Niejasne zasady oceniania, nauczyciele bez wymaganych kwalifikacji - m.in. takie wnioski przyniosły kontrole kuratoriów oświaty w 41 placówkach prowadzących edukację domową.

Kuratorzy chcieli wiedzieć, jak to możliwe, że uczniowie korzystający z edukacji domowej (ED) mają bardzo dobre oceny, a słabo napisali egzamin ósmoklasisty. Liczba uczniów korzystających z tej formy nauki systematycznie rośnie. W roku szkolnym 2021/2022 obejmowała 22 218 osób, w 2022/2023 – 32 489, a w kolejnym już 52 509. Od września 2024 roku ED wybrało 58 259 uczniów.

- Edukacja domowa zyskuje na popularności, szczególnie w obliczu niestabilności systemu publicznego i kolejnych reform - mówi DGP dr Iga Kazimierczyk, badaczka oświaty z Uczelni Korczaka.

Ale niższe wyniki egzaminów maturalnych i ósmoklasisty wśród absolwentów edukacji domowej zwróciły uwagę MEN. Minister Barbara Nowacka zapowiedziała kontrole placówek oferujących naukę poza szkołą. We wrześniu i październiku 2024 r. kuratoria oświaty w Mazowieckiem, Wielkopolskiem i Śląskiem skontrolowały 41 szkół podstawowych, w których co najmniej 50 uczniów realizuje obowiązek szkolny poza szkołą. Sprawdzano zgodność egzaminów klasyfikacyjnych z przepisami.

Najpoważniejsze uchybienia dotyczyły braku określenia w statutach zasad oceniania uczniów, w tym przeprowadzania egzaminów klasyfikacyjnych, i braku organizacji konsultacji przygotowujących do testów. W wielu przypadkach dyrektorzy nie uzgadniali też zakresu materiału egzaminacyjnego (części podstawy programowej obowiązującej na danym etapie edukacyjnym, w danym roku szkolnym), a komisje egzaminacyjne były powoływane niezgodnie z przepisami – brakowało w nich nauczycieli przedmiotów, z których odbywał się egzamin.

MEN zwraca uwagę, że w 1/4 skontrolowanych szkół egzaminy przeprowadzali nauczyciele bez wymaganych kwalifikacji. Dodatkowo zaobserwowano rozbieżność między wynikami egzaminów klasyfikacyjnych a wynikami egzaminów ósmoklasisty, co – zdaniem resortu – wymaga dalszej analizy.

Kontrole w Szkole w Chmurze

Największą placówką edukacji domowej w Polsce jest Szkoła w Chmurze. Kuratorzy skontrolowali jej oddziały w Warszawie, Poznaniu i Katowicach.

“Ważnym podkreślenia jest fakt, że kontrole, jak i same zalecenia dotyczą minionego roku szkolnego. Duża część sugerowanych zmian pokryła się z rozwiązaniami, które wprowadziliśmy w okresie od czerwca do września w ramach przygotowania nowych zasad funkcjonowania naszych szkół w obecnym roku szkolnym. Na wszystkie zalecenia odpowiedzieliśmy pismami skierowanymi do kuratoriów, wskazując, w jaki sposób zostały wypełnione” - przekazał DGP rzecznik placówki Michał Cieśla.

W oświadczeniu podkreślono, że większość zaleceń kuratorów dotyczyła “zasad spinania dokumentów, poprawek redakcyjnych czy uzupełnienia dokumentacji kwalifikacji nauczycieli”.

Wzrost zainteresowania edukacją domową

Prof. Bogusław Śliwerski z Uniwersytetu Łódzkiego wskazuje, że rosnąca liczba uczniów w edukacji domowej to efekt m.in. kryzysu publicznego systemu oświaty po pandemii i strajku nauczycieli w 2019 roku.

- Wielu nauczycieli straciło wiarę w poprawę warunków pracy, co doprowadziło do wzrostu wypalenia zawodowego. Część traktuje uczniów przedmiotowo – ignorują ich lub skupiają się tylko na najzdolniejszych, by znaleźć sens w swojej pracy. W efekcie rośnie także liczba uczniów wypalonych edukacyjnie, którzy tracą motywację do nauki. Ich rodzice, chcąc pomóc, decydują się na nauczanie domowe - tłumaczy. I przyznaje, że dla takich osób model rzeczywiście jest lepszym rozwiązaniem.

Z tą opinią zgadza się dr Kazimierczyk. - Jedynym sposobem na zahamowanie odpływu uczniów z systemu publicznego jest poprawa jakości edukacji. Rozbieżność między ocenami bieżącymi a wynikami egzaminów standaryzowanych wskazuje na brak kontroli w systemie - podsumowuje.

Prof. Śliwerski podkreśla, że w Polsce edukacja domowa nie oznacza całkowitej niezależności – uczeń musi być zapisany do placówki, która ma takie same uprawnienia jak szkoły publiczne (wydawanie świadectw zgodnych z systemem oświaty). Najczęściej są to szkoły prywatne, które nadzorują przebieg nauki i organizują egzaminy.

- Szkoły te nie ponoszą odpowiedzialności za poziom nauczania, a ich rola sprowadza się do formalnej rejestracji ucznia i organizacji egzaminów. Rejestrujące podmioty otrzymują subwencję oświatową, co prowadzi do nadużyć – często szkoły te istnieją jedynie na papierze, spełniając minimalne wymogi formalne, bez realnego prowadzenia procesu kształcenia - podkreśla.