Propozycje, nad którymi obecnie pracują rządowi eksperci, nie rozwiążą wielu problemów i tylko pogłębią chaos. Dlatego przygotujemy własny projekt założeń ustawy o stypendiach - mówi w rozmowie z DGP Jacek Pakuła, prawnik, pomysłodawca Ogólnopolskiej Konferencji Naukowo-Szkoleniowej „Pomoc materialna dla studentów i doktorantów”.
Propozycje, nad którymi obecnie pracują rządowi eksperci, nie rozwiążą wielu problemów i tylko pogłębią chaos. Dlatego przygotujemy własny projekt założeń ustawy o stypendiach - mówi w rozmowie z DGP Jacek Pakuła, prawnik, pomysłodawca Ogólnopolskiej Konferencji Naukowo-Szkoleniowej „Pomoc materialna dla studentów i doktorantów”.
Czy obecny system przyznawania pomocy materialnej dla studentów wymaga gruntownych zmian?
Nie, choć zarzuca się mu np., że student pracujący na czarno bez trudu zmieści się w progu dochodowym, wyłudzając w ten sposób stypendium. Przywołuje się przykład rodzeństwa studiującego w Warszawie, gdzie siostra na uczelni A dostaje stypendium, a brat na uczelni B – mimo identycznej przecież sytuacji finansowej – otrzymał decyzję negatywną. To jednak powielanie starych historii. Kiedyś faktycznie tak było, ale przynajmniej od 10 maja 2018 r., gdy zapadł mądry wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. akt I OSK 2912/17), takich sytuacji jest dużo mniej.
W sprawie, którą zajmował się NSA, uczelnia odmówiła stypendium socjalnego studentce, która wykazała dochód 66,67 zł na osobę w rodzinie, przedstawiła zaświadczenie, że nie korzysta z pomocy społecznej i oświadczyła, że ojciec pracuje dorywczo. Sąd orzekł, że decyzja uczelni była słuszna. Za taką kwotę nie można się utrzymać, więc szkoła uznała, że studentka nie przedstawiła pełnej informacji o sytuacji materialnej. NSA przypomniał, że rolą organu stypendialnego nie jest bezrefleksyjne zatwierdzanie każdego wniosku o stypendium, a student ma obowiązek wyjaśnienia swojej sytuacji.
Co pana przekonuje do utrzymania obecnego systemu?
/>
Jego zaletą jest stabilność. Uczelnie coraz lepiej radzą sobie z przyznawaniem świadczeń, chociaż proces jest coraz bardziej skomplikowany i rośnie świadomość prawna studentów. Orzecznictwo sądów administracyjnych potwierdza jednak, że zasadniczo decyzje organów stypendialnych są – zwłaszcza w przypadku stypendiów socjalnych – prawidłowe. Kłopotem są nowe rozwiązania prawne, np. ograniczenie czasowe w dostępie do pomocy materialnej, do sześciu lat, po których student traci prawo do otrzymywania świadczeń. Tu przyczyną kłopotów uczelni jest wykładnia prezentowana przez urzędników ministerialnych, którzy uznali, że liczy się czas studiowania – bez względu na to, czy student w tym czasie pobiera stypendium czy nie. Te placówki, które posłuchały w 2019 r. interpretacji urzędników, w ostatnim roku akademickim przegrywały w sądach. Dziś mamy prawie 50 wyroków, w tym NSA, wyraźnie wskazujących, że ważny jest czas pobierania stypendium, a nie sam fakt studiowania.
Oczywiście system ma wady, dlatego przy Ogólnopolskiej Konferencji Naukowo-Szkoleniowej „Pomoc materialna dla studentów i doktorantów” powstał zespół, który przygotowuje projekt zmian w przepisach. Jego założenia przedstawimy resortowi edukacji już we wrześniu. Rewolucji jednak nie potrzeba.
Co zatem wymaga zmian?
Trzeba doprecyzować pojęcie rodziny studenta, zwiększyć limit przyznawanych stypendiów dla najlepszych studentów (obecnie może je otrzymać nie więcej niż 10 proc. studiujących z najlepszymi wynikami, a proponujemy zwiększenie do 20 proc.). Trzeba też uprościć postępowanie w przedmiocie przyznawania pomocy materialnej, uporządkować dostęp do stypendium rektora na pierwszym roku studiów drugiego stopnia, podnieść próg dochodowy do stypendium socjalnego. Warto pamiętać o ograniczeniach, takich jak dochód utracony i uzyskany, mających wpływ na uprawnienie do wsparcia. Oczywiście trzeba wrócić do wspomnianego wcześniej okresu sześciu lat, bo zmiana projektowana przez Ministerstwo Zdrowia, która miała uporządkować te kwestie, tylko pogłębi chaos.
Czy system powinien pozostać na uczelni, czy zostać przeniesiony do innej instytucji?
Powinien pozostać na uczelni. Raz na kilka lat pojawiają się głosy, aby stypendia socjalne przenieść do ośrodków pomocy społecznej (OPS), ale automatyczne kwalifikowanie studenta jako klienta pomocy społecznej jest błędem. Wprawdzie niektórzy bronią stanowiska, że OPS-y są dobrym miejscem, bo radzą sobie ze świadczeniem 500+, ale po pierwsze przechodzi ono do ZUS, a po drugie podstawą jego przyznawania jest fakt posiadania dziecka, tymczasem w przypadku stypendiów socjalnych chodzi o dochód obliczany w dość skomplikowany sposób. To są rzeczy nieporównywalne. Pojęcie rodziny jest inne w pomocy społecznej, inne w świadczeniach rodzinnych, a jeszcze inne na użytek stypendium socjalnego. Pojawia się też pytanie, kto ma rozpatrywać odwołania od decyzji OPS. Dziś uczelniane organy w ciągu dwóch, trzech miesięcy załatwiają sprawę i student może złożyć skargę do sądu administracyjnego. To są detale dla laika, ale tworzenie prawa polega również na ocenie skutków projektowanych regulacji. A tu skutki mogą być opłakane – dużo mniejsza liczba studentów sięgnie po stypendium socjalne.
Trzeba pamiętać, że uczelnie wyspecjalizowały się w docieraniu do studentów. Oferta stypendialna jest swoistym wabikiem rekrutacyjnym, który pracownicy uczelni i przedstawiciele samorządów studenckich silnie akcentują podczas dni otwartych.
Czy powinien zostać zmieniony próg dochodu na osobę w rodzinie studenta uprawniający do stypendiów? Obecnie mamy widełki, czyli dwa progi – dolny i górny, ale o ostatecznej wysokości dochodu uprawniającego do przyznania świadczenia decyduje każda uczelnia (musi on tylko zmieścić się w tych widełkach).
Dziś prawie wszystkie uczelnie uprawnienie do stypendium socjalnego wiążą z maksymalnym progiem, tj. 1051,70 zł miesięcznie na osobę w rodzinie studenta. Tymczasem rośnie płaca minimalna i uczciwy pracownik ma problem, aby jego dziecko otrzymało stypendium socjalne, chociaż przecież wcale nie zarabia wiele. Dlatego nasz zespół proponuje utrzymanie mechanizmu widełek, ale podniesienie progów z obecnych 686,40 zł i 1051,70 zł do 1051,70 zł i 1400 zł (50 proc. pensji minimalnej). Te zmiany powinny wejść w życie najpóźniej 1 października 2021 r.
Uważamy, że należy utrzymać autonomię, zgodnie z którą każda uczelnia może określić próg uprawniający do stypendium socjalnego. Błędem jest dążenie do jednego centralnego progu stypendialnego dla całej Polski. Koszty utrzymania w różnych ośrodkach akademickich się różnią. Jeden centralny próg (np. 1,2 tys. zł na osobę w rodzinie) premiowałby mniejsze ośrodki akademickie. A przecież cel pomocy materialnej powinien polegać na tym, aby zachęcać studentów do realizacji marzeń – dlatego nasz projekt jako novum wskazuje m.in. stypendium na start.
Czy podział środków z systemu pomocy materialnej powinien być inny niż obecnie, np. w większym stopniu świadczenia powinny być kierowane do ubogich studentów niż na stypendia rektora otrzymywane za wyniki w nauce?
Nie należy przeciwstawiać stypendium rektora i stypendium socjalnego. Jest duża grupa studentów, którzy pobierają oba te świadczenia. Wpisują się w konstytucyjny cel pomocy materialnej. Stypendia rektorów są ważne, bo motywują do ciężkiej pracy.
Co jeszcze warto zmienić?
Projektując zmiany, warto pochylić się nad algorytmem podziału środków na stypendia – nie powinno być tak, że uczelnie o podobnej liczbie studentów (np. 20 tys. kształcących się) otrzymują inną kwotę dotacji: jedna – 33 mln zł, a druga 21 mln zł. To zbyt duże różnice.
Rozmawiała Urszula Mirowska-Łoskot
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama