Rząd planuje uruchomienie 120 branżowych centrów umiejętności, które mają pomóc lepiej przygotować kadry do potrzeb firm. Tak wynika z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).

Centra będą działały przy szkołach branżowych lub placówkach kształcenia zawodowego. Ich rola ma polegać m.in. na analizie oczekiwań rynku pracy. Zajmą się oceną zapotrzebowania na zawody i umiejętności w danej branży. Nowe centra skupią się również na kształceniu praktycznym młodzieży, ale też podnoszeniu kompetencji i przekwalifikowaniu osób dorosłych czy doradztwie zawodowym. Zajmą się także pośrednictwem w nawiązywaniu współpracy biznesu ze szkołami i placówkami systemu oświaty oraz uczelniami.
Dodatkowo KPO zakłada wybudowanie „Centrum Doradztwa i Poradnictwa Zawodowego – Kraina zawodów”, które ma powstać do końca 2025 r.
Ponadto rząd planuje przegląd istniejących narzędzi diagnozujących trendy na rynku pracy i chce ocenić trafność dotychczasowych prognoz. Zapowiada również, że szczególny nacisk położy na wsparcie uzupełniania kwalifikacji zawodowych w związku z wdrażaniem nowych technologii w gospodarce. Dlatego opracuje rozwiązania podnoszące kompetencje pracujących w zawodach zagrożonych automatyzacją.
Rząd wyliczył nawet, że dzięki pozycjom zawartym w KPO liczba osób, które podniosą swoje kwalifikacje lub zdobędą nowe umiejętności, wyniesie 5 tys. do końca 2026 r. Łącznie na kształcenie zawodowe z KPO ma zostać przeznaczone 2,4 mld zł.
Eksperci jednak obawiają się, czy utworzenie centrów rozwiąże obecne problemy szkolnictwa branżowego i niedostosowania kadr do potrzeb firm.
– Niewątpliwie wszystkie inicjatywy, które służą rozwojowi szkolnictwa zawodowego, są z aprobatą przyjmowane przez pracodawców. Natomiast obawiam się, czy w tym przypadku podejście rządu jest właściwe – komentuje Monika Fedorczuk, ekspert Konfederacji Lewiatan. Zwraca uwagę, że powstać ma 120 centrów w oparciu o potencjał szkół zawodowych. Tymczasem już obecnie szkoły obarczone są wieloma dodatkowymi zadaniami i nie funkcjonują tak, jak tego potrzebuje rynek pracy. – Tworzymy kolejne instytucje, zamiast zająć się faktycznym rozwiązywaniem problemów. Samo stworzenie dodatkowych centrów ich nie załatwi. Obawiam się, że środki zostaną zmarnowane na same instytucje, m.in. ich kadrę i zaplecze. Natomiast nie wpłynie to na lepsze przygotowanie pracowników, których potrzebują firmy – przekonuje.