Na uczelniach pracownicy nadal zatrudniani są po znajomości. – Konkursy bywają fikcyjne i ustawiane pod konkretne osoby – mówi w wywiadzie dla DGP prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Niektórzy starsi naukowcy utrudniają awans młodszym kolegom, bo obawiają się konkurencji. Zdaniem minister poprawa sposobu zarządzania na uczelniach może zapewnić im awans w światowych rankingach najlepszych szkół wyższych.

Niektóre konkursy na stanowiska w szkołach wyższych są fikcją, bo kryteria ustalane są tak, by wygrały je konkretne osoby. Dobra polityka personalna jest podstawą ich dalszego rozwoju.

Ponad 26 mld zł w ostatnich latach przeznaczono na infrastrukturę badawczą, budynki, laboratoria i sprzęt. Czy to nie są zmarnowane pieniądze? Czy polscy naukowcy potrafią je wykorzystać?
Tak. W Polsce mamy nie mniej talentów naukowych niż gdziekolwiek indziej na świecie. Mamy wielu zdolnych badaczy. Problem polega na tym, że zmiany w nauce i szkolnictwie wyższym, zarówno te legislacyjne, jak i finansowe, następują szybciej niż zmiany w praktyce funkcjonowania wielu uczelni.

Co ma pani ma myśli?

Uniwersytet z jednej strony jest ostoją akademickiej tradycji. Z drugiej strony, gdy państwo nie jest w stanie finansować umasowionego kształcenia, uczelnie przestają funkcjonować w spokojnych warunkach państwa opiekuńczego, lecz muszą dostosować się do menadżerskiego zarządzania w niepewnych warunkach rynkowej konkurencji. Aby polskie uczelnie były bardziej konkurencyjne w Europie i świecie, muszą lepiej łączyć tradycję z nowoczesnością, badania z dydaktyką, bezpieczeństwo zatrudnienia z konkurowaniem o najlepszych naukowców i dydaktyków. A to wymaga takich zmian, jakie dokonały się lub obecnie dokonują się we wszystkich krajach UE. Nie wszyscy jednak lubią zmiany, a to blokuje rozwój nauki i uczelni.

Co konkretnie?

Chodzi o konkurencyjny system finansowania jednostek naukowych, stopniowe zwiększanie finansowania najlepszych, także tych, które uzyskują status KNOW, a przede wszystkim upowszechnienie finansowania nauki poprzez granty. Niestety, nie wszyscy naukowcy się o nie ubiegają, a tylko najlepsi mogą je otrzymać. Co ciekawe, coraz więcej młodych badaczy otrzymuje granty. Stanowią oni już np. 51 proc. wszystkich beneficjentów grantów przyznanych w 2012 roku przez Narodowe Centrum Nauki. Ich ambicje w kwestii pozyskiwania grantów spotykają się jednak czasem z niezrozumieniem tej części środowiska akademickiego, która nie akceptuje włączenia uczonych do globalnej konkurencji. Zdarza się więc, że czują się poszkodowani.

W jaki sposób?

Docierają do mnie informacje, na szczęście niezwykle rzadko, że starsi pracownicy nie wspierają ich kariery naukowej, np. odwodząc od skorzystania z nowej, szybszej procedury habilitacyjnej.

Starsi profesorowie boją się, że młodsi ich wygryzą?

To może być jedna z przyczyn. Odpowiednia polityka personalna w uczelniach jest kluczem do ich dalszego rozwoju i poprawy miejsca w europejskich i światowych rankingach. Ale jest wielu dojrzałych naukowców, którym kariery ich podopiecznych sprawiają większą radość niż własne osiągnięcia badawcze. W tym roku po raz pierwszy nagrody ministra nauki i szkolnictwa wyższego otrzymają promotorzy za najlepsze przewody i prace doktorskie przygotowane pod ich opieką.

Czy są też inne nieprawidłowości, które utrudniają zdolniejszym pracę naukową?

Niestety tak. Docierają do nas sygnały, że zdarzają się nieprawidłowości przy procedurach konkursowych na stanowiska. W 2011 roku wprowadziliśmy obowiązek przeprowadzania otwartych konkursów na każde stanowisko w uczelni, z szerokim, cyfrowym dostępem do informacji o wszystkich konkursach. Zdarza się jednak, że nadal konkursy te są fikcją, bo kryteria ustalane są tak, by wygrały konkretne osoby. Chociaż słyszałam też o przypadkach, że komisje kwalifikacyjne, doceniając wysoki poziom kandydata z zewnątrz, rekomendowały go do pracy. Ale nadal są to sytuacje rzadkie. Problem ten wynika z tego, że część kadry nie rozumie, że takie działania się im po prostu nie opłacają.

Dlaczego?

Im bardziej utalentowani uczeni pracują w danej jednostce naukowej, tym większe za tym idą pieniądze. Bo ich działania, np. publikacje, cytowalność, zdobyte granty krajowe lub międzynarodowe, przekładają się m.in. na finansowanie, które otrzymują z budżetu. Nie mówiąc o tym, że w grantach są tzw. koszty pośrednie, które również trafiają do jednostki naukowej. Uczelnie, które tego nie rozumieją, same sobie szkodzą. Zresztą silna konkurencja o najlepszych w świecie naukowców to tendencja, którą obserwujemy w całej UE, np. w Wielkiej Brytanii 10 najlepszych badawczo uniwersytetów otrzyma dodatkowe wsparcie w systemie Research Excellence Framework (REF). W Polsce Krajowe Naukowe Ośrodki Wiodące (KNOW) są kwintesencją projakościowego finansowania.

Ale problemy polskiej nauki nie tkwią jedynie w kadrze zarządzającej placówkami naukowymi. Pomysły na badania prezentowane przez niektórych naukowców nie są odkrywcze, a mimo to uzyskują ogromne wsparcie finansowe. Może polska nauka nie ma nic do zaoferowania?

Ma bardzo dużo do zaoferowania. Nieprzypadkowo nasi badacze wchodzą w skład zespołów naukowych realizujących sztandarowe projekty badawcze UE: badania nad ludzkim mózgiem i nad grafenem, pracują w CERN, w projektach FAIR (Facility for Antiproton and Ion Research) i European XFEL (The European X-Ray Free-Electron Laser) oraz w sieci badań nad energetyką Europejskiego Instytutu Technologicznego. W świecie dorobki polskiej fizyki, chemii, astronomii, archeologii czy wreszcie medycyny klinicznej i biologii molekularnej są wysoko cenione. Brak większej liczby przełomowych badań w Polsce może zmienić polityka wspierania najbardziej utalentowanych osób. Szczególnie w naukach ścisłych, technicznych i eksperymentalnych to młodzi uczeni są najbardziej kreatywni i twórczy. Nie ograniczają ich jeszcze schematy wynikające z metodologii badawczej, znają świetnie języki obce i nie mają kompleksów w stosunku do zagranicznych kolegów. Pamiętajmy, że w Polsce musimy nadgonić stracony czas. Tak naprawdę ponad 60 ostatnich lat, gdy wcześniej zamknięte granice ograniczały globalną konkurencyjność polskiej nauki, ze względu na mniejszą liczbę kontaktów międzynarodowych i ograniczony dostęp do wyników światowych badań.

Może sytuacje poprawiłyby wyższe wynagrodzenia. Naukowcy skarżą się na niskie płace. Są to osoby wykwalifikowane, z ogromną wiedzą, a ich zarobki niekiedy wynoszą ok. 2 tys. zł.

Aby najbardziej utalentowani naukowcy znajdowali uznanie, potrzebna jest równowaga pomiędzy dotacjami gwarantującymi stałe pensje i poczucie bezpieczeństwa w pracy a konkurencyjnym finansowaniem uczelni, jednostek naukowych i wreszcie samych naukowców. Mówiąc jedynie o podstawowym wynagrodzeniu, pomijamy ogromne możliwości, jakie daje finansowanie z grantów. Obecny system grantów przyznawanych zarówno przez Narodowe Centrum Nauki, jak i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju pozwala na uzyskiwanie dodatkowych źródeł finansowania. Mobilizuje do podejmowania rywalizacji, konkurowania z innymi, bardziej twórczej pracy naukowej. Stałe pensje, gwarantując bezpieczeństwo w pracy, powinny opłacać tzw. stan gotowości między grantami w instytutach naukowych PAN, a w uczelniach finansować działalność dydaktyczną. Tam, gdzie dydaktyka jest ściśle związana z najwyższej jakości badaniami naukowymi, tam powinno trafiać największe wsparcie finansowe. Dlatego proponujemy podział uczelni na te ogólnoakademickie, rozliczane z badań i dydaktyki, i te zawodowe, rozliczane jedynie z dydaktyki za dobre, praktyczne przygotowanie do zawodu.

A czy taki system finansowania nie spowoduje, że polscy naukowcy wykształcą się w Polsce, a potem uciekną za granicę, bo tam mogą liczyć na lepsze zarobki?

Jak już wspomniałam, wszystkie, także najlepsze uczelnie w Europie, konkurują o najbardziej utalentowanych naukowców z całego świata, by utrzymać się w światowej lidze. Konkurencja jest tam o wiele większa, a kryteria doskonałości naukowej jeszcze bardziej wymagające. W kraju stworzyliśmy warunki do inwestowania w najlepszych, którzy wygrywając w lidze krajowej, mają największe szanse na wejście do ligi światowej. Nie tylko dzięki systemowi zwiększonego finansowania krajowych grantów badawczych, ale także dzięki inwestycji w najnowocześniejsze laboratoria i urządzenia badawcze. Jeśli w większości uczelni i instytutów naukowych prowadzona będzie polityka szczególnego wspierania najbardziej utalentowanych badaczy, tak aby mogli kierować ambitnymi projektami i zespołami badawczymi oraz aby szybciej wspinali się po szczeblach kariery naukowej i akademickiej, to sądzę, że w Polsce stworzy się stosunkowo szeroka przestrzeń do bardziej komfortowej pracy dla utalentowanych badaczy, nie tylko z Polski, ale i z zagranicy. Zresztą dzisiejsze technologie komunikacyjne i europejskie systemy grantowe pozwalają pracować w międzynarodowych zespołach badawczych i przebywać na stałe tu, na miejscu, w Polsce.

Czyli pracownicy instytutów badawczych czy placówek PAN nie mają co liczyć na podwyżki?

Pomimo spowolnienia gospodarczego i faktu, że ograniczono wydatki z budżetu państwa w wielu resortach, w ubiegłym roku udało nam się zwiększyć finansowanie instytutów PAN oraz wywalczyć ponad 900 mln zł na podwyżki w uczelniach publicznych na ten rok. Jesteśmy zatem obecnie jedynym krajem w UE, który nie tylko nie ogranicza pensji naukowców, ale je stopniowo podnosi.

W takim razie, jeśli inny sposób wynagradzania pracowników nie polepszy stanu polskiej nauki, to czy rozwiązania, które wprowadziło Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW), mogą ją poprawić?

Już poprawiły. Analiza danych zebranych na potrzeby opracowania pierwszego raportu „Nauka w Polsce” potwierdziła, że rośnie liczba przyznawanych grantów, a co za tym idzie również aktywność badawcza polskich naukowców. Wzrasta wysokość środków przeznaczanych na konkretne projekty naukowe, a naukowcy tworzą liczniejsze i silniejsze naukowo zespoły badawcze. Wprowadzone rozwiązania nie rewolucjonizują polskiej nauki, lecz dostosowują ją do europejskich standardów. Chodzi o stworzenie takiego systemu, w którym lepsi dostają więcej pieniędzy. To pierwsze kroki, ale za nimi idą następne.

Jakie?

Planujemy w sposób przemyślany przeznaczyć środki strukturalne na finansowanie nauki w nowej perspektywie finansowej do 2020 r. Przede wszystkim chcemy to zrobić z nowego Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój, Programu Operacyjnego Wiedza, Edukacja Rozwój (POWER) oraz z regionalnych programów operacyjnych. One powinny wypełnić luki w dotychczasowym finansowaniu.

Jakie konkretnie działania państwo planują?

Obecnie w programie Inteligentny Rozwój proponujemy wspieranie najsilniejszych w kraju konsorcjów i zespołów badawczych w ramach projektowanych działań TEAMING i TWINNING, które będą miały szanse na dofinansowanie również z programu Horyzont 2020. W Komisji Europejskiej uważa się te programy za schody lub nawet windę do osiągnięcia doskonałości międzynarodowej. Pozwolą one na finansowanie międzynarodowych agend badawczych tworzonych przez polskie instytucje naukowe z najbardziej prestiżowymi europejskimi instytucjami badawczymi oraz pozwolą finansować badania realizowane przez międzynarodowe zespoły badawcze. Proponujemy również, aby tym jednostkom naukowym, które nie są najsilniejsze w kraju, ale mają infrastrukturę badawczą i potencjał naukowy, finansowano badania odpowiadające specyfice regionalnej: stosowane – jeśli jest na nie zapotrzebowanie w regionalnym przemyśle i biznesie, podstawowe, interdyscyplinarne – wykorzystujące szczególne cechy, geotyp regionów. Na przykład badania Morza Bałtyckiego, Puszczy Białowieskiej czy Karpat. Takie badania, zgodnie z zasadą „through local go global” mogą również wnosić ważny wkład w rozwój światowej nauki.

Czy coś jeszcze?

Planujemy silniejsze wsparcie całego procesu od pomysłu do przemysłu przez finansowanie badań stosowanych, łącznie z etapem wdrożenia i komercjalizacji. Pozwoli to podnieść poziom innowacyjności i zwiększyć liczbę skomercjalizowanych projektów. Równolegle chcemy przeznaczyć środki na komercjalizację najbardziej obiecujących projektów, które zostały lub wkrótce zostaną zakończone. W programie POWER proponujemy wspieranie najlepszych studiów doktoranckich, staży naukowców w europejskich ośrodkach badawczych oraz globalnych firmach i przemyśle, a także aktywności studentów w kołach naukowych, pracach badawczych i konstrukcyjnych.

Obecnie dwie placówki zajmują się przyznawaniem pieniędzy na naukę. Naukowcy skarżą się, że nie są one w stanie ich sprawnie zweryfikować. Czy ministerstwo przewiduje zmiany w tym zakresie?

Zarówno Narodowe Centrum Nauki, jak i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wykonują świetną pracę, zwłaszcza że zainteresowanie ich konkursami przeszło najśmielsze oczekiwania. Wiem, jak ważny jest dobrze przeprowadzony proces weryfikacji projektów naukowych, a w szczególności rzetelność recenzji. Na szczęście w parze z rosnącą liczbą wniosków idzie coraz lepsza organizacja pracy tych instytucji.

Niedługo zacznie się rekrutacja na studia. Uczelnie wnioskowały o zwiększenie liczby miejsc na niektórych kierunkach. Czy w tym roku będzie czekało więcej miejsc na kandydatów na studia?

W sytuacji coraz większego niżu demograficznego i coraz mniejszej liczby maturzystów można powiedzieć, że podaż miejsc na uczelniach będzie większa od popytu na nie. Jeśli w uczelniach publicznych liczba ta będzie podobna do ubiegłorocznej, to może to oznaczać, że maturzyści ze słabszymi wynikami znajdą w nich miejsce. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej w tych najlepszych, akademickich uczelniach kryteria rekrutacyjne nie będą zaniżane i nie zwiększanie liczby miejsc na kierunkach tzw. masowych, ale tworzenie coraz lepszych programów kształcenia dla edukacji poprzez badania stanie się powszechną praktyką. W uczelniach zawodowych z kolei lepsze praktyczne przygotowanie do zawodu. I to jest chyba dobra wiadomość dla tegorocznych maturzystów.