Odbudowujemy prestiż zawodu nauczyciela – powiedziała w piątek wiceminister edukacji Marzena Machałek. Zapewniła, że MEN przygotuje plan poprawy sytuacji finansowej nauczycieli, który będzie uzgadniany ze związkami zawodowymi i z samorządami.

Podczas konferencji wiceminister powiedziała, że wyraża radość z tego, że prezes ZNP Sławomir Broniarz "studzi emocje, studzi też własne emocje i mówi, że też tym emocjom uległ". "Cieszę się, bo to jest ten moment, w którym być może zaczniemy merytoryczną rozmowę" – podkreśliła.

Wiceminister zapewniła, że rząd prowadzi dialog ze związkami. Poinformowała, że od kiedy szefową resortu jest minister Anna Zalewska, odbyło się kilkadziesiąt różnych spotkań ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego.

"To prawda, że ostatnie rozmowy z przedstawicielami ZNP były w styczniu, ale to nie ministerstwo zerwało te rozmowy, to zerwał pan prezes Broniarz. My jednak się nie zrażaliśmy, przedstawialiśmy swoje propozycje, bo uważamy, że sprawa wynagrodzeń nauczycieli jest ważna i należy ją rozwiązywać. Do dzisiaj formalnie nie mamy odpowiedzi na te propozycje" – powiedziała Machałek.

"Jednakże skierowaliśmy projekt ustawy Karta nauczyciela do nowelizacji, by móc wypłacić nauczycielom przyspieszoną podwyżkę od 1 września 2019 r., by wypłacić dodatki dla nauczycieli stażystów, by móc dodać godziny do dyspozycji dyrektora, by nauczyciele mogli mieć dodatek za wyróżniającą pracę" – dodała.

Machałek przypomniała wypowiedź minister edukacji w rządzie PO-PSL Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która w kwietniu 2015 r. mówiła, że "prawie 60 proc. nauczycieli zarabia 5 tys. zł".

"To prawda. Za naszych czasów, od 1 września 60 proc. nauczycieli osiągnie średnio (...) ponad 5880 zł i to są fakty" – powiedziała Machałek.

"My odbudowujemy prestiż zawodu nauczyciela. Od 2012 r. nie było żadnych podwyżek, a te podwyżki, które były, były w kontekście gospodarczym takim, że mieliśmy rok do roku prawie 20 proc. inflacji. Więc dodając tę inflację rok do roku, skala podwyżek rzeczywiście za czasów poprzedniej władzy była niewielka" – powiedziała. "Natomiast w tej chwili rok do roku, dodając inflację, mamy 5 proc." – powiedziała Machałek.

"Przygotowując podwyżki dla nauczycieli po takiej długiej przerwie, mamy świadomość, że trzeba odbudować prestiż zawodu, trzeba odbudować sytuację finansową nauczycieli i jesteśmy po stronie nauczycieli. Uważamy, że to jest bardzo, bardzo ważna sprawa" – zapewniła wiceminister.

Dodała, że realizowane podwyżki "nie są ostatnim słowem, jakie chcielibyśmy do nauczycieli powiedzieć". "Myślę, że będziemy dalej rozmawiać i przygotujemy plan poprawy sytuacji finansowej nauczycieli. Ten plan przygotujemy w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi i z samorządami terytorialnymi" – powiedziała.

Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa ono do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.

Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia – egzamin ósmoklasistów. Matury mają się rozpocząć 6 maja.

W piątek minister Anna Zalewska zaapelowała do nauczycieli o niezakłócanie przebiegu egzaminów. "Centralna Komisja Egzaminacyjna jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów, w szkołach powołano już zespoły nadzorujące. Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą o to, by byli przy swoich uczniach" – powiedziała. Kilka godzin później szef ZNP Sławomir Broniarz podkreślił, że to, czy dojdzie do strajku, zależy wyłącznie od szefowej MEN. "Jeżeli pani minister mówi: +opamiętajcie się+, to ja ten apel traktuję jako apel do koleżanek i kolegów w rządzie: do ministra finansów, do pana premiera, do posłów PiS, aby opamiętali się i nie doprowadzali do sytuacji, w której rzesza kilkuset tysięcy nauczycieli 8 kwietnia odmówi podjęcia pracy" – powiedział.