W czasie pandemii nauczyciele i osoby zarządzające szkołami znalazły się w sytuacji, w której musiały wskazać pewne rozwiązania i wybrać pewne środowisko pracy. Leżała po ich stronie duża odpowiedzialność – mówi w Rafał Lew-Starowicz.
W czasie pandemii nauczyciele i osoby zarządzające szkołami znalazły się w sytuacji, w której musiały wskazać pewne rozwiązania i wybrać pewne środowisko pracy. Leżała po ich stronie duża odpowiedzialność – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” Rafał Lew-Starowicz z Departamentu Podręczników, Programów i Innowacji w MEN.
Jak wyjaśnia ekspert z MEN, wprowadzenie nauczania zdalnego wymagało m.in. zdiagnozowania tego, w jaki sposób powinno się to odbywać. My na szczęście mieliśmy już wcześniej pewne narzędzia, które zaczęliśmy wdrażać jeszcze w ubiegłym roku, jak choćby projekt e-podręczników.
„Wcześniej mieliśmy również do czynienia z takimi rzeczami, jak choćby przejście na dzienniki elektroniczne w szkołach. W efekcie nauczyciele musieli już wcześniej nabywać nowe kompetencje związane z obsługą tego narzędzia. To przyspieszyło pewne procesy” – dodaje Lew-Starowicz.
„Dlatego byliśmy już na pewnym etapie rozwoju. W innych krajach skala problemu była o wiele większa, gdyż na tej drodze byli dopiero na początku” – podkreśla.