Zrobiliśmy pierwszy ruch, ale to nie jest ostatni ruch dotyczący czasopism i ich punktacji. Ruch ten wywołał zupełnie niezrozumiałe emocje. Nikomu punktów nie zabraliśmy, dołożyliśmy punkty tysiącu czasopism - powiedział w czwartek w Senacie szef resortu edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
W czwartek w czasie obrad senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek mówił m.in. o działaniach resortu w kwestii szkolnictwa wyższego.
"Jak państwo wiecie, zrobiliśmy również pierwszy ruch, ale to nie jest ostatni ruch - pracuje nad tym pan prof. (Włodzimierz - PAP) Bernacki - dotyczący czasopism i punktacji czasopism. Ruch ten wywołał zupełnie niezrozumiałe emocje. Nikomu punktów nie zabraliśmy, dołożyliśmy punkty tysiącu czasopism - czasopismom w obszarze nauk humanistycznych, społecznych, teologicznych, ale także medycznych na prośbę środowisk akademickich - to chcę wyraźnie podkreślić. Od samego początku, kiedy jestem ministrem mówiłem, że ten ruch będzie wykonany" - powiedział Czarnek, kierując swoje słowa do senatorów.
W ten sposób odniósł się do sprawy zmian w wykazie opublikowanym przez MEiN z 9 lutego. Chodzi o rozszerzony wykaz czasopism naukowych i recenzowanych materiałów z konferencji międzynarodowych. Kolejną aktualizację opublikowano 18 lutego. Zmiany w tym wykazie wywołały żywe reakcje części środowiska akademickiego. Negatywnie na ich temat wypowiedziały się m.in. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego (RGNiSW), Konferencja Rektorów Publicznych Uczelni Zawodowych (KRePUZ), Komitet Socjologii PAN, Komitet Psychologii PAN, Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kolegium Rektorsko-Dziekańskie UAM. Zwracano m.in. uwagę na to, że na liście znalazły się również zmiany nie konsultowane z Komisją Ewaluacji Nauki.
Czarnek w czasie obrad komisji mówił, że do resortu spłynęły "setki wniosków z poszczególnych ośrodków akademickich z wnioskami umotywowanymi i uzasadnionymi o podniesienie punktów poszczególnym czasopismom."
Zapowiedział, że w wielu obszarach dalej będzie podnoszona punktacja czasopism. "Nad tym cały czas pracujemy, spływają kolejne wnioski ze środowisk akademickich i będziemy w miarę możliwości do tych wniosków się przychylać" - zapowiedział.
"To jest ten obszar, w którym Konstytucja dla Nauki (ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce - PAP) wykazuje rzeczywiście mankamenty. Sama Konstytucja dla Nauki ma kierunek, który co do zasady jest słuszny, natomiast na etapie wdrażania mankamenty się ujawniają i punktacja czasopism jest właśnie takim miejscem" - podkreślił szef resortu.
Dodał, że Polska "płaci 100 mln zł tylko i wyłącznie za publikowanie w czasopismach" - za to, że czasopisma przyjmują do publikacji artykuły polskich naukowców. "To budżet średniej wielkości uniwersytetu" - zauważył.
"To, że polscy naukowcy mają publikować z czasopismach zagranicznych, to jest zupełnie oczywiste. To, że umiędzynarodowienie naszej nauki musi następować, to jest zupełnie oczywiste. Natomiast nie może być celem samym w sobie i nie może prowadzić do takich patologii, jak to 100 mln zł i nie może prowadzić też do takiej sytuacji, że musimy potem płacić za odczytywanie tych artykułów kolejne 255 mln zł. Razem płacimy 350 mln zł rocznie, to już jest budżet wielkiego uniwersytetu" - mówił Czarnek.
Podkreślił, że nie są to środki przeznaczone na badania tylko na publikację i możliwość ich odczytywania w postaci artykułów.
Czarnek poinformował też o aktualnej sytuacji dotyczącej formuły działania uczelni w czasie pandemii. Przypomniał, że w kwestii prowadzenia zajęć duży zakres decyzyjności, co do tego czy nauki odbywa się w trybie stacjonarnym czy zdalnym mają rektorzy. Precyzuje to rozporządzenie MEiN. Jednak - jak dodał - większość zajęć odbywa się w trybie zdalnym.
Dodał, że gdy uda się zatrzymać trzecią falę pandemii to chciałby, żeby studenci wrócili "na szerszą skalę" do nauczania stacjonarnego.
"Wracać na szerszą skalę to znaczy nie zmuszać jeszcze w tym semestrze, dlatego że to jest pewna organizacja pracy. Studenci, wiedząc, że jest nauczanie zdalne bardzo często zrezygnowali z wynajmowania akademików czy mieszkań w miastach, do których się udają, żeby studiować" - powiedział.
"Na pewno chcemy, żeby sesja egzaminacyjna odbyła się w trybie stacjonarnym, no bo ta sesja egzaminacyjna w trybie zdalnym, niestety, miarodajna nie była" - ocenił.