"Dlaczego nie rozpoczęto zbierania podpisów pod referendum w czerwcu, kiedy pokazywaliśmy założenia reformy (…) Dziś prawo oświatowe działa, ma swoje terminy, cały system został już przestawiony" - powiedziała w poniedziałek, we Wrocławiu szefowa MEN.
Zaapelowała też do opozycji i ZNP o wsparcie we wdrażaniu reformy. "Ta reforma ma łączyć nauczycieli i rodziców" - mówiła.
W niedzielę, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował, że pod obywatelskim wnioskiem o referendum ws. reformy edukacji zebrano dotąd ok. 130 tys. podpisów. Według Broniarza, do końca marca powinno udać się zebrać 500 tys. podpisów czyli tyle, ile potrzeba, by obywatelski wniosek o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum mógł być złożony w Sejmie.
Zalewska, pytana o to jak zachowa się resort jeżeli ZNP zbierze 500 tys. podpisów pod wnioskiem referendalnym, odpowiedziała, że MEN obecnie realizuje postulaty, które leżały u podstaw "referendum ws. reformy oświaty z 2013".
"Wówczas wniosek ws. referendum oświatowego został odrzucony przez PO i PSL, przy pełnej akceptacji ZNP. My teraz realizujemy ten wniosek - daliśmy wybór: czy sześciolatek ma się uczyć w szkole, czy w przedszkolu i przywróciliśmy w pełnej chwale historię do szkół. Przekształcamy gimnazja – to kolejny element tamtego wniosku" - powiedziała Zalewska.
Pomysłodawcą referendum edukacyjnego jest ZNP, a w skład komitetu wspierającego tę inicjatywę wchodzą przedstawiciele partii politycznych, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych m.in. "Rodzice przeciwko reformie edukacji", koalicja "Nie dla chaosu w szkole", Krajowe Porozumienia Rodziców i Rad Rodziców, Społeczne Towarzystwo Oświatowe, Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej, OPZZ, PO, Nowoczesna, PSL, Razem i Inicjatywa Polska.
Pytanie, które chce zadać Polakom komitet referendalny brzmi: "Czy jest pan/pani przeciwko reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku". O tym, czy referendum się odbędzie, zdecyduje Sejm.