Nad zasadami, na jakich będą się odbywać wyjazdy, resort edukacji pracuje z GIS i Ministerstwem Zdrowia

– Apelujemy już od kilku tygodni do resortu edukacji i nauki o jak najszybsze wydanie instrukcji. Decyzje niestety wciąż nie zapadają. Czasu jest coraz mniej. Bez wytycznych organizatorzy nie wiedzą, dla grup jakiej wielkości mogą zgłaszać wypoczynek, ile kadry muszą zapewnić do opieki – wyjaśnia Andrzej Kindler, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki. Dodaje, że o imprezie trzeba powiadomić kuratorium z 21-dniowym wyprzedzeniem. Pierwsze turnusy ruszą pod koniec czerwca, więc obowiązek będzie do spełnienia już za kilkanaście dni.
Ministerstwo Edukacji i Nauki zapewnia, że pracuje nad wytycznymi razem z Głównym Inspektoratem Sanitarnym i Ministerstwem Zdrowia. Przyznaje jednak, że trudno wskazać konkretną datę ich publikacji, bo ciągle nie ma decyzji, czy wypoczynek letni dzieci i młodzieży będzie mógł zostać w ogóle zorganizowany. – W ubiegłym roku wytyczne pojawiły się 29 maja – dodaje biuro prasowe MEiN.
Branża na razie stosuje się do wytycznych z ubiegłego roku, choć, jak tłumaczy, z modyfikacjami. – Pewne wytyczne są już bowiem nieaktualne, jak choćby te dotyczące wypełnienia autokarów tylko w połowie – mówi Mirosław Sikorski, prezes Almaturu.
Organizatorzy liczą też na zniesienie ograniczeń co do liczby dzieci w pokojach oraz w ramach jednej grupy, która w przypadku młodszych dzieci może wynosić 12, a starszej 15 osób. Przed wybuchem pandemii było to odpowiednio 15 i 20 osób. Mniej osób to większe koszty opieki, a więc większy wydatek dla rodziców.
– Niewiadomą stanowią też testy PCR: czy będzie obowiązek ich wykonywania przed wyjazdem. Jeśli tak, to wpłynie to na wzrost cen imprez od kilkunastu do nawet 20 proc. – uważa przedstawiciel jednego z polskich biur podróży. Istnieje też ryzyko, że przełoży się to negatywnie na popyt, który w przypadku imprez krajowych ma się na razie bardzo dobrze.
– Brak wytycznych sanitarnych nie odstrasza na razie rodziców. Mamy po kilkaset rezerwacji dziennie. A w ostatni piątek osiągnęliśmy liczbę bliską 500, czyli poziomu sprzed kryzysu. Dzięki temu już mamy sprzedaż na poziomie 12 tys., czyli wyższą niż w całym 2020 r. – mówi Mirosław Sikorski. Liczy na to, że uda się wrócić do wyniku z 2019 r. Wówczas wyjechało z biurem nieco ponad 20 tys. dzieci.
Inni organizatorzy letniego wypoczynku wskazują, że brak wytycznych odwleka u wielu rodziców podjęcie ostatecznej decyzji.
– Mimo to oczekujemy frekwencji na poziomie nawet wyższym niż w 2019 r. Ale tylko w przypadku wyjazdów krajowych, na które wysłaliśmy wtedy 5 tys. dzieci. Wyjazdy zagraniczne wciąż bowiem sprzedają się gorzej, czego powodem są istniejące obostrzenia, jak np. kwarantanna dla turystów z zagranicy – mówi Piotr Sućko, prezes firmy Fun Club.
Popyt na wyjazdy za granicę notują firmy specjalizujące się w kursach językowych. Biuro EF Education First przyznaje, że na wyjazdy do San Diego nie ma już wolnych miejsc, a do Nowego Jorku zostały ostatnie. Z kolei firma Atlas ma wielu chętnych na kursy na Maltę. Popyt się ożywił, odkąd pojawiła się informacja o otwarciu się kraju dla turystów. – Poza tym chętnych przyciąga to, że zarówno nauczyciele, jak i rodziny, u których mieszkają kursanci, będą zaszczepieni – dodaje pracownik biura.