Dzieci uchodźców z Ukrainy w większości wystartują na równi z polskimi uczniami o miejsce w szkołach średnich. – Warunki rekrutacyjne ustala się nie po to, by były barierą, ale po to, żeby uczeń, który je pokona, posiadał odpowiednie kompetencje – słyszymy w MEiN

7,1 tys. uczniów z Ukrainy, którzy po 24 lutego znaleźli się w Polsce, zadeklarowało chęć przystąpienia do egzaminu ósmoklasisty – mówi DGP Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. A to oznacza, że taką decyzję podjęła zdecydowana większość osób, które trafiły do naszych klas ósmych (ok. 6,7 tys. uczniów), a także część tych, które postawiły na oddziały przygotowawcze. Zainteresowanie maturą jest mniejsze. Przystąpi do niej 47 osób z Ukrainy.
W tym roku do egzaminu dojrzałości zgłosiło się łącznie 347 tys. osób. A do ósmoklasisty – 507, 8 tys. – Nie zapominajmy, że w tym drugim przypadku mamy do czynienia z półtora rocznika – dodaje Smolik.
Dyrektorzy szkół spodziewali się mniejszej liczby zgłoszeń. Jak mówią, nie bez znaczenia okazał się argument, że rezygnacja z egzaminu ósmoklasisty skutkuje nieskończeniem szkoły, czyli pozostaniem na drugi rok w tej samej klasie.
– Na egzaminie można „zdobyć” nawet zero punktów, ale świadectwo się dostaje – mówi Krzysztof Dudek, dyrektor podstawówki nr 19 w Gdańsku. W tej szkole są ukraińscy uczniowie, którzy postanowili zmierzyć się z testem. – Matematyka czy język angielski nie stanowi dla nich problemu. Co innego polski. Znają tylko podstawowe zwroty, więc pewnie przy pytaniach zamkniętych będą strzelali. Nie zmieni tego fakt, że został im wydłużony czas na tę część egzaminu.
Ta szkoła ma też asystenta kulturowego znającego język ukraiński, który będzie w komisji egzaminacyjnej i ma wyjaśniać zdającym procedurę.
Kolejna sprawa to możliwość wzięcia udziału w rekrutacji zasadniczej do szkoły średniej, czyli w jednym czasie z polskimi uczniami.
– Pozostali uczniowie z Ukrainy, czyli ci, którzy będą ubiegali się o przyjęcie do szkoły na postawie świadectwa ukraińskiego, będą trafiali tam, gdzie są wolne miejsca – mówi Marcin Konrad Jaroszewski, dyrektor XXX LO w Warszawie. Choć, przyznaje, problemem może być liczba miejsc w placówkach. – Wiele szkół średnich przyjęło uczniów z Ukrainy do pierwszej klasy w tym roku. Może być tak, że nie otrzymają oni promocji.
O tym, że ignorowanie możliwości oraz potrzeb dzieci uchodźczych może prowadzić do nierówności w dostępie do nauki, dyskryminacji oraz ograniczania ich wolności i praw jest przekonany rzecznik praw obywatelskich. Z apelem w tej sprawie zwrócił się do ministra edukacji i nauki. Oczekuje pilnego zbadania zasad przeprowadzania egzaminów zewnętrznych oraz rekrutacji do szkół średnich.
– Minister nie przewiduje odrębnych kryteriów rekrutacji do szkół ponadpodstawowych dla dzieci uchodźców – mówi DGP Adrianna Całus, rzeczniczka MEiN. Podkreśla, że rekrutacja odbywa się na zasadzie równej i powszechnej dostępności. Oznacza to, że aplikować o przyjęcie może każdy, kto spełnia jednakowe dla wszystkich kryteria. – Rozwiązania nie należy zatem poszukiwać w tworzeniu specjalnych warunków, ale we wspomaganiu uczniów w sposób, który pozwoli im zdać konieczne egzaminy i pokonać bariery rekrutacyjne w możliwie krótkim czasie. Warunki rekrutacyjne ustala się bowiem nie po to, aby były barierą, ale po to, aby mieć gwarancje, że uczeń, który je pokona, ma odpowiednie kompetencje (w tym językowe) do podjęcia nauki na kolejnym etapie – mówi.
Dyrektorzy przekonują, że zgłoszenie dziecka na egzamin nie było dla rodziców prostą decyzją. Danuta Helińska, kierująca podstawówką w Smardzewie, ma uczennicę w ósmej klasie, której mama powiedziała kategoryczne nie. – Nie chodzi tylko o barierę językową, stres z tym związany, ale i fakt, że kobieta nie podjęła jeszcze decyzji, co dalej. Udostępniliśmy temu dziecku komputer i w ten sposób realizuje równolegle lekcje w ukraińskim systemie – opisuje.
Dyrektorzy niepewnym przyszłości rodzinom podsuwali inne rozwiązania. – Przyjęliśmy łącznie 50 uczniów z Ukrainy, głównie z okolic Mariupola, Charkowa. Kilkoro mogłoby pójść do ósmej klasy. Sugerowałem jednak, by na ten krótki czas trafili do oddziałów o rok niżej. Innym, na prośbę rodziców, udało się znaleźć miejsce w pierwszych klasach szkół średnich – mówi Dariusz Zelewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Kartuzach. W tej szkole wszyscy ukraińscy uczniowie będą klasyfikowani do kolejnych klas.
Z podobnego założenia wyszedł Marek Krukowski, dyrektor podstawówki w Lublinie, do której trafiło 70 ukraińskich uczniów. – Mam w tym tygodniu zebranie z opiekunami tych dzieci. Będę chciał się dowiedzieć, jakie są ich dalsze plany. Na razie koncentrujemy się na nauce polskiego. Dzięki temu, jeśli będą u nas także we wrześniu, zniknie problem nieznajomości języka – ocenia.
Pytani przez nas dyrektorzy uspokajają też, jeśli chodzi o polskich uczniów, którym za miesiąc przyjdzie się zmierzyć z egzaminem ósmoklasisty. Zwracają uwagę, że w ostatnich tygodniach udało się wrócić do przedpandemicznego rytmu szkolnego. Przeprowadzono wszystkie egzaminy próbne, które wypadły porównywalnie z tymi sprzed koronawirusa.