Rodziców i samorządy, zamiast ułatwień, czekają kolejne problemy. Dzieci stracą możliwość poszerzenia swojej wiedzy i umiejętności, a gminom zabraknie pieniędzy.
Rodziców i samorządy, zamiast ułatwień, czekają kolejne problemy. Dzieci stracą możliwość poszerzenia swojej wiedzy i umiejętności, a gminom zabraknie pieniędzy.
/>
W niedzielę wchodzi w życie ustawa z 13 czerwca 2013 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 827). Wprowadza – określane tak przez resort edukacji – przedszkole za złotówkę. To efektowna nazwa, lecz nieprawdziwa, bo rodzice po zapisaniu dziecka do samorządowej placówki wciąż będą ponosili spore koszty.
Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej, twierdzi, że opłaty będą niższe od 50 do 65 proc. Trzeba jednak zaznaczyć, że dotyczy to tylko dodatkowych godzin pobytu malucha po przekroczeniu pięciu, które są przeznaczone na realizację bezpłatnej podstawy programowej.
– Miesięczne opłaty wyniosą ok. 300 zł. W tej kwocie trzeba uwzględnić 50 zł na radę rodziców, 8,5 zł za dzienne wyżywienie i ok. 4 zł za dzienny pobyt poza podstawą programową – wylicza Agnieszka Jędrysiak, dyrektor Przedszkola nr 269 w Warszawie.
Stołeczny ratusz zapowiedział, że przedszkolaki będą mogły korzystać z dwojga bezpłatnych zajęć dodatkowych tygodniowo. Problem w tym, że rodzice chcieliby, aby ich pociechy miały dostęp, tak jak dotychczas, do szerokiego wachlarza ofert. Gminy nie mają na to pieniędzy, a resort edukacji stanowczo zabrania dyrektorom placówek pobierania wyższych opłat z tego tytułu. Wszystko musi się zamknąć w złotówce i zmieścić w kwocie dotacji budżetowej.
W dużych miastach każde dodatkowe zajęcia z rytmiki lub angielskiego to 30–50 zł miesięcznie. Rodzic płacił za to ok. 100 zł. Przy grupie sięgającej 25 uczniów samorząd musiałby teraz dopłacać 2,5 tys. zł. W skali całej gminy – kilkaset tysięcy.
Ograniczony dostęp do dodatkowych zajęć to niejedyny problem z nowelizacją. Dopiero od września 2015 r. każde dziecko czteroletnie ma zyskać prawo do edukacji przedszkolnej, a dwa lata później – wszystkie trzylatki. Problemy z miejscami w najbliższych latach nie zostaną więc rozwiązane.
Pomóc w tym ma dotacja z budżetu. Gminy otrzymają na przedszkola w tym roku 504 mln zł, w 2014 r. – ok. 1,6 mld zł. Resort edukacji powtarza, że te pieniądze mogą być też przeznaczone na tworzenie nowych miejsc.
– Nie wiem, dlaczego MEN ciągle mówi, że dotację można przeznaczyć na zwiększanie dostępności do przedszkoli. Te pieniądze, zgodnie z przepisami, mogą trafić na drobne remonty i zakup wyposażenia, ale na pewno nie na budowę nowych obiektów. Ta dotacja jest tylko niewielką rekompensatą za niższe opłaty dla opiekunów – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprezes Związku Gmin Wiejskich RP.
Podkreśla, że samorząd w przeliczeniu na jednego ucznia z budżetu otrzymuje ok. 5 tys. zł, na przedszkolaka w tym roku zaledwie 400 zł, a za rok 1,2 tys. zł. – Za trzy lata, jeśli już powstaną jakieś nowe miejsca dla najmłodszych, to w marginalnym stopniu – przewiduje.
Inne samorządy też mówią o zbyt małym wsparciu z budżetu.
– To zabieg propagandowy, bo na reformie skorzystają ewentualnie rodzice, a nie gminy. A jeśli przedszkole będzie tańsze, to wielu opiekunów wydłuży pobyt dzieci. To wygeneruje nowe wydatki, które zmuszą samorządy do zatrudniania kolejnych nauczycieli – zauważa Tadeusz Kołacz, naczelnik wydziału edukacji w gminie Chrzanów.
Zaznacza, że wiele gmin nie ma przedszkoli, a tylko zerówki dla pięciolatków i sześciolatków. – Nie zbudują nowych przedszkoli, bo ich na to nie stać – dodaje.
W zwiększeniu dostępności pomóc mają właściciele prywatnych placówek. Część z nich jednak woli przygotować bogatszą ofertę programową dla zamożniejszych rodziców, niż uczestniczyć w powszechnej rekrutacji.
Rodzice skarżą się dyrektorom przedszkoli, że rząd odebrał im prawo decydowania o wykupieniu dodatkowych zajęć dla swoich podopiecznych. Konieczne są więc szybka nowelizacja i przywrócenie stanu z poprzedniego roku szkolnego w tym zakresie. Nie da się przecież zastąpić osób prowadzących zajęcia z rytmiki, które są po specjalnych studiach, nauczycielami z przedszkola. Podobnie jest w przypadku nauki języka angielskiego czy też rozwijania u przedszkolaków innych zdolności. Problemy mogą być też od 2017 r., gdy zgodnie z przepisami wszystkie dzieci w wieku od trzech do pięciu lat będą miały prawo do miejsca w przedszkolu. Obawiam się, że przy obecnej trudnej sytuacji finansowej państwa ten przepis będzie martwy. Samorządów przecież nie będzie stać na budowę nowych przedszkoli lub adaptację na ten cel innych pomieszczeń.
Etap legislacyjny
Wchodzi w życie 1 września 2013 r.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama