Wizja exodusu młodego pokolenia, które wyjeżdżając za granicę, porzuca Polskę, jest niepełna i nie bierze pod uwagę potencjału jaki tworzy dla kraju silna, zintegrowana emigracja - piszą z Londynu Adrian Matak i Józef Bartosz.

W debacie publicznej temat polskiej emigracji studenckiej przewija się często w kontekście “drenażu mózgów”. Trudno się dziwić - Polska od lat znajduje się w czołówce krajów UE, doświadczających odpływu wykwalifikowanych kadr. Trafne wydawałoby się więc stawiane często pytanie: gdzie po studiach będą młodzi ludzie: w Polsce, budując projekt “Polska”, czy za granicą, gdzie poświęcą się innym projektom?

Takie binarne ujęcie sprawy pomija bardzo ważny aspekt relacji kraj-diaspora, czyli współpracę jaka zachodzi pomiędzy Polską i Polonią oraz jej znaczenie dla budowania polskiego soft-power.

Odpływ talentów

Artykuły, dotyczące polskich studentów na zagranicznych uczelniach, opowiadają często historię w tonie “Dlatego młodzi nie chcą wracać” lub “Jak nie stracić zagranicznych studentów”. Wyjazd studentów, według narracji odpływu talentu, to porzucenie polskiego rynku na rzecz rozwoju osobistego i kariery na rynkach zagranicznych, często dużo korzystniejszych z punktu widzenia indywidualnego.

Ewentualny powrót z emigracji przedstawiany jest jako decyzja o „budowie polskiego projektu”, czy to nowoczesnego sektora bankowego, sprawnej służby publicznej, wyspecjalizowanej klasy inżynierów czy akademików. Jednocześnie pozostanie na emigracji rezygnacja z polskich ambicji na rzecz zagranicznych. Konsekwencją tak skonstruowanej koncepcji są dwa równoległe, niepołączone ze sobą światy o sprzecznych interesach: Kraj i Zagranica.

Jest to zresztą częściowo zasadna dychotomia: nasze podatki zasilą albo polski budżet, albo innej europejskiej czy światowej gospodarki. Jako lekarze pracować będziemy w szpitalu niemieckim albo polskim. Logika migracyjnego rachunku dyktuje binarność. Jednakże ignorujemy w ten sposób, że wartość dla polskiego rozwoju gospodarki, innowacyjności czy społeczeństwa może zmaterializować się pomiędzy “Krajem” i “Zagranicą” - poprzez relację emigracji z Polską i inicjatywy, które są tej relacji rezultatami. A przykładów takich inicjatyw jest wiele, nawet w samej Wielkiej Brytanii, gdzie funkcjonowanie polskiej diaspory ukazuje zintegrowany obraz, w którym diaspora od kraju się nie odcina, lecz z nim współpracuje - z korzyścią dla obu stron.

Polish Economic Forum

Jedną z największych inicjatyw - jak twierdzą organizatorzy konferencji - o Polsce poza Polską jest Polish Economic Forum, organizowane przez studentki i studentów London School of Economics.

Co roku od ponad dziesięciu lat, studenci i osoby rozpoczynające karierę, spotykają się w Londynie z przedstawicielami i przedstawicielkami polskiego biznesu, polityki, mediów i nauki. Stała i zorganizowana obecność polskiej reprezentacji prywatnego i publicznego sektora pokazuje po pierwsze, że studentów nie trzeba do kraju przekonywać. Ci, którzy wyjechali, nie zrezygnowali ze śledzenia tego co dzieje się w Polsce i aktywnie szukają punktów zaczepienia, interakcji. Po drugie, że ci, którzy w Polsce mają swoje siedziby, chcą uczestniczyć w inicjatywach diaspory. Takie konferencje to przecież dla biznesu nie tylko perspektywa promocji czy pozyskania potencjalnych pracowników. Przede wszystkim jest to okazja do zaangażowania i współtworzenia prężnie działającej społeczności studentów, absolwentów i przedstawicieli rozmaitych sektorów, którzy często będą ze sobą w stałym dialogu, nawet jeżeli nie będą razem pracować. Nie są rzadkością historie inicjatyw, fundacji czy firm, które zaczynały się od znajomości na Forum i rozwijały się dzięki wsparciu tak powstałej społeczności.

Co ważne, tego rodzaju inicjatywy przeznaczone są nie tylko dla studentów brytyjskich uczelni - co roku na Polish Economic Forum i podobnych konferencjach pojawiają się dziesiątki studentów i absolwentów polskich uniwersytetów, którzy są oczywiście integralną częścią dyskusji o kraju.

ł.pitch - konkurs dla polskich startupów

Wartość stojąca za rówieśniczym kontaktem jest szczególnie widoczna podczas projektów takich jak ł.pitch - kolejnego przedsięwzięcia organizowanego od przez studentów LSE. To konkurs, w którym polskie startupy na wczesnych etapach rozwoju (fazie preseed i seed) prezentują swoje pomysły przed jury składającym się z dużych nazwisk w branży takich jak Sebastian Kulczyk czy Krzysztof Krawczyk. Ł.pitch zaczynał jako mały konkurs organizowany przez Polaków dla Polaków, od studentów dla studentów. Dziś aplikują do nich startupy wyróżnione na arenie międzynarodowej. Laureaci poprzednich edycji działają w całej Europie i Stanach Zjednoczonych, ale wielu wybiera też Polskę. W tym roku nagroda główna to dostęp do finansowania o maksymalnej wartości do 500 tysięcy euro w warszawskim funduszu Venture Capital. “Dla startupów to szansa na rozwój, dla nas ogromna inspiracja i satysfakcja” - mówi Julianna Klęk, koordynatorka tegorocznej edycji konkursu ł.pitch. “Polska scena start-upowa wyróżnia się w regionie Europy Środkowej. Tworzą ją ludzie z pasją, pomysłem, którzy dzięki ciężkiej pracy osiągają swoje cele. To czasami projekty medyczne, technologiczne, które, jeśli się rozwiną mogą zrewolucjonizować nawet nie tyle rynki, ale jakość ludzkiego życia. Wykorzystujemy platformę jaką przez lata udało się zbudować temu projektowi łącząc inwestorów, mentorów oraz uwagę medialną z tymi właśnie startupami. Organizując ł.pitch aktywnie śledzimy nadwiślańską scenę startupową i jako polscy studenci chcemy ją wspierać i się w nią angażować - tym bardziej, że potencjał jest ogromny.” - komentuje Julianna.

Tego rodzaju wspólne inicjatywy łączą to, co w kraju i w emigracji najlepsze, z korzyścią dla obu stron. W erze globalizacji, swobodnego przepływu informacji, kapitału (w tym ludzkiego) ich wspólna organizacja staje się coraz łatwiejsza. Te transgraniczne kanały współpracy są jednak łatwe do przeoczenia, zwłaszcza w optyce “odpływu talentu” rozdzielającej pracę w Polsce dla Polski i tę za granicą, dla zagranicy.

Kongres Polskich Stowarzyszeń Studenckich w Wielkiej Brytanii

Skala na której można zaobserwować relację diaspory z Polską wykracza poza te jednostkowe przykłady. Jeśli na brytyjskiej uczelni kształci się choć kilku Polaków, zwykle znajdziemy tam też polskie stowarzyszenia, które zapewniają punkt wyjścia do zajmowania się tematyką krajową. Od 15 lat stowarzyszenia te łączą się w Kongres Polskich Stowarzyszeń Studenckich w Wielkiej Brytanii, raz do roku spotykając się na wybranym uniwersytecie na konferencji, której celem jest integracja studentów, absolwentów i profesjonalistów. W tegorocznej edycji wzięło udział ponad 400 osób z ponad 40 polskich stowarzyszeń. “Kongres pokazuje jak polscy studenci na Wyspach zainteresowani są polską tematyką i tym jak mogą się zaangażować w rozwój kraju, teraz lub w przyszłości. To nie jest tymczasowa społeczność” - przekonuje Natalia Rochmińska, studentka Uniwersytetu Oksfordzkiego i koordynatorka tegorocznej edycji Kongresu. “Wielu z naszych tegorocznych prelegentów i partnerów to polscy absolwenci brytyjskich uczelni. Dziś pracując w polskich lub globalnych firmach, organizacjach międzynarodowych, czy na uniwersytetach, rozsiani po całym świecie są nieformalnymi ambasadorami kraju.” - zauważa Natalia. To bardzo trudne do zauważenia w statystykach migracyjnych soft-power, które kreowane jest dzięki możliwościom jakie zagraniczne rynki i uniwersytety otworzyły przed studentami, którzy wyjechali.

Univercity - platforma mentoringowa

Wsparcie i zrzeszanie polskiej społeczności nie ogranicza się zresztą tylko do uniwersyteckich kampusów. Przykładem tego jest Univercity - platforma mentoringowa łącząca młodych polskich profesjonalistów z polskimi studentami myślącymi o karierze w czołowych kancelariach prawniczych, bankach i firmach konsultingowych w Londyńskim City. Jak twierdzi jeden z założycieli, bankier inwestycyjny, Wodzisław Kiciński, obecność Polaków w tego rodzaju firmach to atut polskiego soft power. “Zakładając Univercity wraz z Miłoszem Palejem chcieliśmy przede wszystkim kontynuować integrację polskiej diaspory tworząc podobne inicjatywy, do tych do których przywykliśmy działając w polskich stowarzyszeniach na brytyjskich uniwersytetach.” Jak zaznacza Wodzisław, rekrutacja do wiodących banków inwestycyjnych czy kancelarii prawnych w Londynie to bardzo wymagający proces, więc wsparcie ze strony tych, którzy już przetarli te szlaki jest ogromną zaletą. Zapytany o to czy studenci rozpoczynający karierę nad Tamizą to nie strata dla polskiej gospodarki odpowiada: “Każdy kolejny Polak w topowej międzynarodowej firmie wzmacnia nasze postrzeganie wśród obcokrajowców. Ważne jest też żeby podkreślić, że nasze role w Londynie nie wykluczają zaangażowania w polską gospodarkę. Dla mnie osobiście niezwykle satysfakcjonująca była praca nad debiutem giełdowym Allegro i fakt, że to właśnie transakcja polskiej spółki została europejskim IPO roku.” Pomimo tego, że część studentów może realizować swoje kariery poza granicami Polski, połączenia biznesu czy polityki są dziś tak umiędzynarodowione, że niewykluczone jest, że ich ścieżki będą przecinać się z tymi krajowymi. Tym lepiej, jeśli polscy emigranci będą mieli możliwości i doświadczenie do angażowania się w te “przecięcia”, które służą polskiemu rozwojowi i innowacyjności.

Spojrzenie na inicjatywy polskiej diaspory w Wielkiej Brytanii pokazuje, że wizja exodusu młodego pokolenia, które wyjeżdżając za granicę, tym samym porzuca Polskę, jest niepełna i nie bierze pod uwagę potencjału jaki tworzy dla Polski silna, zintegrowana emigracja. Choć z pewnością, odpływ studentów czy wykwalifikowanych kadr nie odbywa się bez szkodliwych konsekwencji dla Polski, to dostają one nieporównywalnie więcej uwagi w debacie publicznej niż możliwości jakie taka emigracja może generować.