Przy ocenie prawa do renty z tytułu choroby zawodowej konieczne jest dokładne ustalenie związku poszczególnych chorób oraz ich wpływu na możliwość wykonywania pracy. Tak uznał wczoraj SN.
W 2000 r. państwowy inspektor sanitarny wydał decyzję o stwierdzeniu u nauczycielki choroby zawodowej. W dokumencie napisano, że po 35 latach pracy przy tablicy występują u niej guzki śpiewacze. Podstawą była opinia sporządzona przez poradnię chorób zawodowych wojewódzkiego ośrodka medycyny pracy. Na tej podstawie zainteresowana wystąpiła do ZUS o rentę z tytułu choroby zawodowej. Kobieta co trzy lata była kontrolowana przez lekarza orzecznika, który przedłużał jej prawo do świadczenia. Problem pojawił się dopiero w 2014 r. W czasie badania orzecznik stwierdził, że guzki są w fazie remisji. Także komisja lekarska uznała, że u byłej nauczycielki ustąpiły objawy choroby. I z tego powodu odmówiono jej prawa do renty. Kobieta odwołała się od niekorzystnej dla siebie decyzji. Sąd I instancji powołał biegłego z dziedziny otorynolaryngologii, który ustalił, że co prawda skarżąca nie ma już guzków śpiewaczych, ale za to występuje u niej przewlekłe zapalenie krtani z trwałymi zmianami fałd głosowych. Z tego powodu nadal ma prawo do renty z tytułu choroby zawodowej.
Tym razem od wyroku odwołał się ZUS. A sąd II instancji przyznał rację organowi rentowemu. Sędziowie bowiem uznali, że skoro prawo do renty zostało przyznane z powodu występowania guzków, to po ich zniknięciu zainteresowana jest zdolna do pracy. Nauczycielka jednak nie zgodziła się z taką argumentacją i złożyła kasację.
Na jej podstawie Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd apelacyjny. Zdaniem SN sąd II instancji wydał wyrok bez ustalenia stanu faktycznego. Chorobą zawodową, która miała powodować niezdolność do pracy, były tylko guzki śpiewacze rozpoznane w 2000 r. Tyle że decyzja państwowego inspektora sanitarnego miała charakter deklaratoryjny. – A z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika, że decyzja państwowego inspektora sanitarnego nie jest wiążąca w postępowaniu dotyczącym renty – tłumaczył sędzia SN Jerzy Kuźniar.
Jednocześnie SN zwrócił uwagę, że sąd apelacyjny co prawda dopuścił opinię biegłego, ale przy wydawaniu wyroku uwzględnił tylko wybrane przez siebie elementy (brak guzków).
– Sąd apelacyjny zupełnie pominął, czy obecnie występująca choroba jest schorzeniem samoistnym, czy też pojawiła się na skutek choroby zawodowej. W orzecznictwie SN przyjmuje się, że to nie tylko choroba zawodowa musi być przyczyną niezdolności do pracy. Może to być i inne schorzenie wywołane przez chorobę zawodową – dodał Jerzy Kuźniar.
Zdaniem Sądu Najwyższego wskazane przez biegłego sądowego zmiany chorobowe nie rozwiązują problemu prawa do renty. A to dlatego, że inspektor jako pierwotną przyczynę niezdolności do pracy w zawodzie nauczyciela wskazał wyłącznie guzki śpiewacze. I z tego powodu, że sprawa nie została dokładnie zbadana, wraca do sądu apelacyjnego.
ORZECZNICTWO
Wyrok SN z 12 lipca 2017 r., sygn. akt II UK 426/16. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia