Nawet 800 mln zł rocznie trzeba będzie wydać na PPK pracowników oświaty. Dodatkowych pieniędzy na sfinansowanie tego nowego zadania, nałożonego na dyrektorów szkół i przedszkoli, jednak nie ma
Nawet 800 mln zł rocznie trzeba będzie wydać na PPK pracowników oświaty. Dodatkowych pieniędzy na sfinansowanie tego nowego zadania, nałożonego na dyrektorów szkół i przedszkoli, jednak nie ma
Od 1 stycznia 2021 r. wszystkie samorządowe placówki oświatowe muszą umożliwić pracownikom przystąpienie do PPK. Umowy o zarządzanie PPK muszą być zawarte do 26 marca 2021 r., z kolei te o prowadzenie – zostać podpisane do 10 kwietnia. Kwestie te powinny być skonsultowane ze związkami zawodowymi. Te jednak wraz z samorządowcami alarmują, że w subwencji oświatowej na 2021 r. nie uwzględniono pieniędzy na obsługę tego zadania. Tym bardziej że co do zasady, jeśli pracownik zdecyduje się na przystąpienie do PPK, to pracodawca z własnej kieszeni musi odprowadzić za niego co najmniej 1,5 proc. jego wynagrodzenia, a jeśli zostanie wypracowane porozumienie, to potrącenia na ten cel mogą wzrosnąć do 4 proc.
Związek Nauczycielstwa Polskiego uważa, że podział subwencji oświatowej nie uwzględnia ani tegorocznych 6-proc. podwyżek, ani nie zabezpiecza środków na PPK. Związkowcy wyliczyli, że w skali roku tylko na ten ostatni cel trzeba przeznaczyć ok. 800 mln zł. Wtórują im samorządowcy. – Zakładając, że w samorządowych placówkach oświatowych pracuje ok. 700 tys. osób, łącznie z pracownikami administracyjnymi i przyjmując, że blisko 400 tys. zdecyduje się na przystąpienie do tego programu, to po stronie pracodawcy i pracownika te koszty wyniosą ok. 800 mln zł – potwierdza Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. – Jeśli przy kwocie ok. 4 tys. zł miesięcznego wynagrodzenia nauczyciel ma wpłacać 70–80 zł, pracodawca tyle samo, to nawet przy uwzględnieniu dopłaty z programu nie spodziewam się wielkiego zainteresowania. Tym bardziej że dla wielu pracowników oświaty w ostatnim czasie te 80 zł to kwota ostatniej podwyżki, która była tak przez nich wyczekiwana – dodaje.
Samorządowcy uważają, że pieniądze na realizację programu powinny pochodzić z budżetu państwa, np. w formie zwiększonej subwencji lub dotacji celowej. Na razie ustawa budżetowa na 2021 r. (która trafiła do Senatu) zakłada, że wysokość subwencji będzie wyższa o 2 mld 155 mln zł, czyli 4,3 proc. – Nie ma w niej jednak środków na nowe zadanie, jakim jest nasz udział w kosztach związanych z realizacją PPK. Wiceminister finansów Sebastian Skuza pytany przez nas o tę sprawę odpowiedział, że dodatkowych pieniędzy nie będzie. Zaznaczył, że skoro administracja musiała sobie z tym programem poradzić bez funduszy ekstra, to podobnie ma być w oświacie – relacjonuje Marek Wójcik. Jego zdaniem samorządy będą musiały z czegoś zrezygnować, aby znaleźć pieniądze na ten cel. – Z pewnością będzie mniej inwestycji – prognozuje.
Związkowcy nie mają wątpliwości, kto za to będzie musiał zapłacić. – Jeśli dyrektor otrzyma w 2021 r. podobny budżet do zeszłorocznego, a dodatkowo będzie musiał odprowadzać 1,5 proc. wynagrodzenia nauczyciela do PPK, to pieniędzy będzie szukał poprzez obniżenie np. dodatku motywacyjnego lub innych świadczeń. W rezultacie za udział w tym programie pracownik zapłaci podwójnie – ostrzega Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP.
Inne organizacje związkowe uważają, że dyrektorzy nie powinni płacić za program z pieniędzy przeznaczonych na pensje. – PPK to nie jest zadanie oświatowe i trochę nie rozumiem, dlaczego niektórzy domagają się z tego tytułu zwiększenia subwencji. To jest obowiązek pracodawcy. Z dokumentów, jakie do mnie spływają, wynika, że część dyrektorów do wyłonienia określonych firm do obsługi programu upoważniła wójtów lub prezydentów. Dzięki temu jest jedna firma dla wszystkich placówek. Jednak dyrektorzy, przygotowując plany finansowe na 2021 r., powinni byli już to uwzględnić. Jeśli któryś nauczyciel otrzyma niższy dodatek motywacyjny tylko dlatego, że wybrał PPK, to powinien nas o tym powiadomić, a z pewnością podziękować za współpracę – podpowiada Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury w FZZ.
Większość placówek dopiero przymierza się do wdrożenia programu; nauczycielom rozesłano materiały dotyczące PPK z prośbą o zapoznanie się z nimi i podjęcie decyzji o przystąpieniu lub rezygnacji. – Ze wstępnej analizy wynika, że starsi nauczyciele z dużym stażem nie są zainteresowani programem. Wielką niewiadomą są młodzi, którzy nie wierzą w ZUS i obecnie głównie skupiają się na dorabianiu – mówi Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
Podobnie jest w innych placówkach. – Do połowy stycznia czekamy na deklaracje. Z moich wyliczeń wynika, że spora grupa nie chce przystąpić do PPK i dodatkowo oszczędzać. Wpływ na to z pewnością ma nieufność do państwowego systemu i fakt, że średnia wieku nauczycieli jest dość zaawansowana – wylicza Tomasz Malicki, profesor oświaty, wicedyrektor Technikum nr 2 w Krakowie.
Jeśli jednak okaże się, że chętnych będzie dużo, to dyrektorzy i samorządy znajdą się w tarapatach finansowych. – Nie spodziewamy się, że nagle znajdą się pieniądze ekstra na PPK. Tegoroczny budżet jest uchwalony i nie ma w nim dodatkowych pieniędzy na oświatę, bo właśnie zostały zakończone dwie duże inwestycje związane z budową hali widowiskowo-sportowej i domem kultury. Trzeba będzie szukać w środkach, które pierwotnie miały być przeznaczone na doskonalenie zawodowe nauczycieli – mówi Jacek Rudnik. ©℗
Terminy i obowiązki dyrektora samorządowej placówki oświatowej w sprawie PPK
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama