Jeśli kształcenie w semestrze zimowym ma odbywać się w większości zdalnie, opłaty za studia powinny być niższe – uważają studenci. Eksperci zwracają jednak uwagę, że wbrew pozorom koszty uczelni w takim wypadku wcale nie muszą być mniejsze.
Wystąpienie do sądu przeciwko uczelni rozważają niestacjonarni studenci prawa Uniwersytetu Warszawskiego. – Po pierwsze, chodzi o poziom zajęć, który w ostatnim semestrze w opinii wielu studentów pozostawiał wiele do życzenia – mówi nam jeden z inicjatorów. Zaznacza, że często prowadzący ograniczali się do przesyłania materiałów czy prezentacji do samodzielnej nauki, a niektóre zajęcia w ogóle się nie odbywały – nawet zdalnie. Ponadto zdarzało się, że kontakt z wykładowcą był tylko e-mailowy lub nie było go wcale. – Nie na to liczyliśmy, płacąc niemałe pieniądze za studia – dodaje. Dlatego niektórzy chcą domagać się zwrotu pieniędzy za zajęcia, które się nie odbyły, albo które sprowadzały się do wysłania e-mailem materiałów.
Uczelnia broni się, że dołożyła wszelkich starań, aby zajęcia w formie zdalnej spełniały oczekiwania studentów. A w nowym roku akademickim ma to wyglądać lepiej. Uniwersytet przygotował m.in. rekomendacje dla nauczycieli akademickich i kierowników jednostek dydaktycznych. Dokument jest odpowiedzią na wątpliwości związane z jakością kształcenia w tym trybie. Poza tym wykładowcy mają wykorzystywać jednolite narzędzia informatyczne, a zajęcia będą mogły mieć dwie formy: nagrań wykonanych wcześniej (forma asynchroniczna) oraz zajęć na żywo (forma synchroniczna). – Wykładowcy będą mogli również korzystać z kontaktu e-mailowego ze studentami. Podstawą będzie jednak kontakt wideo – zapowiada Katarzyna Łukaszewska z Biura Prasowego UW.

Rekompensata, ale za co?

Czy żądania studentów są zatem usprawiedliwione? – Rozpatrując zasadność roszczeń z tytułu niewykonania zobowiązania ze strony uczelni, trzeba przeanalizować przesłanki odpowiedzialności dłużnika z art. 471 kodeksu cywilnego Chodzi o szkodę, adekwatny związek przyczynowy między zdarzeniem a szkodą oraz winę – analizuje prof. Piotr Stec, cywilista z Uniwersytetu Opolskiego. W jego ocenie trudno w opisywanej sytuacji wskazać szkodę, jaką mieliby ponieść studenci. – Jeżeli zdali egzaminy, czyli zrealizowali efekty kształcenia w danym semestrze, to przyjąłbym, że nie doznali żadnego uszczerbku, który wymagałby rekompensaty – wskazuje.
W podobnym tonie wypowiada się adwokat Paweł Matyja. – Argument dotyczący obniżenia jakości kształcenia prowadzonego online może być trudny do udowodnienia. Akurat zajęcia na wydziale prawa, w przeciwieństwie do chemii czy fizyki, jako czysto teoretyczne, mogą być z powodzeniem realizowane zdalnie. Przykładem są np. okręgowe rady adwokackie kształcące w ten sposób swoich aplikantów. Niejednokrotnie słyszy się nawet opinie o wyższej jakości nauczania online, bo wszystko jest nagrywane i nie ma miejsca na pomyłki – argumentuje mecenas.
W ocenie prof. Steca problematyczne jest, czy organizując zajęcia w trybie asynchronicznym, uczelnie naruszyły swoje obowiązki. – Wszyscy musieliśmy się dostosować w szybkim tempie do zmian wywołanych przez epidemię. Uczelnie działały jednak w wyjątkowych warunkach. Dlatego przesyłanie studentom materiałów do samodzielnej nauki czy przygotowanych przez siebie prezentacji jako alternatywa dla zajęć stacjonarnych samo w sobie nie jest złamaniem prawa. Ustawa o szkolnictwie wyższym w kwestii organizacji kształcenia pozostawia bowiem dużą swobodę rektorom, a tzw. ustawy covidowe pozwoliły na prowadzenie zajęć na odległość, nawet jeśli nie przewidywały tego programy kształcenia – zaznacza.

Czesne do obniżki

Druga kwestia kwestionowana przez studentów UW to wysokość opłat za przyszły semestr, w którym kształcenie ma odbywać się w modelu mieszanym. – W przypadku naszego wydziału będzie przewaga zajęć online – mówi jeden ze studentów rozważających złożenie pozwu. Jak wskazuje, zgodnie z przepisami uczelnia nie ma pełnej dowolności w ustalaniu należności za usługi edukacyjne. Wysokość opłat nie może przekraczać kosztów niezbędnych do utworzenia i prowadzenia studiów (art. 80 ust. 1 prawa o szkolnictwie wyższym; t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 85 ze zm.). Zdaniem niektórych studentów, w przypadku kiedy kształcenie w semestrze zimowym ma odbywać się w większości zdalnie, opłaty przez nich wnoszone nie są adekwatne do wydatków ponoszonych przez uczelnię. – Brak studentów to przede wszystkim mniejsze koszty eksploatacji budynków czy materiałów do nauki, które są czasami rozdysponowywane na zajęciach – argumentuje nasz rozmówca.
Katarzyna Łukaszewska tłumaczy jednak, że duża część kosztów związana jest np. z wynagrodzeniem dla osób prowadzących zajęcia. Zwraca jednocześnie uwagę, że studenci UW mogą ubiegać się indywidualnie o przesunięcie płatności czy zmniejszenie opłaty za studia.
Profesor Stec potwierdza, że wbrew pozorom koszty uczelni z powodu przejścia studentów na naukę zdalną wcale nie muszą być mniejsze. – Oczywiście szkoły wyższe na pewno mniej płacą np. za energię. Jednak z drugiej strony musiały zainwestować w narzędzia do kształcenia zdalnego, np. platformy informatyczne, i zadbać o bezpieczeństwo danych osobowych ich użytkowników. Trzeba było też przeszkolić pracowników z ich obsługi. Niektóre uczelnie zainwestowały też pieniądze w przygotowanie kursów online na wysokim poziomie – przekonuje. Dlatego w jego ocenie przypadek każdej uczelni należałoby prześledzić indywidualnie.
Także Paweł Matyja przyznaje, że wiele opłat, jak np. wynagrodzenia kadry naukowej, jest stałych i sama zmiana formy zajęć nie powoduje automatycznej i radykalnej zmiany kosztów. Natomiast argument, iż studenci mogą ubiegać się indywidualnie o przesunięcie płatności lub zmniejszenie opłaty za studia, go nie przekonuje. – W orzecznictwie wskazuje się, iż kwestia ta mieści się w granicach swobodnego uznania administracyjnego i nie może być weryfikowana pod względem słuszności – zaznacza mecenas.
– Z informacji, jakie uzyskałem, wynika, iż samorząd studencki UW będzie oficjalnie wnioskował o obniżenie opłat. Być może zatem sprawa zostanie rozwiązana polubownie. Do czego bym zachęcał – dodaje.
Sami studenci zastrzegają, że wystąpienie z roszczeniami do sądu to ostateczność. Na początku chcieliby dojść do porozumienia z władzami uczelni.
W kwestii organizacji kształcenia rektorzy mają dużą swobodę, a ustawy covidowe pozwoliły na prowadzenie zajęć na odległość, nawet jeśli nie przewidywał tego program