Projekt nowego rozporządzenia w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach został w środę skierowany do konsultacji. Rozporządzenie to ma zastąpić obecne, obowiązujące od 2010 r.
"Biurokracja nie może przysłaniać i ograniczać autentycznej pomocy uczniom. Chcę, by nauczyciele mieli więcej czasu na udzielanie pomocy, na bezpośrednią pracę z uczniem, dlatego proponuję zmianę rozporządzenia" - powiedziała w środę dziennikarzom minister edukacji Krystyna Szumilas.
Projekt rozporządzenia zakłada odciążenie nauczycieli z części dotychczasowych obowiązków, w tym ograniczenie do niezbędnego minimum konieczności sporządzania dokumentacji dotyczącej udzielanej uczniom pomocy. Według minister edukacji, wydłuży to czas, który nauczyciele będą mogli przeznaczyć na bezpośrednią pracę z uczniem, da też możliwość szybszego reagowania na określone potrzeby dzieci.
W projekcie zapisano odejście od obligatoryjnego tworzenia zespołu dla każdego ucznia wymagających pomocy lub wsparcia. Obecnie - zgodnie z przepisami - w skład takiego zespołu mają wchodzić nauczyciele uczący danego ucznia, wychowawca oraz specjaliści prowadzący zajęcia, np. psycholog, pedagog, logopeda. Zadaniem zespołu jest planowanie i koordynowanie udzielanej uczniowi pomocy. Po zmianie rozporządzenia zadania te będzie wykonywał wychowawca klasy, który w zależności od potrzeb ucznia będzie współpracował z nauczycielami, specjalistami, poradnią psychologiczno-pedagogiczną i rodzicami.
W projekcie zaproponowano również zniesienie obowiązku opracowywania kart indywidualnych potrzeb ucznia (KIPU), w których opisywane są potrzeby uczniów oraz sposób udzielanej im pomocy lub wsparcia. Szkoły będą mogły też odejść od opracowywania planów działań wspierających (PDW) na rzecz indywidualnych lub grupowych programów pomocy psychologiczno-pedagogicznej, dokumentowanej w dzienniku pracy nauczyciela.
Obowiązek tworzenie w szkołach zespołów, opracowywanie kart oraz planów działań był krytykowany przez środowisko nauczycieli. Według nich, to nadmierna biurokracja, która powoduje, że mniej czasu mogą przeznaczyć na rzeczywistą pracę z uczniami wymagającymi pomocy lub wsparcia. Jak zaznaczyła minister edukacji, teraz wystarczy samo dokumentowanie sposobów pracy z uczniem i udzielania im pomocy sporządzane przez nauczycieli i specjalistów bezpośrednio pracujących z uczniami. Sporządzanie takiej dokumentacji jest obowiązkowe i takie pozostanie w przyszłości.
Zmianie nie ulegną też przepisy dotyczące pomocy uczniom z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego. Wnioski dotyczące dalszej pracy z nimi będą nadal uwzględniane w indywidualnych programach edukacyjno-terapeutycznych (IPET).
MEN chce, by nowe rozporządzenie w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej weszło w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia go w Dzienniku Ustaw.
Komentarze(9)
Pokaż:
Nie ma w tym kraju gospodarza,ani w edukacji. Najpierw daje się pozwolenia na budowy domów, po 2 latach wyburzanie, bo tamtędy droga ma iść. Najpierw kłądzie się zimą asfalt, potem zrywa, bo remont kanalizacji. Najpierw daje się n-lom ewaluacje,ścieżki, Kipu, potem sie rezygnuje i wprowadza inne. Tony papieru do smieci/ na makulature.
Bogatym krajem jestesmy, nie ma co!!!
Można się natomiast pocieszyć, że to 'scielęcenie' dotyczy właściwie całego społeczeństwa, które daje się manipulować jak małe dziecko. No, może tylko lekarze nie dają się gnębić choć też co jakiś czas są poszarpywani.
Ogólnie nasze społeczeństwo cierpi na deficyt wzajemnego szacunku, własnej godności i honoru. Kwitnie chamstwo, a przykład idzie z góry, niestety...
Spokojnych i Zdrowych Świąt!
Oto jak wymaga się od nauczyciela zorganizowania pomocy uczniowi, który ma określone niedostosowania i/lub potrzeby. To wygląda mniej więcej tak. W celu zbadania tzw. niedostosowań lub (bardziej po ludzku) potrzeb ucznia opracowujemy obszerne ankiety, które następnie analizujemy. Niemal każdy uczeń ma jakieś problemy, np pisze, że nie potrafi się skoncentrować na nauce, nie rozumie matematyki itp. Zgodnie z wymogami, niedostosowaniem są także zainteresowania.
Potem każdemu prawie uczniowi zakładamy tzw. Kartę Indywidualnych Potrzeb Ucznia (13 stron!) Dla uczniów z orzeczeniami do kształcenia specjalnego tworzymy IPET - wg 'reformy' szkolnictwa ponadgimnazjalnego licea ogólnokształcące mają być dostępne dla uczniów z wszelkimi niedostosowaniami, w tym społecznymi.
Wychowawca, który jest koordynatorem działań powołuje zespoły, które mają opracować plan wsparcia. W skład takiego zespołu wchodzą np. nauczyciele uczący danego przedmiotu czy grupy przedmiotowej, pedagog szkolny, doradca zawodowy. Ci ludzie siadają razem, pochylają się nad papierem i tworzą plan działań, który następnie przedstawiany jest rodzicom i uczniowi. Jeśli np uczeń interesuje się jakąś dziedziną sportu, której szkoła nie rozwija, bo np. nie ma bazy, to proponuje się jakieś inne zajęcia sportowe, jeśli uczeń jest zainteresowany językami obcymi, z reguły proponuje mu się konsultacje, udział w zajęciach kół językowych, itp. Robiliśmy to wszystko do tej pory, świetnie działało, prowadziliśmy dokumentację dla kół zainteresowań itd. no ale teraz doszły do tego działania jak wyżej. Po przedstawieniu programu wsparcia, nierzadko okazywało się, ze uczeń nie jest zainteresowany proponowanymi formami wsparcia z przeróżnych względów - bo chce to robić we własnym zakresie, w dogodnych dla niego porach, nie chce dojeżdżać do szkoły po raz drugi po to, aby wziąć udział w zajęciach dodatkowych - czyli są to często powody finansowe. Albo odpowiada, ze nie ma czasu na zajęcia dodatkowe. Tak więc wielogodzinna praca w zespołach, mnóstwo papierów - pism krążących pomiędzy nauczycielami, rodzicami, ucznie, (wszędzie mają być podpisy) - to wszystko nierzadko idzie na marne. Ministerialna góra urodziła mysz. Kolejna kompromitacja reform uchodzi politykom na sucho. Znowu nic się nie stało...
Dlaczego o tak ważnych sprawach jak edukacja decydują w naszym państwie dyletanci i aroganci, politycy, którzy za dyshonor uważają solidną konsultację swoich pomysłów ze środowiskiem nauczycielskim traktowanym przez MEN jako źródło zła wszelkiego w polskiej oświacie.
Po co bylo wypisywanie tych wszystkich papierów? Czy ktoś to w ogole przeczytal?
Po co były te wszystkie szkolenia zewnętrzne, które pochłanialy sporo czasu? Rozumiem, że organizatorzy szkolen na tym zarobili ale dla nauczycieli okazaly sie nieprzydatne tym bardziej, że często słyszeli na nich, że właściwie to nic nie wiadomo. A może właśnie chodzilo o to aby ci ludzie zarobili na nich?