Gdy gminy mają problemy finansowe, szkoły potrzebują więcej swobody w prowadzeniu racjonalnej polityki kadrowej - mówi Tomasz Malicki, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie, z rąk premiera otrzymał honorowy tytuł Profesora Oświaty.

W ubiegłą środę Sąd Najwyższy podjął uchwałę w powiększonym składzie siedmiu sędziów, w której dopuścił możliwość zwalniania ze względów organizacyjnych nauczycieli przebywających na urlopach zdrowotnych. Co to oznacza dla szefów placówek oświatowych?

Chyba wszyscy dyrektorzy szkół czekali na takie rozstrzygnięcie. Do tej pory sądy w podobnych sprawach orzekały często w odmienny sposób. Uchwała siedmiu sędziów SN kończy te wątpliwości. Teraz trzeba będzie się nią kierować. Pedagodzy powinni zdać sobie sprawę, że uciekanie na urlop dla poratowania zdrowia nie ochroni ich przed zwolnieniem. Trudno od przełożonego wymagać, aby utrzymywał stan zatrudnienia nauczycieli, jeśli do szkół wkracza niż i nie ma uczniów, a tym samym godzin dla pracowników.

Często jednak sami dyrektorzy namawiają nauczycieli, aby skorzystali z rocznego urlopu zdrowotnego. Dzięki temu sami pracodawcy pomagają im uniknąć zwolnienia.

Takie działanie może zostać uznane za omijanie prawa. W praktyce jest racjonalne, o ile w kolejnym roku szkolnym dyrektor ma pewność, że znajdą się godziny dla danego pedagoga. W szkole, w której uczę, jest zalecenie od organu prowadzącego, aby odwoływać się od decyzji lekarza pierwszego kontaktu o skierowaniu na urlop zdrowotny.

Czy takie zalecenia są dopuszczalne?

Tak. W obecnej sytuacji, w której gminy mają problemy finansowe, jesteśmy zobowiązani do prowadzenia racjonalnej polityki kadrowej. A wspomniany tryb jest jak najbardziej właściwy. W ostatnim czasie czterech nauczycieli ubiegało się o urlop zdrowotny. Komisja zakwestionowała dwa skierowania od lekarza rodzinnego. W efekcie tylko dwóch mogło z takiego przywileju skorzystać.

Dlaczego dyrektorzy boją się zwalniać pedagogów?

Z różnych powodów. Największym straszakiem jest sąd pracy, bo zwalniani nauczyciele chętnie się do nich odwołują. A sędziowie często stają po stronie nauczycieli, nie biorąc pod uwagę, jakimi byli pracownikami. Przy orzekaniu kierują się też tym, w jakiej sytuacji materialnej jest zwalniana osoba.

A może dyrektorzy nie umieją dobrze opracować kryteriów zwolnień?

Dziwi mnie często, jak moi koledzy się do tego zabierają. Przy tworzeniu kryteriów zapraszają do prac nad nimi rodziców, oświatowe związki, a nawet przedstawicieli mieszkańców. A przecież żaden przepis nie nakłada na nich takiego obowiązku. Dlatego sam przygotowuję takie kryteria. Mogę je jedynie przekazać do zaopiniowania związkom zawodowym, a następnie prezentuję je na radzie pedagogicznej. Zgodnie ze sposobem myślenia sędziów w kryteriach trzeba uwzględnić czynnik ekonomiczny. Sam miałem taką sytuację w poprzedniej szkole, gdy musiałem zwolnić jedną z dwóch bardzo dobrych nauczycielek. Różnica między nimi była taka, że jedna samotnie wychowywała dwójkę dzieci, a druga miała męża, który zarządzał firmą i bardzo dobrze zarabiał. Dlatego właśnie ją zwolniłem.

A sprawa trafiła do sądu?

Nie. Nauczycielka wykazała zrozumienie dla tej sytuacji.

Dyrektorzy często idą na łatwiznę i zwalniają młode osoby. Czy to prawda, że mianowanego nauczyciela trudno zwolnić?

Na pewno nie należy to do łatwych czynności. Poza kryteriami trzeba na bieżąco oceniać pracę nauczycieli. Nie popieram działań dyrektorów, którzy rozstają się z młodymi osobami. Prawidłowego zwalniania dyrektorzy muszą się nauczyć, bo z roku na rok będą musieli się mierzyć z narastającą falą redukcji etatów.

Co powinno więc się zmienić w prawie, aby zarządzanie szkołą było łatwiejsze?

Na pewno trzeba uelastycznić system zatrudniania. Wypowiedzenia powinno się wręczać nauczycielom nie tylko w maju, ale też we wrześniu, kiedy dyrektorzy już wiedzą, ile będzie klas. Trzeba też zlikwidować mianowania, w ich miejsce wprowadzić umowy na czas nieokreślony, a dla pozostałych nauczycieli ustanowić kontrakty okresowe na kilka lat. Takie rozwiązania na pewno wpłynęłyby na jakość kształcenia. Ale przy obecnej determinacji związków trudno będzie cokolwiek zmienić.