Osoba, która rozpocznie naukę w szkole wyższej, będzie musiała się śpieszyć z podpisaniem kontraktu. Jeśli nie dopełni w terminie formalności, zostanie skreślona z listy.
Umowy zawierane ze studentami / Dziennik Gazeta Prawna
Resort nauki chce nałożyć na studentów i uczelnie obowiązek podpisywania umów o warunkach studiowania w ciągu 30 dni od rozpoczęcia zajęć. Jeśli nie dopełnią tego obowiązku, wygaśnie decyzja o przyjęciu na studia.
– Ta konsekwencja uderza w studentów i może się okazać dla nich niekorzystna, bo stracą oni prawo do nauki – ostrzega Daniel Krasnokucki, przewodniczący uczelnianego zarządu samorządu studenckiego Politechniki Śląskiej w Gliwicach.

Nieprecyzyjne przepisy

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) planowało wprowadzenie obowiązku zawierania umów ze wszystkimi studentami już od 1 października 2011 r. Jednak przepisy nowelizacji z 18 marca 2011 r. ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U. nr 84, poz. 455 z późn. zm.) okazały się nieprecyzyjne. Rektorzy je kwestionowali i podpisywali ze studentami umowy, dopiero gdy pojawiała się konieczność uiszczenia przez nich opłaty, np. w sytuacji powtarzania określonego przedmiotu. W efekcie student dopiero w trakcie studiów dowiadywał się, ile musi zapłacić za naukę.
Dlatego MNiSW postanowiło uściślić przepisy.
– Mają one przede wszystkim chronić interesy studentów tak, aby w trakcie kształcenia nie byli oni zaskakiwani dodatkowymi kosztami – podkreśla Kamil Melcer, rzecznik MNiSW.
Proponuje 30-dniowy termin na zawarcie kontraktu. Taki przepis znajduje się w projekcie nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym, który jest w trakcie konsultacji społecznych. Ma wejść w życie 1 stycznia 2014 r.
Projektowana ustawa wprowadza też konsekwencje za niedopełnienie tego obowiązku – wygaśnie decyzja o przyjęciu za studia.

Ważny termin

Proponowany przepis budzi obawy studentów.
– Mogą oni z różnych względów nie zdążyć w ustawowym terminie podpisać umowy. Na przykład mogą przez pierwszy miesiąc studiów chorować – zauważa Daniel Krasnokucki.
Studenci mogą też po prostu nie zgadzać się z proponowanymi przez uczelnie zapisami kontraktu. Ale jeśli nie podpiszą go w terminie, zostaną wyrzuceni z wybranego kierunku.
– Konsekwencja proponowana przez resort nauki nie może być wymierzona w studenta. To przede wszystkim uczelnia powinna odpowiadać za brak popisanej umowy – mówi Daniel Krasnokucki.
Zaznacza, że samorząd zgłosi w tej sprawie zastrzeżenia do MNiSW.
Wątpliwości co do terminu mają również rektorzy. Ich zdaniem w ciągu 30 dni może być trudno zawrzeć umowę ze wszystkimi przyjętymi na studia.
– To mało czasu. Będziemy starali się dyscyplinować studentów, bo inaczej trzeba ich będzie skreślić z listy przyjętych – mówi Józef Węglarz, prorektor do spraw dydaktyki i spraw studenckich Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnowie.

Niedozwolone klauzule

Zauważa też, że nie wszyscy studenci w ogóle zapoznają się z treścią umowy.
– Część godzi się na zawarte w niej opłaty, nie czytając jej. Młode osoby nie zawsze zdają sobie sprawę, że w umowie najważniejsze kwestie mogą się znajdować na końcu, napisane małym druczkiem – uważa Józef Węglarz.
Na niektórych uczelniach zawarcie kontraktu bez jego czytania może się okazać dla studenta bardzo kosztowne. Szczególnie że często są w nich klauzule uznane za niedozwolone przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (patrz infografika).
– Będziemy kontrolowali proponowane na uczelniach umowy pod kątem niekorzystnych klauzul – zapewnia Piotr Pokorny, przewodniczący komisji prawniczej Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej.

Etap legislacyjny

Projekt ustawy w trakcie konsultacji społecznych