ikona lupy />
W tym momencie może podniosą się głosy uczących w szkołach, że trudno utrzymać nerwy na wodzy, gdy młodzież źle się zachowuje. Zanim jednak zaczną agresją odpowiadać na agresję, może warto przynajmniej próbować do nich dotrzeć. Również poprzez włącznie do tego rodziców czy szkolnego pedagoga. Tym bardziej że resort edukacji promuje indywidualne podejście do ucznia.
W zawodzie nauczyciela nie miejsca na przemoc czy też nieetyczne zachowanie. Nie wspomnę już o przypadkach molestowania seksualnego uczniów, które powinny się kończyć natychmiastowych zakazem wykonywania tego zawodu. Jak młodzież ma szanować belfra, który nie pozwala ściągać na klasówce, ale sam ma karę nagany z wpisem do akt za splagiatowanie pracy dorobku zawodowego kolegi? Jak szanować nauczyciela, który pod wpływem alkoholu przychodzi na zajęcia lub w takim stanie prowadzi samochód?
Z kolei jeśli uczniowie są na tyle źli, że pedagog ma dość, to może trzeba zastanowić się nad zmianą zawodu i przekwalifikowaniem. Zawód nauczyciela obok lekarza należy do tych, gdzie wypalenie zawodowe jest nieuniknione.
W rozwiązaniu problemu nie pomaga również działanie rzeczników dyscyplinarnych, którzy często na wstępie odrzucają skargi rodziców czy dyrektorów szkół. Nie wiem, czy przemawia za tym źle pojęta solidarność zawodowa. Wiem jednak, że to efekt również przestarzałych przepisów Karty nauczyciela. Mała skuteczność rzeczników to kolejny argument za jej likwidacją. Jestem przekonany, że pedagodzy z powołania, bo takich również nie brakuje, obronią się w tym zawodzie bez specustawy z okresu stanu wojennego.