W dużych miastach część przedszkoli może być zamknięta w czasie wakacji. Placówek musi być jednak tyle, aby wszystkie dzieci miały zapewnioną ciągłość nauki. W małych miejscowościach muszą funkcjonować przedszkola, jeśli rodzice zdecydują się tam posyłać dzieci.
Sześciolatek, który był w tym roku zapisany przez rodziców do przedszkola, a nie do szkoły, jest w korzystniejszej sytuacji, bo jemu musi być zapewniona opieka do końca wakacji. Co ciekawe, nawet jeśli uczęszczał on do zerówki funkcjonującej na terenie szkoły, będzie musiał zostać przyjęty do dyżurującego w czasie wakacji przedszkola.
Maluchy latem korzystają z tego typu placówek oświatowych na takich samych zasadach jak poza tym okresem. Dlatego samorządy nie mogą pobierać opłat za całodzienny pobyt dziecka w placówce. Mogą to robić dopiero po zrealizowaniu pięciogodzinnego czasu poświęconego podstawie programowej.
Gminy w uchwałach o opłatach za przedszkola muszą wskazać, że pobierają je za prowadzenie zwykłych zajęć, np. nauki samodzielnego korzystania z toalety, mycia zębów, jedzenia, poprawnego wyrażania się, a nie tylko za dodatkowe, np. zajęcia z języka angielskiego. Takie opłaty samorządy mogą wprowadzić z wyraźnym wskazaniem, że pobierane będą dopiero po piątej godzinie zajęć. W uchwałach nie można już wskazać, że np. rodzic za pobyt dziecka w przedszkolu ponosi opłatę stałą w wysokości 200 zł miesięcznie. Opiekunowie mają prawo do zwrotu należności, jeśli np. dziecko z powodu choroby nie chodziło do przedszkola.
W orzecznictwie sądów administracyjnych i wojewodów takie określenie opłaty było przyjmowane za sprzeczne z zasadą równości wyrażoną w art. 32 konstytucji. Od tej zasady ustawa zasadnicza nie zna wyjątków. W efekcie rodzic posyłający dziecko na pięć bezpłatnych godzin nie powinien ponosić takich samych kosztów jak inny rodzic, który pozostawia je w przedszkolu na dłuższy okres.