Wśród pracowników pokutuje silnie zakorzenione przekonanie, że bez znajomości nie da się zdobyć pracy. Nieufność w stosunku do procedur konkursowych czy rekrutacji jest nagminna. To spadek po poprzednim ustroju - mówi profesor Przemysław Jałowiecki.

Nowelizacja ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym z 18 marca 2011 r. (Dz.U. nr 84, poz. 455 z późn. zm.) wprowadziła zakaz podległości służbowej między osobami spokrewnionymi pracującymi w szkołach wyższych. Zwłaszcza na uczelniach medycznych często było tak, że dziecko decydowało się na podobną karierę, jak jego rodzic. Jak uczelnie poradziły sobie ze spełnianiem tego wymogu?

Mechanizm polegający na dziedziczeniu ról społecznych jest naturalny i nie dotyczy tylko lekarzy. Samo to, że dziecko idzie w ślady rodziców, nie świadczy jeszcze o nepotyzmie. Z tym mamy do czynienia dopiero wówczas, gdy owe zależności przekładają się na faworyzowanie członka rodziny. Dla pełnej przejrzystości i w celu wyeliminowania złych praktyk w tym zakresie ustawodawca wprowadził stosowne ograniczenia. Na naszej uczelni przeprowadziliśmy analizę zatrudnienia zarówno wśród nauczycieli akademickich, jak i pozostałych pracowników, w celu wyłonienia osób, które obejmowały wspomniane przepisy. Okazało się, że jest ich niewiele. Zmieniły one jednostki organizacyjne uczelni.

Zdaniem niektórych pracowników konkursy przeprowadzane na stanowiska w Śląskim Uniwersytecie Medycznym (SUM) czasem są ustawiane pod konkretne osoby.

To nieprawda. Podobne oskarżenia, najczęściej anonimowe, kierowane są w odniesieniu do wielu uczelni. Takie zarzuty często wynikają z nieznajomości obowiązujących przepisów. Pomówienia te od lat pozostają niezmienne, mimo że przez ten czas w ustawodawstwie zmieniło się wiele – uczelnie wyeliminowały lub w znacznym stopniu ograniczyły nieprawidłowości w tym zakresie.

Jak zatem przebiega rekrutacja?

W SUM informacje o konkursach są podawane do publicznej wiadomości – umieszczane na stronie internetowej uczelni, właściwych ministerstw, a także Komisji Europejskiej i w europejskim portalu dla młodych naukowców. To pozwala całkowicie wyeliminować zarzut, iż o konkursie wiedzieli jedynie wybrani kandydaci. Może do niego stanąć każda osoba, która spełnia określone warunki postępowania konkursowego, nie tylko z Polski, ale też z zagranicy. W tym kontekście także drugi z zarzutów (że konkurs ustawiony jest pod konkretną osobę) nie ma racji bytu. Trudno mi sobie wyobrazić, jakie kryteria musiałoby zawierać ogłoszenie, aby na całym świecie spełniał je akurat tylko ten jeden wybrany kandydat. Zresztą wystarczy się przyjrzeć, jakie wymagania stawiamy. Są to czysto merytoryczne wymogi, których spełnienie jest niezbędne do prawidłowego pełnienia obowiązków na danym stanowisku.

Z czego zatem wynikają takie opinie o nieprawidłowościach przy przeprowadzaniu konkursów?

Proszę zauważyć, że nieufność w stosunku do procedur konkursowych, rekrutacji, ofert pracy itd. jest nagminna. Nie dotyczy jedynie szkół wyższych czy urzędów. Takie opinie padają także w stosunku do firm prywatnych. Mam wrażenie, że to silnie zakorzenione przekonanie, iż bez znajomości nie da się zdobyć pracy. To spadek po poprzednim ustroju, gdzie mniej liczyły się kompetencje, a bardziej koneksje. Tymczasem to się zmienia – nie tylko ze względu na zmiany w prawie, ale przede wszystkim większą konkurencję na rynku globalnym i europejskim. Tylko wykwalifikowana kadra naukowo-dydaktyczna jest gwarantem jakości kształcenia i badań naukowych.

Czyli uczelnie tracą na nepotyzmie?

Tak. Zatrudnienie w uczelni znajomego z niższymi kwalifikacjami zamiast wykwalifikowanego kandydata z zewnątrz, który jest autorytetem w swojej dziedzinie, ma większe szanse zdobycia naukowego grantu itd., po prostu się nie opłaca. Uczelnie coraz lepiej to rozumieją i może się okazać, że te proste reguły rynku będą nawet bardziej skuteczne niż obostrzenia ustawodawcze.

A jak pan ocenia zjawisko nepotyzmu na uczelniach?

Uważam, że niezgodne z zasadą dobrych obyczajów panujących w uczelni są praktyki, w których związki rodzinne prowadzą do szybszej drogi awansu, lepszego traktowania zawodowego oraz większych przywilejów pracowniczych.

Niektórzy uważają jednak, że zakaz nepotyzmu to tępienie tradycji rodzinnych.

Celem zmian w przepisach jest likwidacja nadużyć, a nie tradycji rodzinnych. Sytuacja, w której np. dziecko podlega rodzicowi, może budzić zrozumiałe wątpliwości. Dobrze się stało, iż wprowadzone zasady jasno określają, gdzie jest granica, za którą relacje rodzinne są jednoznacznie traktowane jako nieetyczne i szkodliwe.

A czy rektor jest w stanie z poziomu centralnego zapanować nad nepotyzmem na uczelni?

Obecnie, już na etapie przyjmowania dokumentów od kandydata starającego się o pracę w danej jednostce, sprawdzamy, czy nie zachodzą przesłanki wskazane w art. 118 ust. 7 ustawy z 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 572 z późn. zm.), które uniemożliwiałyby podjęcie zatrudnienia w razie wygrania konkursu. W przypadku wykrycia takich przeciwwskazań podanie zostałoby odrzucone, a kandydat poinformowany, iż nie spełnia wymogów formalnych do ubiegania się o dane stanowisko.