Dzieci szkół podstawowych, które w drugiej klasie najczęściej uczęszczają na basen, drugi rok z rzędu nie mają możliwości na skuteczną naukę pływania. Podobna sytuacja jest w szkołach sportowych.
Dzieci szkół podstawowych, które w drugiej klasie najczęściej uczęszczają na basen, drugi rok z rzędu nie mają możliwości na skuteczną naukę pływania. Podobna sytuacja jest w szkołach sportowych.
Zgodnie z par. 10 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Rady Ministrów z 21 grudnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. poz. 2316 ze zm.) do 31 stycznia 2021 r. ustanowiony został zakaz funkcjonowania m.in. basenów. Wyjątkiem są pływalnie w podmiotach leczniczych, a także te udostępniane dla członków kadry narodowej polskich związków sportowych. W tej wąskiej grupie korzystających z basenów nie znaleźli się jednak uczniowie klas I–III szkół podstawowych, którzy od poniedziałku wrócili do stacjonarnej nauki.
– Mamy szkołę połączoną z pływalnią, a mimo to nie możemy w ramach wychowania fizycznego umożliwić dzieciom nauki pływania. To niezrozumiałe, tym bardziej że na basenie są ci sami pracownicy, co w szkole – mówi Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
Zwraca przy tym uwagę, że w wielu szkołach nauka pływania jest zaplanowana tylko w drugiej klasie, a to już drugi rocznik, który przez pandemię nie miał szans na nauczenie się podstaw pływania.
Podobna sytuacja jest w innych szkołach. – Wciąż nie otrzymaliśmy od miasta odpowiedzi, czy nasi uczniowie wracają na zajęcia z pływania – mówi Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.
Tłumaczy, że na basen dzieci są dowożone autokarem. Trwa to ok. 15 minut i jadą jednocześnie dwie klasy. Dodaje, że zwykle szkoła prosi wtedy rodziców o dodatkową opiekę, a wtedy o tzw. bańce ministra Czarnka nie ma mowy. Zastanawia się też, czy będzie możliwość, aby określone roczniki mogły powtórzyć ten cykl w kolejnym roku szkolnym. – Oczywiście, jeśli uda się nam zwalczyć koronawirusa – zaznacza.
Dyrektorzy przyznają, że nawet jeśli chcieliby w kolejnym roku zorganizować dla uczniów ponowne zajęcia na basenie, muszą mieć na to dodatkowe fundusze, których próżno szukać w samorządowej kasie. Zwracają uwagę, że wymóg nauki pływania nie wynika bezpośrednio ani z podstawy programowej, ani z ramowych planów nauczania. Od wielu lat to samorządy wspólnie z dyrektorami podejmują trud zorganizowania takich zajęć co najmniej przez rok.
– Nie chcę dodatkowych pieniędzy od rządu, tylko modyfikacji przeładowanej podstawy programowej, również w zakresie zajęć z wychowania fizycznego. Wystarczy ograniczyć część zajęć teoretycznych z tego przedmiotu i pojawi się przestrzeń na zajęcia na basenie – apeluje Mariusz Krystian, wójt gminy Spytkowice.
Robert Kamionowski, ekspert ds. prawa oświatowego, radca prawny z kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office, przekonuje, że resort edukacji powinien już wydać wytyczne lub rozporządzenie, z którego jasno będzie wynikało, że niezrealizowane elementy podstawy programowej, a także lekcje związane z nauką pływania, powinny być uzupełnione w kolejnych latach.
– Samorządy również powinny poczuwać się do tego, aby zminimalizować liczbę dzieci, które z powodu epidemii straciły możliwość przyswojenia pewnych umiejętności. Przecież wielu uczniów, którzy stracą zajęcia z pływania w szkole, nie będzie mieć możliwości rozwoju tych umiejętności w przyszłości – podkreśla.
Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEiN, zapewnia, że resort analizuje tę sytuację i przygotowuje stosowne rozwiązanie.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama