Do tej pory nie wpłynęła żadna sprawa dotycząca naruszenia wolności wyrażania przekonań przez wykładowców. Zdaniem wielu uczelni pakiet wolności akademickiej nie był potrzebny, ale resort uważa, że dane te potwierdzają jego skuteczność

Tak zwany pakiet wolności akademickiej ma zapewnić swobodę w wyrażaniu poglądów na uczelniach. - Nikt ze względu na swój światopogląd czy poglądy filozoficzne nie może być karany, nie może być podejmowane przeciw niemu jakiekolwiek działanie dyscyplinarne - przekonywało ministerstwo edukacji i nauki.
Przedstawiciele uczelni - zarówno organizacji rektorów, jak i pracowników - jednym głosem sprzeciwiali się wprowadzeniu tych regulacji. Krytycznych słów nie szczędziły m.in. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich czy Rada Szkolnictwa Wyższego i Nauki Związku Nauczycielstwa Polskiego. Wskazywały, że pakiet uderza w autonomię uczelni, a na uniwersytetach już jest zapewniona wolność słowa - gwarantuje ją przecież konstytucja - i niepotrzebna jest ingerencja ministra nauki. Ten jednak był zdania, że ustawa jest konieczna, aby stać na straży swobody wyrażania poglądów przez naukowców. DGP sprawdził, jak sprawdzają się nowe przepisy.
Veritas et Libertas
Nowelizacja z 1 października 2021 r. ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz.U. z 2021 poz. 2141), która wprowadziła pakiet wolności akademickiej, weszła w życie 10 grudnia 2021 r. Wskazała wprost, że przewinienia dyscyplinarnego nie stanowi wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych. Jeżeli takie postępowanie na uczelni się rozpocznie, wykładowca może poskarżyć się do komisji dyscyplinarnej przy ministrze nauki.
Zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji i Nauki, ile do tej pory takich spraw wpłynęło do komisji. Okazuje się, że… zero.
Co prawda pakiet działa niespełna dwa miesiące, ale objął on również sprawy dotyczące toczących się wcześniej postępowań.
DGP sprawdził też, jak same uczelnie oceniają pakiet.
- Na uniwersytecie pakiet wolności akademickiej nie spowodował dotychczas żadnych zmian w postępowaniach dyscyplinarnych - informuje dr Katarzyna Uczkiewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Uczelnia jest przestrzenią dyskusji naukowej i dba szczególnie o wolność wypowiedzi naukowej i jakość dyskursu naukowego. Kwestie światopoglądowe są prywatną sprawą członków naszej wspólnoty, gdzie każdy ma prawo do równego traktowania, niezależnie od poglądów. Gwarantują to uczelniane procedury antydyskryminacyjne i działalność rzecznika ds. równego traktowania i przeciwdziałania dyskryminacji oraz jego pełnomocników wydziałowych. Ewentualne naruszenia są rozpatrywane przez nich w ramach sprawiedliwości naprawczej. Nasi studenci i pracownicy wyrażają swoje poglądy m.in w mediach społecznościowych, wypowiadają się także jako eksperci w telewizji, radiu, prasie i internecie, niekiedy wspierając konkretne opcje światopoglądowe, do czego mają prawo - dodaje.
Podobnie na innych uczelniach. - Nie zarejestrowaliśmy przypadków umorzenia postępowań dyscyplinarnych z uwagi na tzw. pakiet wolności akademickiej. Co do zmian, to takowych również u nas nie ma. Uniwersytet zawsze bronił wolności słowa, i będzie to robił. Naszym hasłem jest, przypominam, Veritas et Libertas (prawda i wolność), nieprzypadkowo - mówi Paweł Śpiechowicz, rzecznik prasowy Uniwersytetu Łódzkiego.
Na Uniwersytecie Warszawskim ani na Uniwersytecie Jagiellońskim także nie zostało umorzone żadne postępowanie dyscyplinarne w związku z wejściem w życie pakietu.
- Rzecznicy dyscyplinarni nie prowadzą w chwili bieżącej postępowań wyjaśniających związanych z wyrażaniem przez nauczycieli akademickich przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych. Nie toczą się w uniwersytecie żadne postępowania dyscyplinarne w tym zakresie, żaden nauczyciel akademicki nie został z tego tytułu zawieszony w pełnieniu obowiązków - potwierdza również Jacek Szymik-Kozaczko, rzecznik prasowy Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Nie(potrzebne) zmiany
MEiN stoi na stanowisku, że pakiet wolności akademickiej był potrzebny. Jest on bowiem skierowany do pojedynczych, wyjątkowych wręcz przypadków, dlatego też niewiele takich spraw będzie trafiać na biurko ministra nauki. A na jego efekty trzeba poczekać dłużej. Ma też działać prewencyjnie, czyli np. powodować, że postępowania dyscyplinarne w sprawach światopoglądowych w ogóle nie będę wszczynane, a dyskusja akademicka nie będzie cenzurowana i ograniczana.
- Pakiet wolności akademickiej się sprawdza. Poszerzył on ramy debaty naukowej - uważa prof. Włodzimierz Bernacki, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. Wskazuje, że o tym, iż nowelizacja była konieczna, świadczy choćby przypadek na jednej z krakowskich uczelni, gdzie dzięki pakietowi przywrócono wykład o przemocy ze względu na płeć (z tym że stało się to, zanim przepisy w ogóle weszły w życie).
Środowisko akademickie podnosi również, że potrzebne są kolejne, dalej idące zmiany. - Konieczna jest gruntowna reforma postępowania dyscyplinarnego nauczycieli akademickich. Przede wszystkim przywrócenie odwołania od decyzji rektora do komisji dyscyplinarnej na uczelni. Obecnie odwołanie kierowane jest do sądu pracy, a na pierwszą rozprawę czeka się nieraz ponad rok - mówi Marek Kisilowski, wiceprzewodniczący Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „Solidarność”. ©℗