Do końca nie chce mi się wierzyć, że są samorządy, które chcą płacić za protest z subwencji oświatowej. Wydaje mi się, że nauczyciele i dyrektorzy powinni spojrzeć na działania ZNP przez pryzmat etosu zawodowego - mówi w wywiadzie dla DGP Maciej Kopeć, wiceminister edukacji narodowej.
Do końca nie chce mi się wierzyć, że są samorządy, które chcą płacić za protest z subwencji oświatowej. Wydaje mi się, że nauczyciele i dyrektorzy powinni spojrzeć na działania ZNP przez pryzmat etosu zawodowego - mówi w wywiadzie dla DGP Maciej Kopeć, wiceminister edukacji narodowej.
ZNP szykuje się do strajku w szkołach. Czy MEN obawia się tego protestu?
Ministerstwo nie jest stroną sporu. Oficjalnie ZNP domaga się od dyrektorów podwyżek płac i gwarancji zatrudnienia do 2022 r. Można się zastanawiać, za czym czy przeciwko czemu przygotowywany jest ten protest. Minister edukacji w listopadzie ubiegłego roku powołała specjalny zespół do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty, w ramach którego wspólnie ze wszystkimi związkami zawodowymi (w tym także ZNP) pracuje nad konkretnymi rozwiązaniami dotyczącymi takich kwestii, jak: wynagrodzenie, czas pracy i awans zawodowy nauczycieli. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami po zakończeniu prac zespołu w kwietniu pokażemy harmonogram podwyżek dla nauczycieli. To są konkretne działania.
Rodzice z Gdańska, Krakowa i Warszawy chcą, by każdego 10. dnia miesiąca ich dzieci zostawały w domu na znak protestu przeciwko reformie edukacji. Czy to pana nie przeraża?
Szanujemy rodziców. Nie uważam jednak, aby większość z nich protestowała przeciwko reformie, której sami się domagali. Rodzice uczestniczyli w przygotowaniach do reformy, m.in.: brali udział w setkach spotkań w ramach ogólnopolskiej debaty o edukacji, zorganizowali w Sejmie konferencję dla przedstawicieli rad rodziców z całego kraju. Teraz, przy planowaniu nowej sieci szkół, organizowane są spotkania z rodzicami z udziałem kuratorów oświaty, a także kierownictwa MEN.
Czy obawia się pan masowych strajków?
Raczej nie, bo nie ma ku temu realnych przesłanek.
Jak wygląda wdrażanie reformy oświatowej i tworzenie nowych sieci szkół?
Stan na dziś jest taki, że większa część samorządów podjęła już uchwały w sprawie nowej sieci szkół.
A ile z nich zostało zaakceptowanych przez kuratoria?
Do kuratoriów wpłynęło obecnie ponad dwa tysiące uchwał, z czego połowa została już pozytywnie zaopiniowana.
A co z resztą? Ile jest negatywnych opinii?
Opinie wydawane są na bieżąco. Do tej pory w skali kraju takich negatywnych opinii wydano zaledwie kilka.
I czego dotyczyły?
Najczęściej były związane z kwestiami proceduralnymi i nie dotyczyły spraw merytorycznych.
Wójt gminy Rusiec w woj. łódzkim powiedział jednak, że nie będzie wdrażał reformy. Dlaczego nie interweniujecie u wojewody, aby go co najmniej poinformował o ewentualnych konsekwencjach takiego zachowania?
Nie chcemy nikogo straszyć. Rozmowy z wójtem prowadzi łódzki kurator oświaty. Mamy informację, że wójt zdecydował się jednak na przygotowanie uchwały dotyczącej nowej sieci szkół. Poza tym jeśli nic nie zrobi i tak przepisy ustawy wprowadzającej zaczną działać z mocy prawa.
Rodzice jednak nie chcą czekać na przepisy, które zaczną działać, tylko odpowiednio wcześniej chcą wiedzieć, gdzie ich dziecko w przyszłym roku szkolnym rozpocznie lub będzie kontynuowało naukę.
Zgadzam się. Zachowanie wójta budzi też niepokój u nauczycieli, którzy mogą mieć wątpliwości, co będzie dalej z ich zatrudnieniem. Taka postawa jest niekomfortowa. Niemniej jednak przypadków samorządów, które nie chcą wdrażać reformy, jest niewiele. Ostatnio stało się tak w województwie lubelskim, ale tam też kurator przekonał wójta, żeby nie niepokoił swoich mieszkańców, bo reforma jest potrzebna i przeprowadzana dla dobra ucznia.
Czy samorządowcy mają problemy przy wdrażaniu reformy oświatowej?
Raczej nie. Wszystko przebiega płynnie. Jeśli pojawiają się jakiekolwiek trudności, to w małych miejscowościach, w których nie ma tak dużego wyspecjalizowanego aparatu urzędników, jak w większych miastach.
Co budzi w samorządach najwięcej kontrowersji?
Wydaje mi się, że tworzenie nowej sieci szkół. Dane i informacje, jakie do nas spływają, świadczą o tym, że lokalna społeczność miała zasadniczy wpływ na utworzenie nowej sieci szkół. Samorządy musiały dostosować się do postulatów rodziców, którzy chcą na przykład, aby nowa sieć szkół zapewniała uczniom bliski dostęp do danej placówki. Dodatkowo opiekunowie nie chcieli, aby np. szkoła podstawowa była rozbijana na dwa budynki. Nawet jeśli część dzieci musiałaby się uczyć popołudniami. Dla porównania w poprzednich latach zmiana sieci szkół w samorządach prowadziła do likwidacji placówek. Tak było np. w Łodzi czy Szczecinie. Obecnie przy wzmocnionej roli kuratora, którego opinia jest wiążąca, sieć szkół nie zmniejsza się.
Czy nauczyciele będą tracić pracę?
Nie, wręcz przeciwnie. Pracy dla nauczycieli będzie systematycznie przybywało. Zwłaszcza w dużych miastach tworzone będą dodatkowe oddziały w szkołach podstawowych. A za dwa lata więcej miejsc pracy będzie w powiatach, w których zlokalizowane są szkoły ponadpodstawowe. Na przykład nauczyciel w liceum ogólnokształcącym miał do tej pory jedną godzinę zajęć z biologii i ewentualnie jedną godzinę przyrody. Po zmianach każdy oddział będzie musiał mieć 4 godziny biologii, geografii czy fizyki. Oczywiście różnie będzie się to rozkładało dla określonej grupy nauczycieli.
Ale informatyki będzie mniej?
Informatyki będzie więcej. Od IV klasy szkoły podstawowej do ukończenia szkoły ponadpodstawowej (licea, technika, branżowe szkoły) liczba godzin lekcyjnych informatyki wzrośnie w sumie z 210 do 280. Dodatkowo, w klasach I–III szkoły podstawowej kwestie informatyczne obecne są w podstawie programowej w ramach edukacji informatycznej (w każdej z klas nauczania początkowego). Uczeń także może wybrać informatykę w formie zajęć dodatkowych.
Od przyszłego roku będzie obowiązywać ustawa o finansowaniu oświaty. Subwencja miałaby być np. tak podzielona, aby promować szkoły, które nie pracują na dwie zmiany. Czy to realne?
Tak. Chcemy podejść do subwencji oświatowej na nowo. Jej podział był ustalony wraz z wprowadzaniem reformy ministra Handkego. Wtedy obowiązywało kilkanaście wag, które wpływały na wysokość przyznawanej subwencji dla gmin. Obecnie jest ich ponad 50. Przy takiej liczbie trudno mówić o polityce finansowej państwa. Celem polityki jest utrzymanie małych szkół i dążenie do jednozmianowości.
Zmiany mają też doprowadzić do tego, że nauczyciele będą otrzymywać w kolejnych latach podwyżki.
To, jak ma wyglądać kwestia statusu zawodowego nauczyciela i harmonogram podwyżek, pokażemy w kwietniu.
Czy nauczyciele dobrze zarabiają?
Ocena społeczna jest różna. Często wskazywano kwotę 5 tys. zł brutto średniej płacy dla nauczyciela dyplomowanego. Ma ona jednak niewiele wspólnego z realnym wynagrodzeniem.
Ale samo ministerstwo podawało takie kwoty, i to nie jest żadne przekłamanie.
Tak, ale łączy się to ze wszystkimi dodatkami i odprawami dla nauczycieli. Realia są inne. Dlatego pensje i ich składniki musimy uprościć. Premiowani powinni być ci nauczyciele, którzy dokształcają się i angażują w swoją pracę. Potrzebna jest zmiana i trzeba tu wypracować jakiś konsensus.
Poprzednia ekipa rządowa pracowała nad zmianami wiele lat i bez żadnych efektów, bo projekt nowelizacji Karty trafił do kosza.
Minister Anna Zalewska wykazała dużo determinacji i jestem pewien, że uda jej się przeprowadzić planowane zmiany.
Rozumiem, że nauczyciele nie będą dostawali dodatków motywacyjnych po równo, by tylko zapewniona została średnia.
Chcemy, aby nowy model finansowania pozwalał zarobić więcej nauczycielom, którzy dokształcają się i angażują w swoją pracę.
Czy subwencja po tej reformie zmaleje, czy może wzrośnie?
Dzieci z systemu ubywa, ale my nie zamierzamy ograniczać środków na oświatę. W dalszym ciągu do samorządów będzie trafiało ponad 42 mld zł. Te pieniądze podzielimy lepiej i bardziej racjonalnie.
Samorządowcy uważają, że gdy zostaną zdefiniowane zadania oświatowe, z budżetu centralnego powinno do nich trafić ponad 60 mld zł.
Musimy pamiętać, że oświata to zadanie własne samorządów, a budżet centralny tylko je w tym wspiera. Źródłem pokrycia wydatków samorządów na oświatę są ich dochody. Ustawy gwarantują, że dochody te muszą być tak kształtowane, aby były wystarczające na sfinansowanie realizacji zadań oświatowych. Zasadniczym źródłem tych dochodów jest subwencja ogólna, a w niej część oświatowa. Zdefiniowanie zadań oświatowych pozwoli na kierowanie środków subwencji w sposób bardziej dopasowany do ponoszonych wydatków. Pozwoli to między innymi na bardziej sprawiedliwe rozłożenie części dochodów własnych samorządów finansujących oświatę.
A co z czasem pracy nauczycieli, czy 18 godzin tygodniowo w szkołach to nie za mało?
Dyskusja o tym toczy się już od kilku lat. Nie chciałbym rozwijać tego tematu. Nie dyskutujemy obecnie w MEN o zmianie pensum. Przypomnę, że przy ministrze edukacji działa zespół do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty. Jednym z omawianych przez niego tematów jest właśnie czas pracy nauczycieli.
Z drugiej strony mamy rzesze nauczycieli, którzy pracują na półtora etatu w szkole, bo przepisy na to zezwalają.
To już kwestia danej szkoły i tego, w jaki sposób ona funkcjonuje, oraz danej gminy.
To kto według pana lepiej pracuje – nauczyciel z 18 czy ten z 27 godzinami?
Tego nie można tak oceniać. Każdy wariant odbywa się kosztem czegoś. Jeden nauczyciel ma wolny weekend, a drugi go nie ma. Jeden będzie dodatkowo pracował w domu popołudniami, a drugi nie. Konsekwencją tych godzin ponadwymiarowych jest to, że będzie pracował w wolnym czasie i daleko wykroczy poza 40 godzin czasu pracy.
ZNP: Strajk generalny w całym kraju
Potwierdziły się nasze wczorajsze informacje. Zarząd główny Związku Nauczycielstwa Polskiego podjął decyzję, że 31 marca (piątek) nauczyciele odejdą od tablic. Związek nie był jednak w stanie wskazać, ile szkół i ilu pedagogów zadeklarowało udział w proteście. ZNP domaga się podniesienia zasadniczego wynagrodzenia o 10 proc. Chce też deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień oraz że do tego czasu nie zmienią się nauczycielom na niekorzyść warunki pracy. Argumentuje to tym, że przez wprowadzaną reformę edukacji nauczyciele będą tracić pracę. Sławomir Broniarz ponownie poinformował, że żądania ZNP mieszczą się w zakresie spraw, o które może toczyć się spór zbiorowy, więc protest jest legalny.
Strajk pracowników oświaty był już organizowany w 2007 i 2008 r.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama