiają rodziców sześciolatków do zapisywania ich do pierwszej klasy podstawówki, a nie do pozostawiania ich w przedszkolach. Powody są co najmniej dwa. Po pierwsze, sześciolatek, który trafia do szkoły, zwalnia miejsce dla młodszych dzieci w oddziałach przedszkolnych (a pamiętajmy, że od pięciu lat samorządy mają obowiązek zapewnienia miejsc wszystkim dzieciom w wieku od trzech do sześciu lat). Po drugie, sześcioletni uczeń opłaca się samorządowi bardziej niż sześcioletni przedszkolak. Za tego drugiego gmina w skali roku otrzyma nieco ponad 4 tys. zł subwencji oświatowej. Jeśli zaś sześciolatek trafi do pierwszej klasy podstawówki, kwota wzrasta do 6,1 tys. zł. W małych miejscowościach ta różnica jest jeszcze wyższa i wynosi co najmniej 3 tys. zł.
Z matematyką nie wygrasz
W tym roku za takim rozwiązaniem przemawiają jeszcze większe pieniądze niż zwykle. - Do samorządów dotarła właśnie pierwsza transza pieniędzy na uczniów z Ukrainy naliczana za okres od 24 lutego do 31 marca 2022 r. Są to środki z Funduszu Pomocy, a nie z subwencji oświatowej, a więc dodatkowe pieniądze dla szkół i przedszkoli - wyjaśnia Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Tłumaczy, że jeśli po wakacjach ukraińskie sześciolatki trafią do pierwszej klasy, to placówki otrzymają za nich subwencję jak za pozostałych uczniów oraz spore dodatkowe pieniądze. Ma to być ekstra 9,1 tys. zł z Funduszu Pomocy na naukę języka polskiego, którego ma być sześć godzin tygodniowo.
- Przy trójce dzieci gmina wychodzi na zero, a jeśli w szkole jest szóstka uchodźców uczących się dodatkowo polskiego, samorząd finansowo jest na plus. Jeśli sześcioletnie dziecko z Ukrainy pozostanie w przedszkolu, gmina otrzyma tylko 4 tys. zł subwencji, jak w przypadku pozostałych dzieci uczęszczających do przedszkola - wylicza Grzegorz Pochopień.
Niewykorzystane nadwyżki
Według eksperta te wyliczenia jasno pokazują, że w czasie trwającej właśnie rekrutacji do przedszkoli i szkół podstawowych warto (jeszcze bardziej niż w przypadku polskich dzieci) zabiegać o to, by sześcioletni uchodźcy trafili do szkół, a nie do przedszkoli.
Grzegorz Pochopień przypomina jednak, że dodatkowych pieniędzy na ukraińskie dzieci, które nie zostały wykorzystane (np. z tego powodu, że rodzina wróciła do Ukrainy), nie można przeznaczyć na inny cel, np. na remonty (to samo dotyczy pieniędzy z subwencji). Zgodnie bowiem z art. 14 ust. 16 ustawy z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa (Dz.U. z 2022 r. poz. 583) jednostki sektora finansów publicznych realizujące zadania Funduszu Pomocy w ciągu 15 dni po upływie każdego kwartału muszą poinformować dysponenta części budżetowej, od którego otrzymały pieniądze, o wysokości niewykorzystanych środków.
Zawyżony pułap, niepotrzebny stres
Z relacji nauczycieli wynika, że samorządy od początku starają się znaleźć miejsce dla sześcioletnich uchodźców w szkołach, a nie przedszkolach. - Rzekoma troska włodarzy o uchodźców ma drugie dno. Naganną praktyką i oczywistym łamaniem praw dzieci z Ukrainy jest przypisywanie sześciolatków do klas pierwszych szkół podstawowych. To odbieranie im dzieciństwa. A powód jest prozaiczny - subwencja oświatowa dla placówki. Dorośli Ukraińcy nie znają prawa oświatowego w Polsce, po prostu są wdzięczni za przyjęcie do szkoły. Nie mają świadomości krzywdy, którą się czyni ich dzieciom, zawyżając pułap edukacyjny - wskazuje nauczyciel wychowania wczesnoszkolnego jednej z podstawówek w Grudziądzu (dane do wiadomości redakcji).
Podkreśla, że dla dziecka, które nie zna języka polskiego, realizacja programu nauczania jest nieosiągalna. - A my, nauczyciele, jesteśmy zobowiązani, by wymagać od kilkuletnich uchodźców siedzenia w ławkach. W klasach nie ma przecież żadnych zabawek, nawet piłek. A wszystko z przyziemnego powodu - dodatkowej subwencji oświatowej dla szkoły - dodaje nasza rozmówczyni.
Miejsc w przedszkolach nie zabraknie
Samorządy zapewniają, że choć dla nich korzystniejsze jest to, by sześciolatki uczyły się w szkołach, a nie trafiały do przedszkoli, pozostawiają wolną rękę ich rodzicom. Deklarują, że mimo zwiększonej liczby dzieci miejsc w placówkach przedszkolnych nie zabraknie.
- Tak jak w poprzednich latach nie we wszystkich dzielnicach wszyscy chętni mogą liczyć na miejsce w przedszkolu pierwszego wyboru, ale ogólna liczba miejsc w mieście jest obecnie wystarczająca dla dzieci mieszkańców oraz dla goszczących u nas uchodźców - podkreśla Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich mówi DGP, że samorządowcy od kilku tygodni domagają się od rządu, żeby dodatkowe pieniądze na małych uchodźców płynęły nie tylko na dzieci w szkołach, lecz także na te w przedszkolach.
- Przekonujemy do tego Przemysława Czarnka, ministra edukacji, oraz Pawła Szefernakera, pełnomocnika rządu ds. uchodźców wojennych z Ukrainy. Potrzeby są ogromne i dodatkowe pieniądze na naukę uchodźców języka polskiego są niezbędne, ale i tak nie odpowiadają pracy i zaangażowaniu placówek oświatowych, w tym szkół i przedszkoli - mówi ekspert. ©℗
Uwaga na PESEL i obowiązek nauki
Przy okazji rekrutacji do przedszkoli i szkół trzeba pamiętać o par. 15 rozporządzenia ministra edukacji i nauki z 21 marca 2022 r. w sprawie organizacji kształcenia, wychowania i opieki dzieci i młodzieży będących obywatelami Ukrainy (Dz.U. poz. 645). Zgodnie z nim dzieci i uczniowie będący obywatelami Ukrainy, którzy pobierają naukę w przedszkolu lub szkole funkcjonujących w ukraińskim systemie oświaty z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość, nie podlegają obowiązkowemu rocznemu przygotowaniu przedszkolnemu, obowiązkowi szkolnemu albo obowiązkowi nauki, o których mowa w polskim prawie oświatowym.
Rodzic lub osoba sprawująca opiekę nad dzieckiem lub uczniem musi jednak pamiętać o tym, by do gminy właściwej ze względu na miejsce pobytu dziecka lub ucznia złożyć oświadczenie o kontynuacji przez dziecko lub ucznia kształcenia w ukraińskim systemie oświaty. Inaczej mogą mieć kłopot - szczególnie jeśli ich dzieciom został nadany numer PESEL. Wówczas takie dzieci (i ich opiekunowie) będą poszukiwani przez dyrektorów polskich szkół i przedszkoli za to, że nie realizują obowiązku nauki. ©℗
Ukraińskie dzieci, polskie szkoły / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe