Ogłoszony w ubiegłym miesiącu program polityki rodzinnej prezydenta zawiera rekomendacje, które mają zwiększyć liczbę dzieśmi. Znaczna ich część dotyczy dziennego opiekuna.

Jest nim osoba zajmująca się maksymalnie pięciorgiem dzieci w swoim domu lub lokalu gminy, która go zatrudnia. Jednak wynikające z przepisów ustawy z 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (Dz.U. nr 45, poz. 235 z późn. zm.) ograniczenia związane z tą formą opieki powodują, że jest ona mało popularna. Na koniec ubiegłego roku w tym charakterze pracowało tylko 30 osób.

Dlatego eksperci pracujący nad prezydenckim programem, który ma zachęcać do rodzicielstwa, proponują rozszerzenie form zatrudniania dziennego opiekuna. Chcą umożliwić mu prowadzenie działalności gospodarczej lub zatrudniania go bezpośrednio przez rodzica.
– Taką osobą mogłaby zostać przebywająca na urlopie matka, która oprócz swojego dziecka zajmowałaby się, np. potomkami innych znajomych rodziców – uważa Teresa Ogrodzińska, prezes Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego.
Dodaje, że dla takiej osoby byłoby to tymczasowe zajęcie, ponieważ nie byłaby ona profesjonalnym opiekunem.
Program prezydenta rekomenduje też stworzenie nowej formy opieki – żłobka rodzinnego, wzorowanego na rozwiązaniach francuskich. Stanowiłby on bazę dla sieci opiekunów, którzy przyprowadzaliby tam dzieci i korzystali ze zgromadzonych tam zasobów, np. zabawek, sali oraz infrastruktury. Maluchy mogłyby też przebywać w żłobku w przypadku zdarzeń losowych, takich jak choroba opiekuna.
Kolejna propozycja dotyczy wprowadzenia bonów opiekuńczych dla rodzin o najniższych dochodach. Dzięki nim mogłyby one sfinansować koszty opieki w instytucji, w tym też prywatnej, do której uczęszcza ich dziecko (oraz u dziennego opiekuna lub niani). Ponadto prezydent rekomenduje ustalenie górnego limitu wysokości opłaty, jaką ponoszą rodzice za pobyt dziecka w żłobku lub klubie dziecięcym. Obecnie kwotę tę każdy samorząd określa indywidualnie (w uchwale radnych).
– Jest to rozwiązanie, nad którym warto się zastanowić. Jednak brakujące środki samorządy musiałyby znaleźć w swoich budżetach, co byłoby bardzo trudne, albo otrzymać je z budżetu państwa – wskazuje Barbara Danieluk, zastępca dyrektora wydziału zdrowia i spraw społecznych Urzędu Miasta w Lublinie.
Dodaje, że gminy mogą wprawdzie już teraz uzyskiwać dotacje w tym zakresie na podstawie programu „Maluch”, ale nie mają one charakteru obligatoryjnego i wymagają wystartowania w konkursie.