Dworczyk został zapytany w radiowych Sygnałach Dnia, na ile realne jest, że rząd zrealizuje postulat 1000 zł podwyżki dla nauczycieli, czego domagają się nauczycielskie związki zawodowe.
"Nie jesteśmy w stanie zrealizować wszystkich oczekiwań nauczycieli. Nauczyciele to nie jest jedyna grupa zawodowa, która oczekuje wzrostu wynagrodzeń (...) W moim przekonaniu w tej chwili w budżecie na taką podwyżkę pieniędzy nie ma" - oświadczył szef KPRM.
Zaznaczył, że postulat wzrostu wynagrodzeń w oświacie jest słuszny. "My od 2018 roku (...) staraliśmy się, aby ta grupa zawodowa (nauczyciele - PAP) otrzymywała podwyżki". "Łącznie z podwyżkami z 2018 roku, do końca 2019 roku to będzie ponad 16 proc. wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli" - dodał.
Według Dworczyka, rząd wprowadza też rozwiązania, które wpływają na wzrost wynagrodzeń "wszystkich Polaków; w tym nauczycieli". Przypomniał, że w ubiegłych latach wzrost płac był zamrożony w wielu grupach zawodowych. Jak dodał, za rządów PiS, większe wynagrodzenia zaczęli otrzymywać m.in. lekarze rezydenci, pielęgniarki, nauczyciele akademiccy czy żołnierze.
"Te środki, które są w budżecie, musimy sprawiedliwie dzielić między grupy zawodowe i pracować nadal, żeby wzrost gospodarczy pozwalał na dalsze podwyżki" - powiedział.
W poniedziałek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie prezydium Rady Dialogu Społecznego dotyczące kryzysu w oświacie. Ze strony rządu mają w nim wziąć udział m.in minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska i minister edukacji narodowej Anna Zalewska.
Dworczyk dodał, że stronie rządowej będzie przewodniczyć wicepremier Beata Szydło. Zaznaczył też, że sam "na polecenie premiera" weźmie udział w tym spotkaniu; obecny ma być również "przedstawiciel ministerstwa finansów".
"Rząd bardzo poważnie traktuje postulaty formułowane przez nauczycieli; chcemy, żeby ten dialog trwał, chcemy żeby wspólnie wypracować rozwiązania, które będą dobre dla nauczycieli" - zapewnił.
Dodał, że MEN przygotowuje propozycje dla nauczycieli. Zaznaczył, że rząd chciałby "wypracować rozwiązanie" możliwe do zaakceptowania przez nauczycieli, ale z drugiej strony do udźwignięcia przez budżet.
Wszystkie trzy największe związki zawodowe działające w oświacie: Związek Nauczycielstwa Polskiego, Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych domagają się podwyżek wyższych, niż proponuje rząd.
Od 11 marca w budynku kuratorium oświaty w Krakowie akcję okupacyjną prowadzą nauczyciele z sekcji oświatowej "Solidarności". W czwartek szef Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa poinformował, że jeżeli postulaty pracowników oświaty nie zostaną uwzględnione przez rząd, to w poniedziałek przedstawiciele "Solidarności" rozpoczną protest głodowy. Decyzja o proteście głodowym zapadła podczas nadzwyczajnego posiedzenia Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w Krakowie.
Procedury sporu zbiorowego w styczniu rozpoczęły ZNP i Wolny Związek Zawodowy "Solidarność – Oświata" należący do FZZ, prowadzą referenda strajkowe. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk rozpocznie się 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia – egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury.
ZNP chce zwiększenia o 1000 zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. Forum Związków Zawodowych żąda zwiększenia o 1000 zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domagała się natomiast wcześniej podwyżki o 15 proc. jeszcze w tym roku, a później poinformowała, że żąda m.in. podniesienia płac w oświacie, podobnie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela.
W piątek minister edukacji Anna Zalewska zaapelowała do nauczycieli o niezakłócanie przebiegu egzaminów. "Centralna Komisja Egzaminacyjna jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów. W szkołach powołano już zespoły nadzorujące. Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą o to, by byli przy swoich uczniach" – powiedziała. Kilka godzin później szef ZNP Sławomir Broniarz podkreślił, że to, czy dojdzie do strajku, zależy wyłącznie od szefowej MEN. "Jeżeli pani minister mówi: +opamiętajcie się+, to ja ten apel traktuję jako apel do koleżanek i kolegów w rządzie: do ministra finansów, do pana premiera, do posłów PiS, aby opamiętali się i nie doprowadzali do sytuacji, w której rzesza kilkuset tysięcy nauczycieli 8 kwietnia odmówi podjęcia pracy" – powiedział.