- Europejskie szkolnictwo wyższe nie tyle musi zostać zreformowane, co wymyślone zupełnie od nowa – stwierdził w trakcie dyskusji Gabriele Simocini, prezes GENF International Consulting. Jak powiedział Polska jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów w Europie i środowisko akademickie spogląda na polskie rozwiązania.
Przedstawiciel polskiego MNiSW przypomniał, że za dwa tygodnie Jarosław Gowin zaprezentuje nową ustawę o szkolnictwie wyższym. Jej ideą będzie większe otworzenie się uniwersytetów na rynek. Uczelnia ma nie tylko uczyć studentów, ale także kształcić doktorów, którzy będą pracowali nie tylko ma uczelni. - Chcemy, by jak najwięcej specjalistów pracowało w sektorze prywatnym – mówił.
Wszyscy uczestnicy dyskusji zgodzili się, ze potencjał młodych doktorów jest marnotrawiony, ponieważ firmy nie umieją korzystać z ich wiedzy.
Dotyczy to zwłaszcza specjalizujących się w naukach społecznych, którzy swoją karierę zawodową wiążą wyłącznie z uniwersytetem i nie umieją „sprzedać” swojego potencjału sektorowi prywatnemu, bo ten z kolei nie widzi korzyści w zatrudnianiu takich ludzi.
Rozwiązaniem tej sytuacji może być postulat Europejskiej Federancji Pracodawców w Edukacji. Zdaniem Daniela Wiśniewskiego, sekretarza generalnego tej organizacji, szkolnictwo wyższe powinno mieć dwie ścieżki: jedną przygotowującą do kariery naukowej i drugą, która przygotuje na wysokim poziomie młodych ludzi do startu na rynku pracy.
Tomas Zdechovsky poseł PE z Czech zwrócił uwagę na to, że edukacja wyższa jest jednym z priorytetów UE, która wydaje na ten cel sporą część swojego budżetu. Jednak jego zdaniem te środki są marnotrawione na nieefektywny program Erasmus, który z założenia miał służyć wymianie wiedzy między Europejczykami, a przerodził się w agencję turystyczną.