Samorządy ostrożnie podchodzą do propozycji resortu edukacji, który chce o dwie godziny zwiększyć wymiar pracy nauczycieli w zamian za wyższe uposażenie. Obawiają się, że koszty tych zmian będą musiały pokryć z własnej kieszeni.

Dziś mija termin na zgłaszanie kandydatów do trzech podzespołów, które mają zająć się zmianami w Karcie nauczyciela (w pensum i wynagrodzeniu, ocenie okresowej i awansie zawodowym). Grono osób uczestniczących w tych pracach mają zasilić posłowie. Obecnie w zespole ds. statusu zawodowego pracowników oświaty zasiadają przedstawiciele ministerstwa, związków zawodowych, samorządów, a także eksperci.
– Jesteśmy zdumieni, że minister Przemysław Czarnek zaprasza do prac nad zmianami w karcie również posłów – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprzewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Mniej niż inni...
Nie kryje też oburzenia apelem premiera wyrażonym podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego, aby ZNP wspierał zmiany, bo polscy nauczyciele pracują najmniej w Europie i mają trzy miesiące wakacji, co bulwersuje opinię publiczną. – Takie wypowiedzi prowadzą do dzielenia społeczeństwa – dodaje.
Jednak z danych przedstawionych przez resort edukacji wynika, że polscy nauczyciele są na przedostatnim miejscu wśród krajów OECD, jeśli chodzi o wielkość pensum (liczbę zajęć z uczniami). Trudno się więc dziwić, że propozycja ministerstwa, aby tygodniowy czas pracy został podwyższony o dwie godziny (np. nauczyciele tablicowi pracowaliby 20, a nie 18 godzin lekcyjnych tygodniowo), wzbudza tyle emocji.
...czy jednak więcej
Co do zasady nauczyciele na pełnym etacie pracują do 40 godzin tygodniowo. Poza pensum w skład tego wymiaru wchodzą m.in. doskonalenie zawodowe i przygotowywanie się do zajęć. Już w 2013 r. z ankiety przeprowadzonej wśród nauczycieli przez Instytut Badań Edukacyjnych wynikało, że pracują prawie 47 godzin w tygodniu.
Wiele gmin już teraz zaleca, aby nauczyciele pracowali w większym wymiarze, bo dzięki temu mogą uniknąć obowiązku wypłacania wyrównań w postaci jednorazowego dodatku uzupełniającego (dla tych, którzy nie osiągają średniej płacy). Według wyliczeń związkowców (resort edukacji wciąż weryfikuje te dane) 11 proc. nauczycieli już obecnie pracuje więcej, niż przewiduje podstawowy wymiar pracy. Z tych ponad wymiarowych godzin można utworzyć aż 50 tys. dodatkowych etatów. Jak podkreślają związkowcy, taki stan rzeczy jest korzystny dla samorządowców. Jednak przy wprowadzeniu wyższego pensum resort chciałby zlikwidować część dodatków i odejść od ustalania średniej.
Jeszcze kilka lat temu samorządy same domagały się zwiększenia pensum. Obecnie część z nich co prawda popiera resortowe propozycje, ale swoje stanowisko uzależnia od tego, czy będą na ten cel dodatkowe pieniądze. Więcej pracy ma bowiem dla nauczycieli oznaczać podwyższenie wynagrodzenia zasadniczego o ok. 500 zł.
– Z analizy skutków finansowych proponowanego przez resort zwiększenia płac (stażysta i kontraktowy do 3,5 tys. zł, mianowany – 3,9 tys. zł, dyplomowany 4,5 tys. zł), przy zwiększeniu pensum o dwie godziny, wzrost kosztów w szkołach prowadzonych przez miasto wyniesie ok. 1 mln zł miesięcznie – wylicza Agata Latacz z magistratu w Częstochowie.
Gminy wstrzemięźliwe
Lokalni włodarze na razie są ostrożni w ocenach i czekają na szczegóły ministerialnych pomysłów.
– Z zadowoleniem przyjmujemy propozycję rezygnacji z dodatku uzupełniającego i włączenie go do wynagrodzenia zasadniczego. Jednak dopiero po przedstawieniu przez MEiN projektów będzie możliwe rzetelne przedstawienie stanowiska – mówi Anna Korfel-Jasińska, wiceprezydent Krakowa ds. edukacji, sportu i turystyki, reprezentująca Unię Metropolii Polskich.
– Zwiększenie pensum może przynieść oszczędności dla organu prowadzącego, ale może także spowodować zwolnienia nauczycieli – zwraca uwagę Monika Pawlak z łódzkiego magistratu. I przekonuje, że wprowadzenie takich zmian bez rozróżnienia na nauczany przedmiot czy poziom szkoły zawsze będzie niesprawiedliwe. – Polonista czy matematyk w liceum ma więcej pracy niż w szkole podstawowej. Podobnie jest, kiedy porównujemy polonistę czy matematyka z nauczycielem wychowania fizycznego lub etyki. Wszyscy mają pensum 18-godzinne, a są nauczyciele, którzy bez straty dla efektywności mogliby mieć je podniesione nawet do 24 godzin – dodaje.
Wtóruje jej Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina ds. oświaty i wychowania. – Choć w dużych miastach zmiana pensum może przyczynić się do zmniejszenia deficytu nauczycieli, np. przedmiotów zawodowych i ścisłych, w małych gminach może obniżyć poziom kształcenia z uwagi na większą liczbę placówek, która stworzy nauczycielowi możliwość realizacji pensum. Już teraz niektórzy realizują je w kilku szkołach. Dotyczy to zwłaszcza nauczycieli fizyki czy chemii – wskazuje. ©℗