- Przypomnijmy, że przepisy nie dają ministrowi możliwości odwołania rektora. W przypadku naruszenia przez niego prawa minister może wystąpić do kolegium elektorów z wnioskiem o jego odwołanie - mówi prof. Piotr Stec z Uniwersytetu Opolskiego, ekspert z prawa cywilnego i prawa szkolnictwa wyższego
prof. Piotr Stec Uniwersytet Opolski, ekspert z prawa cywilnego i prawa szkolnictwa wyższego
Wiele emocji budzi sprawa szczepień poza kolejnością niektórych osób ze świata kultury i polityki przeprowadzonych przez Centrum Medyczne Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (spółkę WUM). Czy władze uczelni ponoszą odpowiedzialność za działania tego typu podmiotów zależnych?
W pewnym sensie tak. Władze uczelni sprawują nad nimi nadzór. W zakres ich kompetencji wchodzi m.in. wyznaczanie polityki tych jednostek czy kwestie związane z kształtowaniem
kadry. Mogą też kontrolować poprawność i efekty nakładanych na nie zadań. Innymi słowy, od strony prawnej i czysto ekonomicznej mają wpływ na to, co się dzieje w tego typu podmiotach. Co nie oznacza, że rektor jest zaangażowany w każdy szczegół tej działalności, jak np. ustalanie godzin dyżurów pracowników. Odpowiedzialność rektora jest odpowiedzialnością osoby pełniącej funkcję organu osoby prawnej, np. za szkodę wyrządzoną uniwersytetowi. Zanim jednak zaczniemy zastanawiać się nad wyciąganiem konsekwencji, warto byłoby ustalić, kto i w jakim zakresie podejmuje decyzje w tym konkretnym podmiocie.
Wracając do sprawy szczepień, skoro Centrum Medyczne WUM otrzymało szczepionki, to powinna zostać wyznaczona osoba, która ustali harmonogram całej operacji. To nie jest zadanie rektora uniwersytetu medycznego. Pytanie, czy taki plan został opracowany, kto go sporządził, a także, czy obejmował osoby spoza grupy wyznaczonej w Narodowym Programie Szczepień. Jeżeli natomiast byli w nim ujęci inni pacjenci, to na podstawie czyjej decyzji, czy były w tej sprawie jakieś naciski, np. ze strony
uczelni? Odpowiedź na te pytania pozwoli nam narysować pełen obraz tego, jak powinna kształtować się odpowiedzialność w tej sprawie. Aktualnie wiemy niewiele. Racjonalnie byłoby zakładać, że skoro była to akcja promowania szczepień, jak twierdzą osoby w nią zaangażowane, to powinna być ona od strony prawnej obudowana np. umowami z artystami, w ramach których zobowiązują się w zamian za szczepienie do określonych działań, np. publikacji informacji na ten temat na swoich profilach w serwisach społecznościowych. To wszystko należy sprawdzić.
Rektor, jako organ nadzoru, ma do tego kompetencje. Powołał już zresztą w tym celu specjalną komisję. W tym wypadku robi to, co powinien, czyli usiłuje ustalić, co się stało.
Jeżeli założymy, że do jakichś nieprawidłowości w związku ze szczepieniami w Centrum Medycznym WUM doszło, to kto będzie odpowiadał?
W pierwej kolejności osoby, które podjęły decyzję o dopuszczeniu do szczepień osób spoza wyznaczonej grupy. To jest ich zakres odpowiedzialności. Odpowiedzialność rektora w tej sprawie mógłbym porównać z sytuacją ministra sprawiedliwości podającego się do dymisji w związku z nieprawidłowościami w jednym z zakładów karnych. To jest ten rodzaj odpowiedzialności.
Czyli władze uczelni nie mają się czego obawiać?
Nie chciałbym tego przesądzać, bo na razie nie wiemy, co dokładnie się wydarzyło. Uczelnia jest podmiotem, który nadzoruje Centrum Medyczne. Gdyby udowodniono, że doszło tam do jakichś nieprawidłowości, można wówczas zastanawiać się nad tym, czy rektor odpowiada za nienależyty nadzór.
Przypomnijmy, że przepisy nie dają ministrowi możliwości odwołania rektora. W przypadku naruszenia przez niego prawa minister może wystąpić do kolegium elektorów z wnioskiem o jego odwołanie. Jedynie w przypadku uporczywego naruszania prawa minister może odwołać rektora po zasięgnięciu opinii Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego i konferencji rektorów. Bardziej niż personalna odpowiedzialność ważne jest jednak co innego. A mianowicie, czy zaistniała sytuacja to kwestia naruszenia
przepisów, czy może tego, że pozwalają one administratorom szpitali na takie działania. Kolejna sprawa to olbrzymi problem wizerunkowy spółki nadzorowanej przez jedną z największych uczelni medycznych w kraju. Straty już zostały poniesione. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby je ograniczyć.
©℗