Jeśli w najbliższych pięciu latach Karta nauczyciela nie zostanie zmieniona, to cały system zbankrutuje.
Subwencja oświatowa w większości gmin to tylko kropla w morzu potrzeb. Czy pan też dokłada do edukacji?
Tak. Z subwencji oświatowej otrzymujemy 8 mln zł rocznie, ale to nie wystarczy. Z własnego budżetu musimy wygospodarować dodatkowo blisko trzy miliony złotych. Co ciekawe, liczba uczniów spada, a koszty rosną. Winę za ten stan ponosi rząd, bo narzuca nam przy każdej nadarzającej się okazji coraz to nowe zadania. Oczywiście bez odpowiedniego wsparcia finansowego.
Jakie na przykład?
Rząd wprowadził limity dla oddziałów klas I szkoły podstawowej. Liczba uczniów nie może tam przekroczyć 25. Docelowo takim limitem muszą być objęte klasy I–III. Przez ten absurdalny sztywny przepis niektóre szkoły muszą pracować na dwie zmiany. Dodatkowe zatrudnienie nauczycieli skutkuje tym, że taki jeden dodatkowy odział kosztuje nas kilkaset tysięcy złotych więcej, bo nie może być większy o kilku uczniów.
Ale dzięki temu sześciolatki nie trafią do przepełnionych klas...
Ja to wszystko rozumiem, ale takie decyzje nie mogą być podejmowane kosztem nałożenia na gminy dodatkowych obowiązków bez realnego ich pokrycia z budżetu centralnego.
Znajdzie pan pieniądze na zatrudnianie asystentów dla najmłodszych uczniów?
Asystent to kolejny przykład wprowadzonego rozwiązania, za którym nie idą pieniądze. Obecnie nie mamy wolnych środków, aby decydować się na przyjmowanie do pracy takich osób.
Samorządy otrzymują już blisko 40 mld zł subwencji. To przecież nie są małe pieniądze. Czy przywileje nauczycielskie pochłaniają najwięcej wydatków na oświatę?
Tak. Zmorą każdego samorządowca jest art. 30a Karty nauczyciela, który zmusza nas do wypłaty wyrównań dla pedagogów w formie jednorazowego dodatku uzupełniającego. Dlatego zalecamy dyrektorom, aby nie zatrudniali nowych osób, ale tym, które pracują, przyznawali godziny ponadwymiarowe. Jeśli każdy z nauczycieli ma średnio 4–5 godzin tygodniowo więcej, niż przewiduje podstawowe pensum, czyli 18 godzin, to można uniknąć wypłaty tych czternastek. Niestety nie w każdym przypadku jest to możliwe. Ponadto przepis ten blokuje dostęp do zawodu młodym nauczycielom, dlatego dziwię się, że ZNP tak bardzo staje w obronie tego zapisu.
Ile będą was kosztowały przyszłoroczne czternastki?
Z roku na rok staramy się zmniejszać te wydatki. Mam nadzieję, że zejdziemy poniżej 100 tys. zł. Ten dodatek nie ma charakteru motywacyjnego, jest on wypłacany bez względu na to, jak poszczególni nauczycieli pracowali w poprzednim roku. Niestety Trybunał Konstytucyjny uznał, że czternastkę trzeba płacić, jeśli samorząd nie zapewni średnich płac na poziomie ustawy.
Wśród samorządowców nie brakuje głosów, że kartę trzeba zlikwidować. Mniej radykalne stanowiska są takie, żeby ją na nowo napisać. Za którą opcją pan się opowiada?
Za tą drugą. Nauczyciele powinni mieć swoją pragmatykę służbową. Z takim zastrzeżeniem, że zawód nauczyciela trzeba urynkowić.
To znaczy?
Dyrektor szkoły powinien mieć pełną swobodę w kształtowaniu polityki kadrowej. Umowa na stałe nie powinna być podpisywana już po dziewięciu miesiącach, ale co najmniej trzech latach. W tym czasie dyrektor powinien ocenić, czy nauczyciel rzeczywiście nadaje się do pracy. Ponadto system wynagrodzenia powinien być bardziej uzależniony od efektów pracy. Nie mamy się co oszukiwać, bo np. dodatek motywacyjny jest przyznawany na podobnym poziomie tylko po to, aby zapewnić średnie płace, które narzuca nam odgórnie ustawa.
Można więc powiedzieć, że w podległych panu szkołach to właśnie karta jest przyczyną słabej jakości kształcenia. Dla przykładu uczniowie szkół podstawowych na terenie pańskiej gminy zdają egzaminy poniżej średniej, czyli na poziomie około 20 pkt na 40 możliwych. Dla porównania w Warszawie jest wiele podstawówek, które znacznie przekraczają średnią.
Winy nie szukałbym tylko w karcie. W dużych miastach uczniowie mają dostęp do korepetycji pod każdą postacią. Na obszarach wiejskich jest to utrudnione. System edukacji w Polsce możemy śmiało określić mianem korepetycyjnego. Ten kto ma pieniądze i łatwość dostępu do tych usług, jest w dużo lepszej sytuacji niż dzieci z rodzin ubogich czy np. terenów wiejskich.
Również poziom zdawalności języków obcych na wsiach jest niższy niż w miastach.
Problem jest ten sam. W małych miejscowościach tak samo są zdolne dzieci, ale mają trudniejszy start od tych z aglomeracji miejskich.
Czy karta kiedykolwiek zostanie zmieniona?
Do końca nowej perspektywy, czyli do 2020 r. musi być znowelizowana. Inaczej cały system może po prostu zbankrutować. Dokładać do systemu edukacji można, ale tylko do momentu, w którym jest skąd wziąć na to pieniądze.
Samorządowcy przyznają, że utrzymanie jednego ucznia sięga nawet 18 tys. zł, to znacznie więcej niż ponad 5 tys. zł określane przez subwencję. Te koszty generują głównie małe szkoły. Czy pan też ma tak duże wydatki na jednego ucznia?
Tak. Z naszych szacunków wynika, że w niektórych placówkach jeden uczeń kosztuje nas ponad 10 tys. zł.
Wójtowie twierdzą, że boją się takie placówki likwidować, bo mieszkańcy mocno by się temu sprzeciwiali. Taka niepopularna decyzja wiązałaby się z przegraną w wyborach. Czy pan też tego się obawia?
Z pewnością byłyby protesty. Na razie nie mam takich planów, bo tych dzieci jest jeszcze w miarę dużo. Zawsze można podjąć decyzję o połączeniu kilku placówek w zespół. W wielu sytuacjach jednak, sprawę ostatecznie i tak wyreguluje demografia – dzieci po prostu w wielu szkołach może zabraknąć.
System edukacji w Polsce możemy śmiało określić mianem korepetycyjnego. Ten kto ma pieniądze i dostęp, jest w lepszej sytuacji niż dzieci z terenów wiejskich
Komentarze(18)
Pokaż:
Co do karty nauczyciela i zarobków nauczycieli - nie są one wysokie i są nieznacznie niższe od średniej krajowej. Na wsi jest znacznie więcej "gorszych" belfrów, a w klasach 1-3 pracują osoby niekompetentne i są "najmądrzejsze". W szkołach też są różne sytuacje - uczeń przyszedł z nożem czy bronią gazową. Stres w szkole jest na porządku dziennym, a człowiek jest wypalony zawodowo. Urlop dla poratowania to przywilej - ale taki który rekompensuje mizerne zarobki. Czy 2 200 netto to tak dużo?
Samorządy zapomniały, że koszty rosną bo rośnie też inflacja, a Pani Kluzik "umiem guzik" zamiast sensownie rozwiązywać problemy oświaty bawi się w akcje podręcznikowe. Nie bez powodu NIK miał wątpliwości co do wykorzystania pierwszej wyprawki.
Co roku też zmieniają się zasady egzaminów w SP, Gimnazjum i Matury nie wiadomo po co. Nauczyciele też wysyłani są na drogie, bezsensowne szkolenia, a szkoła zamiast uczyć zajmuje się wypadkami i "papierami". Teraz biurokracja jest na każdym szczeblu oświaty. Nie bronię złych i fatalnych nauczycieli, bo i oni znajdą się nawet na uczelni wyższych. Chodzi mi raczej o akceptację dla głupoty i chorych zmian w systemie.
Dziwi mnie brak jedności nauczycieli - w przeciwieństwie do górników i lekarzy, którzy mają odwagę powiedzieć NIE. Dlaczego nauczyciele nie wyjdą na ulice i np. nie wypiszą jednego roku świadectw? Ciekawe czy rząd zajął by się ich sytuacją?
z bronią i psem tropiącym narkotyki.Już teraz coraz częściej się słyszy ,że te słodkie niewiniątka kogoś zabiją lub okradną .Oczywiście to wina tych wstrętnych nauczycieli bo przecież mają w dupach za dużo.
Masz wątpliwości, że Karta Nauczyciela to przywilej, który więcej robi złego niż dobrego ?
Rozbestwia wyłącznie a nie motywuje do dobrej pracy.
Stąd wyniki egzaminów czy to w szkole gimnazjalnej, czy to maturalne raczej marne.
Bo nie trudno się domyślić że Tobie żadna szkoła nie jest w stanie pomóc.
Widać że jesteś jednym z tych życiowych zer , którzy są sami na siebie wściekli że się urodzili .
Jeśli jesteś taki bystry i spostrzegawczy to zatrudnij sie w szkole jako nauczyciel i pokosztuj tych miodów .
Nie będziesz nic robił tylko miał wakacje i ferie.
A skoro piszesz w godzinach porannych to co ED robisz ?
Jesteś nieudacznikiem , który siedzi w domu bo się do niczego nie nadaje , czy walisz w rogi swojego pracodawce i wykorzystujesz jego kompa , zamiast uczciwie pracować ?
ED w dupie ci się przewraca.
sprzątaczka ma zarabiać tyle samo co górnik dołowy czy nauczyciel albo polityk!!!
Wiele osób pracuje wieczorami. Fakt pisania rano o niczym nie świadczy.
Dokształcać się muszą przedstawiciele prawie wszystkich zawodów. Nie wiem czemu nauczyciele twierdzą, że dotyczy to tylko ich grupy zawodowej. Tym bardziej, że chyba każdy w toku swej edukacji spotkał wielokrotnie nauczycieli, którzy raz na początku kariery opracowali zakres lekcji na rok szkolny i lecieli to samo do emerytury.
Grupą, która najbardziej jest zmuszana do ciągłego dokształcania się, są prawnicy, doradcy podatkowi i księgowi, a to z uwagi na ciągłe zmiany przepisów. Proponuję nauczycielom, aby zatrudnili się jako radcy prawni lub rewidenci, i dokształcali się po 8, a nierzadko i 10 godzinach pracy dziennie. Może wtedy zrozumieją, dlaczego większość społeczeństwa uważa, iż nauczyciele naprawdę mają dobrze.
Jeśli ty nie jesteś nauczycielem to pewnie jest nim ktoś Ci bliski.
Jeśli nauczyciele nie zarabiają średniej krajowej to na pewno oszukują. Z dodatkami, świadczeniami z KN daje dużo więcej. Najlepiej zarobki z PIT-u podzielić na 12. Zdziwisz się.