Rzecznik praw dziecka Marek Michalak zaapelował do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła o zwiększenie finansowania świadczeń z zakresu psychiatrii dzieci i młodzieży. Jego zdaniem niedobór środków wynika z wycen świadczeń zdrowotnych nieadekwatnych do rzeczywistych kosztów.
Marek Michalak wskazuje też na inne problemy, z którymi boryka się psychiatria dzieci i młodzieży: niewystarczającą liczbę placówek lecznictwa środowiskowego czy nierównomierną sieć szpitali.
Wtórują mu lekarze. – Psychiatria dziecięca jest już w stanie zapaści, a będzie jeszcze gorzej, bo NFZ proponuje nam na 2016 r. obniżenie stawki za osobodzień w oddziale dziecięcym ze 140 do 81 zł. Przy takim finansowaniu nie da się dopiąć budżetu – oburza się Jolanta Paluszkiewicz, kierownik oddziału psychiatrycznego dla dzieci Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii w Zagórzu.
Dodaje, że niedobór środków jest widoczny na każdym kroku. – Do pracy z dziećmi trzeba wysokospecjalistycznej kadry, począwszy od pielęgniarek, a na lekarzach skończywszy. Jak mamy ją zapewnić, jeśli wykwalifikowanemu psychoterapeucie możemy zaproponować 1,6 tys. zł pensji. Wysokiej klasy specjaliści nie chcą przyjść do pracy w oddziale za takie pieniądze, bo na kształcenie biorą kredyty – zauważa Jolanta Paluszkiewicz.
Innym powodem problemów w psychiatrii jest deficyt lekarzy. Tak duży, że w wielu miastach, np. Białymstoku czy Bydgoszczy, na poradę psychiatry dziecięcego trzeba czekać cztery miesiące i lekarze nie mają innego sposobu na szybkie udzielenie pomocy dziecku niż przyjęcie go na oddział szpitalny.