Wprowadzenie możliwości zatrudniana w szkołach podstawowych i specjalnych asystentów nauczycieli to demontaż systemu oświaty - uważa Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Prezes ZNP Sławomir Broniarz powiedział, że tylko pozornie jest to pomoc dla pedagogów. Jego zdaniem tak naprawdę MEN podstawia tutaj konia trojańskiego.
"Dlatego, że nie wiadomo, jaki ci ludzie będą mieć zakres obowiązków, często będą musieli mieć takie same kwalifikacje jak nauczyciele, ale będą musieli więcej pracować w szkołach" - mówił Sławomir Broniarz.

Zdaniem ZNP może to oznaczać, że z czasem asystenci nauczyciela będą zastępować nauczycieli. Szczególnie, że z szacunkowych wyliczeń Związku wynika, że pensja asystenta mogłaby być o połowę niższa.

Sławomir Broniarz zwraca jednak uwagę, że to Karta Nauczyciela nakłada na pedagogów obowiązek ciągłego podnoszenia kwalifikacji. Poza tym trudno będzie traktować stanowisko asystenta nauczyciela jako wstęp do nauczycielskiej kariery. Sławomir Broniarz przyznaje, że teoretycznie po rozwiązaniu umowy, asystent będzie mógł aplikować na stanowisko nauczyciela, ale w obecnych czasach, ze względu na niż demograficzny, w szkołach właściwie nie ma naborów.

ZNP oczekuje wpisania stanowiska asystenta nauczyciela do ustawy Karta Nauczyciela albo jasnego i klarownego opisania jego kompetencji.

Związek Nauczycielstwa Polskiego nie wyklucza wznowienia ogólnopolskiej akcji protestacyjnej "Dość tego". W najgorszym wypadku może to oznaczać strajk i wyjście nauczycieli na ulicę.